27 listopada 2011

Recenzja Bibio „Mind Bokeh”


BIBIO Mind Bokeh, [2011] Warp || Mind Bokeh to już szósty studyjny album angielskiego producenta muzycznego Stephena Wilkinsona, znanego szerszej publiczności jako Bibio. Płyta została wydana pod szyldem Warp Records wiosną 2011. Jest to pozycja wyważona - kompozycje żywiołowe przeplatają się na niej ze spokojniejszymi. To elektronika w przyjaznej, popowej otoczce.

Utwory, choć z pewnością posiadają wspólną część, pojedynczo zaskakują odmienną stylistyką i zgrabnymi domieszkami różnych gatunków. Słuchając, nie ma się jednak wrażenia, że jest to gra ryzykowna - a szkoda, bo czegoś brakuje. Może odrobiny niepewności, co będzie dalej? Dostajemy bezpieczne kompozycje, które choć pozwalają wygodnie usadowić się w fotelu, nie wbijają nas w niego. Po przesłuchaniu wciąż pozostaje lekki niedostatek. Myśl, że nie wszystko jeszcze zostało powiedziane. Co ciekawe, to skłoniło mnie do kolejnych przesłuchań albumu. Może między dźwiękami kryją się odpowiedzi, których nie sposób znaleźć po pierwszych kilku przesłuchaniach?


Pierwszy kawałek, „Excuses”, rozpoczyna się od monotonnego wstępu z rozwinięciem w postaci szalonej awangardy i zakończeniem kojącym skołatane nerwy. Taki schemat powtarza się w każdym utworze, choć każdy z innego powodu wart jest wysłuchania. „Pretentious” i „Wake Up!” to eksperymenty z nutami orientu. „Anything New” z kolei jest niezobowiązującą melodyjką, dająca wrażenie powolnego budzenia się do dnia.


Na uwagę zasługuje „K Is For Kelson”. Tu od pierwszej sekundy po ostatnią tchnie pozytywną energią. Utwór tytułowy „Mind Bokeh” jest nagłym wyciszeniem, przez co, na tle poprzednich, żywiołowych kompozycji, wyróżnia się i od razu wpada w ucho. To muzyczna chwila sam na sam z instrumentarium. Czas na medytację. Po niej pojawiają się nowe rozwiązania, a właściwie wymówki – „More Excuses”. Niestety, zakończenie zawodzi. Nie zaskakuje.

Dwanaście kompozycji znika, jednak nie bez echa. Sprzeczne uczucia – to najlepsze określenie dla wrażeń, jakie pozostają po przesłuchaniu płyty. Ostatecznie jednak szalka przechyla się na stronę korzyści przez wzgląd na zadomowioną na krążku różnorodność. 6/10 [Joanna Kloska]