6 listopada 2011

Recenzja Cool Kids Of Death "Plan Ewakuacji"


COOL KIDS OF DEATH Plan Ewakuacji, [2011] Sony || Cool Kids Of Death z pewnością siedzą teraz w Warszawie i odpowiadają wciąż na to samo pytanie: "Dlaczego nagraliście TAKĄ płytę?". Im nie wolno, oni powinni inaczej. Przecież Generacja Nic, Butelki z benzyną i kamienie i to brzydkie słowo na b, pojawiające się w kontekście tej grupy, zdecydowanie zbyt często. Tym razem nie będzie rewolucji.

Plan Ewakuacji to jedno z najwyraźniejszych "pierdolcie się" na polskim rynku muzycznym, skierowanym do wszystkich, dla których zawsze byli naczelnymi mesjaszami nowego, gitarowego grania, spod znaku rozczarowanych życiem dwudziestolatków. To najbardziej świadomie wybrany kierunek, zabieg dzięki któremu wreszcie mogą mówić, że zawsze chodziło tylko o muzykę i przy okazji, o dobrą zabawę.

"Nie mam nic do powiedzenia ci" – te słowa Kostrego, od pierwszych sekund wyjaśniają wszystko. Akustyczna gitara, klawisze, buczący bas, electro-pop. Tego materiału można słuchać tak samo, będąc ostro wstawionym na imprezie, jak i siedząc samotnie przed monitorem. To po prostu płyta. I nie znajdują się na niej piosenki, które będą maltretowane w Winampie, czy na iPodach. Pewnie będzie wręcz odwrotnie.


Świeże CKOD wpisuje się w przeciętny poziom krążków, z reprezentowanej przez samego siebie kategorii. Brak tu jakiejkolwiek próby wykrzesania artyzmu, ukazania swojego muzycznego wizjonerstwa. Czyli ta kwestia pozostaje bez zmian. Momentami widoczne są próby przemycenia stałego elementu wcześniejszych wydawnictw. Najlepszy przykład to Chrystus, który wpisuje się idealnie w ramy obowiązkowego kawałka, na jak najmniej chwytów, jak najmniej czegokolwiek innego, czyli po prostu ideologicznie punkowego.

Biała Flaga to natomiast kuzynka kopia Ministerstwa propagandy i jestem pewien, że aktualny tekst to jego pierwowzór, z kilkoma zmianami i dodatkami. Gdyby próbować analizować pozostałe fragmenty Planu Ewakuacji, zauważymy jak wiele mają ze sobą wspólnego. I jest to negatyw. Zbyt wiele wspólnych mianowników  to najzwyklejsza przewidywalność. Nie zmieni tego nawet, tracąca Iron Maiden partia gitary, Wojtka.

Najlepsze fragmenty bowiem słyszeliśmy zanim doszło do właściwej premiery. Utwór tytułowy, choć lekki, zwiewny i niezobowiązujący, dobrze spełnia rolę singla, pokazującego najbardziej popowy odcień zespołu i przyciągającego słuchacza. Perkusja gęsto trzyma kawałek i pozwala na te wszystkie ozdobniki, których jest mnogo. Drugi dobry moment, to Wiemy Wszystko. Coolki próbują tu sprzedać emocje, których do tej pory tak jednoznacznie, sprzedać nie próbowali. Melancholia, jakieś westchnienia po niezobowiązującej ilości alkoholu. Taka prosta spowiedź, w może trochę zbyt oczywistej otoczce, ale wgryza się dość łatwo i jest przykładem kawałka, który zostanie odtworzony, więcej niż dwa razy.


Wielkiej metamorfozy nie przeszły również teksty. Krzysiek nadal wypluwa z siebie hasła reklamowe. Z tym wyjątkiem, że ich poziom spadł na wysokość kostek i wersy walają się gdzieś między brudami, w koszu na pranie. Groteskowość jest tym większa, im bardziej oczywista wydaje się być kolejna napisana , najprawdopodobniej na kolanie, linijka. Próby śmiania się z tej wersji siebie samych, która namieszała kilka lat temu, wypadają karykaturalnie. W innych przypadkach nie chodzi absolutnie o nic. Pretensjonalne, momentami wręcz żałosne teksty o życiu na kredyt z tanimi rymami, wpychają wbity już nóż, jeszcze głębiej w pierś. Ja, proszę pana, w takiej sytuacji, wychodzę.

Zespól podjął decyzję o niewydawaniu kolejnych płyt i kontynuowaniu jedynie działalności koncertowej, jeśli "im ktoś za to zapłaci". Jeśli następczynie Planu Ewakuacji miałyby trzymać jej poziom, to trudno nie wyszeptać pod nosem "wise boys, really good idea". Cóż, jak to powiedziała kiedyś pewna postać z serialu "pani, Rzym upadł, Związek Radziecki upadł, to i POL-Koszul też musiał". Cool Kids Of Death dołączają do tego grona. Fanom pozostaje wspominanie dobrych momentów łódzkiego zespołu. Ale te, tak jak i CKOD są już ulokowane w teczce z napisem "przeszłość". 5.5/10 [Paweł Samotik]