27 listopada 2011

Recenzja Gotye „Making Mirrors"


Gotye Making Mirrors, [2011] Samples'n'Seconds || Muzyka pop ma się naprawdę świetnie. Do takiego wniosku można dojść po pierwszym przesłuchaniu, najnowszego, trzeciego w dorobku albumu Gotye. Ten zamieszkały w Australii Belg, który naprawdę nazywa się Wouter De Becker po raz drugi wydaje świetną płytę.

„Making Mirrors” bo taki tytuł nosi jego najnowszy album, to lustro poprzedniego krążka. Tylko i aż odbicie, gdyż „Like Drawing Blood” ustawił poprzeczkę tak wysoko, że jedynym wyjściem było nagrać materiał równie dobry. „Hearts A Mess”, które pięć lat temu zdobywało listy przebojów, ma godnego następce - „Somebody That I Used To Know” już zyskało poklask krytyków i słuchaczy.

Mi osobiście muzyka Gotye nieodparcie kojaży się z nagraniami Peter'a Gabriela. Ba! Nie tylko ze względów muzycznych utwory z „Making Mirrors” spokojnie mogłyby okazać się zaginionymi nagraniami z „So”. Teledyski, które promują single, nawiązują swoim artystycznym zamysłem i wykonaniem do na przykład Gabriel'owskiego „Slagehammer”.

Becker ma również, do zaoferowania znacznie więcej niż bogaty i pełen ekspresji głos – także jego zdolności do komponowania zaraźliwych melodi, z genialnie prowadzoną dramaturgią, a do tego refreny, które zostają w głowach na dłużej. W związku z tym, że twórczość Gotye opiera się głównie na samplach, różnorodność stylistyczna, której doświadczymy na płycie może przyprawić o zawrót głowy. O dziwo, nie jest to w tym przypadku nic pejoratywnego. Utwory idealnie się uzupełniają tworząc spójną całość.

Album otwiera utwór tytułowy, który jest jakby nieśmiałym wstępem do krainy luster. Szczególnie, jeśli po nim rozbrzmiewa „Easy Way Out” - wulkan energii napędzany mocniejszymi akordami gitar i syntezatorami. Przypomina on w swojej dynamice i rytmicznych podziałach dokonania panów z The Police.

Następnie pod rząd będziemy mieli do czynienia z dwoma singlami. Pierwszy z nich to „Eyes Wide Open”, który choć jest nieopisanie wdzięczny, to ginie pod wielkością swojego następcy. „Somebody That I Used To Know” może spokojnie stawać w szranki do tytułu o najładniejszą piosenkę 2011 roku. Kokieteryjny motyw przewodni uwodzi, a refren hipnotyzuje. Gotye w tym utworze wspomogła, coraz bardziej rozpoznawalna, nowozeladzka wokalistka Kimbra.

Następny „Smoke And Mirrors” jest prowadzony przez instrumenty perkusyjne i jest chwytliwy, jak wszystko inne na płycie. Wielkim zaskoczeniem jest natomiast kolejny „I Fell Better”, który nieodzownie kojarzy się z „Another Day” Jamie'go Lidell'a, ale też pokazuje jak wielkie wokalne możliwości posiada Becker. Do pozytywnego nastroju poprzednika nawiązuje „In Your Light”, prowadzone przez akustyczną gitarę i synthpopowy syntezator.

„State Of The Art” to już frywolna zabawa z autotunem, a sam utwór bez popowego sznytu pasowałby do ostatniego albumu Sufjana Stevensa. Pod koniec tej dwunastoutwurowej płyty piosenki są już znacznie bardziej wyciszone i subtelne. Słucha się ich równie przyjemnie, co całej reszty. Małym przełamaniem jest jeszcze „Save Me”, po którym następuje już tyko otulające „Bronte”, które zekranizował swoją animacją Ari Gibson.

„Making Mirrors” jest naprawdę świetną płytą, z którą trzeba się zapoznać. Jeśli już to zrobimy to możemy mieć pewność, że zostanie ona z nami na dłużej. Oby na kolejną płytę Gotye nie będziemy musieli czekać kolejnych pięciu lat! 9/10 [Tomek Milewski]