7 października 2013

Recenzja Lord & The Liar "Thrill-Seekers, Pubcrawlers & Shoplifters"


LORD & THE LIAR Thrill-Seekers, Pubcrawlers & Shoplifters, [2013] self-released || Recenzję tego debiutu zaczynam dość nietypowo, bo od zwrócenia uwagi na opakowanie płyty. Jeśli chodzi o zdjęcie okładki to jest bardzo trafione. Natomiast brak zakładki podtrzymującej krążek wewnątrz tekturowego opakowania, skutecznie przyczynia się do jej ciągłych ucieczek. I tak oto już dwa razy ją zgubiłam a kilkakrotnie wypadła niespodziewanie, znacznie obniżając słuchalność ostatniego utworu.

Ale wróćmy do opisu debiutu od strony dźwiękowej. Lord & The Liar to projekt Pawła Swiernalisa pochodzącego z Suwałk a obecnie stacjonującego w Poznaniu. "Thrill-Seekers, Pubcrawlers & Shoplifters" zawiera osiem utworów. Pierwszy z nich nosi nazwę "God Of Night" a ostatni "Neverending Games". I są to jedyne utwory, które jestem w stanie w spokoju wysłuchać do końca.

Ta płyta jest jak tanie wino. Kiedy nie stać Cię na lepsze, łykasz to na co pozwala Ci zawartość portfela. Na szczęście po takim muzycznym zatruciu, nie ma się odruchów wymiotnych. Jednak pozostają złe wrażenia, które zamierzam opisać.

Po pierwsze, stanowczo zbyt często, utwór rozpoczyna akordeon. Po drugie, porównania niektórych recenzentów projektu Pawła do dokonań Toma Waitsa są wysoce nie na miejscu. Po trzecie, kawałki są zwyczajnie niedopracowane. Nie jestem zwolenniczką poukładania utworów z matematyczną precyzją, jednak jakakolwiek dbałość o szczegóły powinna być zachowana. Kiedy coś tworzysz, to albo robisz to porządnie albo w ogóle. Wciąż odnoszę wrażenie. że ludzie zapominają o tej podstawowej rzeczy.

Dajmy na to pozycja czwarta zatytułowana "Testament On Rizla’s (Circus)". Tutaj Paweł zabawia się w mroczne melorecytacje, które zapewne miały nadać utworowi tajemniczości (no ale znów rozpoczyna ten cholerny akordeon...) Potem wchodzi taki zaciągany kabaretowo śpiew i ten fragment jest ok, ale z kolei zupełnie nie przenikają się te obydwie zmiany tempa. I na koniec wchodzi baaardzo długa solówka akordeonu. Za długa. Żeby nikt mnie nie zrozumiał źle: nie pałam nienawiścią do akordeonów, wręcz przeciwnie, jeśli ktoś umie na nich grać to są to jedne z lepszych instrumentów. Raz nawet miałam okazję podziwiać występ solisty-akordeonisty. Tutaj po prostu wychodzi brak wprawy.

Najbardziej złożonym instrumentalnie kawałkiem jest "The Saxophonist Guy Is Tired". Rozpoczyna go dźwięk burzy (na szczęście nie akordeon!) i automat perkusyjny. Następnie wchodzi saksofon i gitara. Pod względem instrumentarium jest to ciekawy utwór, ale wszystkie partie grają jakby obok siebie. Tak jakby rozłożyć na części pierwsze kilka różnych piosenek i wrzucić je do Audacity w losowej kolejności i nieprzemyślanych odstępach. Polecam skupić się na automacie perkusyjnym, niezłe wahania nastroju ma ta maszyna w "The Saxophonist Guy Is Tired"...

Na płycie brakuje nie tylko świetnych piosenek o potencjale przebojów, ale wysokich ambicji artystycznych. Być może Paweł potrzebuje kompana w pisaniu tekstów, komponowaniu muzyki i generalnej ocenie gotowych kawałków. W tym momencie jest to dla mnie tylko i wyłącznie kolejny polski debiut, brzmiący jak niedokończone dema. Ale mocno trzymam kciuki za Pawła i liczę na to, że na kolejnym albumie (o ile takowy powstanie) pokaże, na co stać go naprawdę. 4/10 [Agnieszka Hirt]