9 września 2015

Recenzja Stare Radyjko "Stare radyjko kołysze do snu"


STARE RADYJKO Stare radyjko kołysze do snu, [2015] self-released || Rzutem na taśmę debiutancki album zdążyli jeszcze wydać w Sissy Records. Old Time Radio darzę jednak wielkim sentymentem nie tylko dlatego, że kojarzą mi się z tymi pionierskimi w polskich warunkach próbami mariażu alternatywy z mainstreamem. Tamta scena z czasem uległa rozmyciu, pojawiły się nowe, dawni wykonawcy mieli sporo czasu na ewolucję. I tak, Silver Rocket na przykład znów stało się czysto studyjnym projektem tworzącym ścieżki dźwiękowe. Old Time Radio tymczasem znaleźli własną specyficzną niszę.

Każdy z ich regularnych albumów przynosił stopniowe poszerzenie dźwięku i bogatsze aranżacje, bardziej odpowiadające ich koncertowemu brzmieniu niż surowy debiut. Pamiętam, że w początkach ich działalności miałem teorię, że najciekawiej brzmią dopełnieni o innych muzyków zatem w remiksach własnych lub cudzych. Tymczasem po latach debiutanckie "Old Time Radio" brzmi wręcz klasycznie, więc nie sposób nie spojrzeć skąd Stare Radyjko nadaje dziś.


Po trzech płytach i świątecznej kompilacji (na ile świąteczne mogą być piosenki w rodzaju "I Hate Christmas") pojawił się album "Stare radyjko gra dla dzieci", na którym nowością były nie tylko polskie teksty, ale i grupa docelowa określona w tytule. Piotr Salewski wydał następnie solowy album pod szyldem D.O.M., teraz zaś jako Stare Radyjko powrócili Tomasz Garstkowiak i Magda Szkudlarek z poniekąd kontynuacją drogi obranej na "Stare radyjko gra dla dzieci". Tamten album spotkał się bodaj z najszerszym odzewem, nisza piosenek dla dzieci czy kołysanek wydawać się może równie zachęcająca dla jednych, co wykluczająca dla innych. Nie dajcie się jednak zwieść.

Już "Stare radyjko gra dla dzieci" anonsowane było jako płyta, której słuchać mogą zarówno dzieci, jak i dorośli, w przypadku "Stare radyjko kołysze do snu" adresowanie do najmłodszych w jeszcze większym stopniu odebrać można jako sprytny kamuflaż. Młodzi rodzice, a więc ta grupa potencjalnych odbiorców do której nigdy należeć nie będę, nie będzie miała żadnych wątpliwości. Reszta jednak z ulgą odkryje, że poza polskim językiem nie ma tak naprawdę żadnych różnic między Starym Radyjkiem a początkami Old Time Radio.

Te kilka piosenek przeplatanych sennymi przerywnikami to te same co wtedy klasyczne motywy pogranicza avant-popu i post-rocka (tego prawdziwego oczywiście, nie w dzisiejszym rozumieniu jako rozmiękczony metal z melancholijnymi tytułami). Słyszymy zatem proste repetytywne gitarowe figury, delikatne, wciągające i motoryczne, nabierające pełni z każdym wejściem perkusji, atmosfery zaś z każdym pojawieniem się field-recordingu. Przypomnieć się może Jim O'Rourke, chicagowska scena post-rocka, klasycy z Gastr Del Sol. Chórki Magdy Szkudlarek pobrzmieć nam mogą Stereolab (bardziej Mary Hansen niż Laetitią Sadier). Niektóre piosenki mogą okazać się zwyczajnymi balladami, w innych pojawić się może lekka bossanova jako pamiętamy z Nouvelle Vague.

Bardzo się cieszę, że Stare Radyjko brzmi po prostu jak trochę starsze, dojrzalsze, pewniejsze siebie i swych fascynacji Old Time Radio. Nie ma nawet tak naprawdę potrzeby wzdychać, że to znów teoretycznie płyta dla dzieci zamiast "regularnego" tytułu. Na "Stare radyjko gra dla dzieci" jedynym tego wskazaniem były bajkowe teksty, w przypadku obecnych kołysanek nie ma tak naprawdę, poza językiem, większej różnicy w stosunku do dawnej liryki Old Time Radio. "Stare radyjko kołysze do snu" to urokliwa, pięknie wyprodukowana płyta, szkoda jedynie, że tak krótka. 7.5/10 [Wojciech Nowacki]