22 września 2017

Recenzja M.I.A. "AIM"


M.I.A. AIM, [2016] Interscope || M.I.A. to marka z jasnym, spójnym przekazem, czytelnie zarysowanymi wartościami, wyraźną tożsamością oraz niezaprzeczalnie charakterystyczną oprawą graficzną. Ta na "AIM" jest równie stylowa jak zawsze, choć tym razem wyjątkowo stonowana, co idealnie zresztą odzwierciedla drogę od post-internetowych uderzeń dwóch pierwszych albumów po niemal wyciszoną "Matangi". "AIM" kontynuuje tę samą trajektorię, M.I.A. nadal ma wiele do powiedzenia, ale z płyty na płytę to muzyka staje się najmniej zajmującym elementem jej pakietu informacyjnego.

Od razu powiem, że wyjątkowo lubię "/\/\/\Y/\". Owszem, to niekoniecznie musi być jej najlepsza płyta M.I.A., ale jej wyjątkowa, rozedrgana różnorodność, jak zwykle niezawodny zmysł obserwacyjny, autorski komentarz i inteligentny dowcip sprawiają, że wracam do niej znacznie częściej niż do zdecydowanie blednącej z upływem czasu "Matangi". Oczywiście swoją rolę odgrywają też przeboje i tak, wiem, "Bad Girls" było swego czasu sukcesem, ale od czasów "Born Free" i "XXXO" M.I.A. prawdziwie wciągającego singla nie miała.


"Borders" właściwie oddaje idealnie czego się spodziewać po "AIM", zarówno jako singiel, jaki i pierwszy na płycie utwór. Ważny temat, mądre słowa, poukrywane w nich liczne odniesienia, nawiązania, (auto)cytaty, stylowa i zaskakująco jednak nieinwazyjna forma, tworzą piosenkę, której z łatwością się poddamy, ale niewiele z niej zapamiętamy. W pamięci po wysłuchaniu 17 utworów pozostanie wyłącznie "Bird Song", nie dlatego, że pojawia się na płycie w dwóch wersjach, ale dzięki nośnemu, wesołkowatemu motywowi na którym cała piosenka, choć praktycznie pozbawiona refrenu, jest osadzona. M.I.A. ogranicza się na "AIM" do dwóch kompozycyjnych modeli. Z jednej strony mamy plus minus czterominutowe próby popowych przebojów ("Freedun" i "Foreign Friend"), z drugiej zaś dwuminutowe niemal miniatury oparte często wyłącznie na głosie i bicie ("Jump In", "Go Off", "Visa"). Tak czy inaczej, nie ma tu ani melodii, ani specjalnie nośnych rytmów, całość jest bezpiecznie nieinwazyjna (nie ma tu wiertarek rodem ze "Steppin Up") i wymaga sporej dozy skupienia by wyłuskać z niej fragmenty z potencjałem.

Takowe tu doprawdy są, nieprzypadkowo pewnie w większości pośród ostatnich kompozycji oficjalnie zaklasyfikowanych jako część "deluxe". "The New International Sound Pt. 2" przynosi pełniejsze brzmienie i ciekawsze melodyjne załamania, "Swords" opiera się na fantastycznym bicie uderzanych mieczy, "Platforms" brzmi zupełnie inaczej niż reszta albumu zmierzając w stronę synth-popu. W części zasadniczej to niepozorne "Finally" okazuje się najbardziej gustowną i wyjątkowo skupioną piosenką, "A.M.P. (All My People)" waha się między irytacją a mocnym bitem, "Ali R U Ok?" przynosi mantryczne odświeżenie a "Fly Pirate" odrobinę dowcipu. Wszytko to jednak ledwie przebłyski, drobne wahnięcia w jednolitym nastroju albumu. W M.I.A. jak zawsze warto się wsłuchać, ale "AIM" nie odwdzięczy się niezapomnianym doświadczeniem. 6.5/10 [Wojciech Nowacki]