22 lutego 2016

Retro-recenzja Marillion "Seasons End"


MARILLION Seasons End, [1989] EMI || Po opublikowaniu albumu "Anoraknophobia" Steve Hogarth stwierdzi艂 w jednym z wywiad贸w, 偶e w roku 1989 Marillion powinien by艂 zmieni膰 nazw臋. Wed艂ug wokalisty zesp贸艂 by艂 w贸wczas "sko艅czony i martwy". Czasy "Anoraknophobii" by艂y jednak okresem w kt贸rym tak Hogarth, jak i pozostali muzycy przechodzili faz臋 oburzenia na ci膮gle powracaj膮cy w przypadku ich muzyki termin "prog" czy "neo-prog rock". Zapatrzenie si臋 na muzyk臋 indie oraz prekursor贸w trip-hopu pokroju Massive Attack wywo艂a艂o pr贸by odgrodzenia si臋 grub膮 kresk膮 od dokona艅 pierwotnego wcielenia zespo艂u. I chocia偶 obrany kierunek artystyczny po roku 1995 zacz膮艂 zdecydowanie oddala膰 si臋 od przekazu zawartego na "Misplaced Childhood" czy "Clutching At Straws" to nadal wpisywa艂 si臋 idealnie w szeroko rozumian膮 definicj臋 muzyki progresywnej. Progresywnej, czyli ulegaj膮cej ci膮g艂emu rozwojowi, nieoczywistej i nieprzewidywalnej.

Nie ma chyba zespo艂u, kt贸rego fani byliby bardziej podzieleni w kwestii oceny dorobku swojej grupy. Dla jednych Marillion ko艅czy si臋 na "Clutching At Straws", dla innych dopiero okres Steve'a Hogartha przyni贸s艂 potrzebne i orze藕wiaj膮ce muzyczne poszukiwania. O ile dzie艂a ery fishowskiej ciesz膮 si臋 wi臋ksz膮 popularno艣ci膮 i niew膮tpliwie w spos贸b szerszy rezonowa艂y na histori臋 prog-rocka, to albumy nagrane po 1989 r. bardziej intryguj膮. Istnieje jednak p艂yta 艂膮cz膮ca oba te 艣wiaty, Marillion "stare" z nadchodz膮cym dopiero "nowym". Chodzi oczywi艣cie o "Seasons End". Pierwszy album opublikowany po odej艣ciu Dereka Dicka ci膮gle nosi wyra藕ne pi臋tno klasycznego Marillion, co wynika bez w膮tpienia z faktu, 偶e muzyka powsta艂a w艂a艣ciwie jeszcze w czasach fishowskich. Ja niestety nigdy nie mia艂em przyjemno艣ci ich pos艂ucha膰, ale istniej膮 podobno wersje utwor贸w z Dickiem na wokalu. I chocia偶 Fish nigdy nie by艂 w stanie w艂膮czy膰 si臋 aktywnie w sam proces pisania melodii, to na "Seasons End" wida膰 bardzo wyra藕nie jak jego osobowo艣膰 i muzyczna wra偶liwo艣膰 wp艂ywa艂a na ca艂okszta艂t prac zespo艂u.


Wraz z odej艣ciem Fisha materia艂 zyska艂 jednak nowy szlif dzi臋ki m艂odzie艅czej i cieplejszej barwie g艂osu Hogartha oraz emocjonalnym tekstom. "Seasons End" przepe艂nione jest nostalgi膮 i delikatno艣ci膮 wyrazu, kt贸ra w p贸藕niejszych dokonaniach ery Hogartha b膮d藕 zanika艂a (wspomniana "Anoraknophobia" czy "Radiation"), b膮d藕 przybiera艂a niemal wyrachowany kszta艂t ("Happiness Is The Road" czy "marillion.com"), co odbiera艂o jej si艂臋 wyrazu. Na "Seasons End" czu膰 niepok贸j zwi膮zany ze zmianami przed kt贸rymi zesp贸艂 stan膮艂, co przek艂ada si臋 na szczero艣膰 ca艂ego albumu. Ten stanowi muzyczny majstersztyk wyra偶aj膮cy si臋 tak w kolejno艣ci utwor贸w, jak i w ich aran偶acji. W odr贸偶nieniu od kolejnych chronologicznie "Holidays In Eden" oraz "Brave" pierwszy album z Hogarthem 艂膮czy w r贸wnych proporcjach pi臋kne melodie ("Easter", autorskie dzie艂o Hogartha, czy "Holloway Girl") z bardziej progresywnym, gitarowym obliczem zespo艂u ("Berlin", "Seasons End" czy "The King Of Sunset Town"). Ca艂y album wydaje si臋 ponadto w du偶ej mierze p艂yt膮 Steve'a Rothery'ego, kt贸rego gitara nadaje prym niemal wszystkim kompozycjom. W p贸藕niejszych czasach r贸偶nie z tym bywa艂o a rozpoznawalny styl Rothery'ego cz臋sto podporz膮dkowywany by艂 og贸lnej wizji utwor贸w.

Chocia偶 ka偶da p艂yta Marillion nagrana ze Stevem Hogarthem zawiera艂a elementy intryguj膮ce, to jedynie "Seasons End" od pocz膮tku do ko艅ca sprawia wra偶enie dzie艂a g艂臋boko przemy艣lanego. Ka偶dy z utwor贸w wynika bowiem w trudny do okre艣lenia spos贸b z poprzedniego, a wszystkie razem sk艂adaj膮 si臋 na odr臋bny byt jakim jest album prawdziwie genialny. Marillion po utracie charyzmatycznego i uzdolnionego wokalisty potrafi艂 wytyczy膰 nowe 艣cie偶ki nie kopiuj膮c swoich dotychczasowych osi膮gni臋膰. Oparcie wsp贸艂pracy ze Stevem Hogarthem na szacunku do jego dotychczasowej dzia艂alno艣ci artystycznej oraz unikanie sytuacji, w kt贸rej za mikrofonem stan臋艂aby kopia Fisha wyszed艂 zespo艂owi na dobre. Kierunek w kt贸rym zacz臋艂a zmierza膰 muzyka zespo艂u nie wszystkim przypad艂 jednak do gustu a w Polsce ilo艣膰 "艣miertelnych wrog贸w" Hogartha jest znacz膮ca. W du偶ej mierze wynika to z bezrefleksyjnych atak贸w, kt贸re zaraz po premierze "Seasons End" (i przede wszystkim "Holidays In Eden") wszcz膮艂 Tomasz Beksi艅ski, jeden z najwi臋kszych autorytet贸w muzycznych tamtych czas贸w. Warto jednak podej艣膰 do muzyki zespo艂u z otwartym umys艂em, bez sztucznie wpojonego negatywnego nastawienia. Warto po prostu pos艂ucha膰 muzyki. A ta jest niezwykle pi臋kna. [Jakub Koz艂owski]