"I Don't Think So" to bez 偶adnej przesady jeden z najlepszych album贸w tego roku. I jeden z najbardziej wyczekiwanych, Nvmeri pracowali nad nim bowiem a偶 cztery lata torturuj膮c nas okazjonalnie fenomenalnymi singlami. "Entropy" i "Scales" nie znalaz艂y si臋 zreszt膮 na albumie, co nie jest w gruncie rzeczy z艂ym pomys艂em, wi臋cej przestrzeni zdoby艂y sobie bowiem nowe kompozycje. Oraz "Art Of The Trial", modelowy wr臋cz dla S艂owak贸w przeb贸j. Ich muzyka nie jest jednak wydumanie artystowska, cho膰 odnale藕膰 w niej mo偶na math-rockowe struktury to zmi臋kczaj膮 je odniesienia do indie-popu z po艂owy lat zerowych. A o tym, 偶e s膮 to tylko umiej臋tnie powplatane odniesienia a nie proste inspiracje 艣wiadczy ca艂o艣膰 albumu. Zaskakuj膮co ujawniaj膮 si臋 tu jazzuj膮ce elementy w czym pomaga 偶ywa sekcja rytmiczna efektownie wprz臋gni臋ta do wsp贸艂pracy z syntezatorami. Cytaty z lat osiemdziesi膮tych wyj膮tkowo nie irytuj膮, pokazuj膮 raczej wiedz臋 i instynktowne rozumienie przebojowo艣ci, na miejscu s膮 nawet zabawne przerywniki, 艂膮cznie z intrem, kt贸re zabrzmi znajomo wszystkim podr贸偶uj膮cym po Czecho-S艂owacji pewnymi 偶贸艂tymi autobusami. To wszystko tylko po艂owa sukcesu Nvmeri, reszta nale偶y do ob艂臋dnie zamszowego, delikatnego i pewnego siebie zarazem wokalu.
Ambient zazwyczaj mo偶e by膰 albo koj膮cy, albo niepokoj膮cy. Izanasz 艂膮czy obie te skrajno艣ci emocjonalnego spektra na, nomen omen, "Spectral Cascades", cho膰 ostrzec trzeba, 偶e z premedytacj膮 niezbalansowane poziomy g艂o艣no艣ci mog膮 solidnie wystraszy膰. R贸wnie偶 dzi臋ki temu jest to materia艂 wr臋cz geograficznie plastyczny, bardziej ni偶 ewokowa膰 typowo ambientow膮 senn膮 sinusoid臋 sprawia wra偶enie powolnego przesuwania si臋 nas poszarza艂ym krajobrazem w kt贸rym z wolna wy艂aniaj膮 si臋 sporadyczne, lecz nieoczekiwane kszta艂ty. Ta艣ma ta staje si臋 zatem jednym na najja艣niejszych (heh) punkt贸w w katalogu z uwag膮 przez nas obserwowanego Genot Centre.
Ventolin faktycznie niczym gwa艂townie aplikowany aerozol przenika ju偶 przez nasze granice, pojawia si臋 na koncertach, festiwalach, zbli偶a si臋 do polskich techno-niezalowych 艣rodowisk. Wreszcie ma ku temu pow贸d w postaci nowego albumu "Vitajte", kt贸ry ukaza艂 si臋 a偶 po pi臋ciu latach od d艂ugograj膮cego debiutu "Totem". Je艣li Jakub Adamec by艂 dla kogo艣 zbyt kwa艣ny i kanciasty to niech si臋gnie po Ventolin bez zb臋dnych obaw. "Vitajte" jest g臋ste, ale nie przyt艂aczaj膮ce, ciep艂e i przestrzenne brzmieniowo, melodyjne i taneczne zarazem, proste, lecz pomys艂owe. Doszuka膰 mo偶na si臋 tu nawet lekko post-/dance-punkowego posmaku nieod偶a艂owanego projektu Kazety, kt贸rego Ventolin by艂 cz臋艣ci膮. Wzros艂o natomiast podobie艅stwo do Midi Lidi, by膰 mo偶e odrobin臋 za bardzo, ale to偶samo艣膰 Ventolina bardziej ni偶 w s艂ownych gierkach kryje si臋 w satysfakcjonuj膮cych bitach. Nie wierzcie mu gdy 艣piewa You're never gonna be satisfied.
Kolejne dwa lata min臋艂y i mamy kolejn膮 p艂yt臋 Vlo啪te ko膷ku. "SEAT" nadjecha艂 w 2013 roku, "Hedvika" pojawi艂a si臋 w roku 2015 a dzi艣 mamy tu "Klub Bublinka". Ciesz膮 g艂upotki takie jak sampel z 2 Unlimited, bit ci膮gle jest twardy i nadal efektownie miesza si臋 z g贸ralskim niemal folklorem. Elektronika flirtuje z najgor臋tszymi spo艣r贸d archaicznych trend贸w lat dziewi臋膰dziesi膮tych i absolutnie nie nale偶y si臋 dziwi膰, 偶e album nie dysponuje 偶adnymi bandcampowymi tagami. Vlo啪te ko膷ku konsekwentnie nie spos贸b zakwalifikowa膰 do cho膰by najbardziej sceny czy gatunku. Unikat ten najlepiej do艣wiadczy膰 na 偶ywo, wersje studyjne dla przygodnego ucha mog膮 okaza膰 si臋 odrobin臋 zbyt g臋ste, st膮d te偶 cieszy lekkie zredukowanie na "Klub Bublinka" mechanicznych wokali. Cho膰 mo偶e mi si臋 wydaje, u Vlo啪te ko膷ku 艂atwo straci膰 orientacj臋.
Monika Na膷eva to na czeskiej scenie instytucja i przy okazji uosobienie jej historii w pigu艂ce. Karier臋 rozpocz臋艂a jako aktorka, jej debiut muzyczny przypad艂 na po艂ow臋 lat dziewi臋膰dziesi膮tych, z艂ote czasy kaset i wszechobecnego pop-rocka (p艂yta "Mo啪nosti tu sou..."). Nie tylko symboliczna przemiana dokona艂a si臋 na albumie "Mami", pod kt贸rym podpisali si臋 r贸wnie偶 gitarzysta Michal Pavl铆膷ek i turntablista DJ Five. Kolejna p艂yta "The Sick Rose", tym razem z producentem Timem Wrightem, okaza艂a si臋 jednym z najlepszych czeskich elektronicznych album贸w ostatniej dekady. Z Justinem Lavashem powr贸ci艂a do d藕wi臋k贸w akustycznej gitary na p艂ycie "Milostn媒 slabiky", z kwartetem smyczkowym za艣 podsumowa艂a w艂asn膮 karier臋 na albumie "Na svahu". Nie tylko zatem ch臋tnie wsp贸艂pracuje z niezale偶nymi muzykami (s艂owacki Pkrek na p艂ytach "Bl铆zke stretnutie" i "Ariesynth"), ale przede wszystkim zas艂uguje na wielki szacunek tym, 偶e w przeciwie艅stwie do wi臋kszo艣ci wokalistek, kt贸re przesz艂y do kr臋gu alternatywy ze 艣wiata pop-rocka, nawet nie pr贸buje udawa膰, 偶e jest to jej w pe艂ni autorska tw贸rczo艣膰, nie podpisuje si臋 wy艂膮cznie swoim imieniem i zawsze eksponuje swych r贸wnorz臋dnych partner贸w. Do elektroniki powr贸ci艂a na nowym albumie "Pr暖van v hlav臎", kt贸ry po raz kolejny 艂膮czy jej g艂os z niemal hiphopowym bitem za kt贸rym stoj膮 s艂owacki beatmaker Tentato i po raz kolejny DJ Five.
Jednym z najbardziej w ostatnich latach wyczekiwanych album贸w by艂 formalny d艂ugograj膮cy debiut grupy Fiordmoss. Dwie epki, "Gliese" z 2010 roku i "Ink Bitten" z roku 2012, do艣膰 mocno pobudzi艂y czesk膮 scen臋, w mi臋dzyczasie zesp贸艂 odegra艂 szereg naprawd臋 intryguj膮cych koncert贸w, przeni贸s艂 si臋 z Brna do Pragi, st膮d ostatecznie do Berlina, gdzie powsta艂a p艂yta "Kingdom Come". Fiordmoss to do艣膰 artystowski projekt, dopracowany do najmniejszego szczeg贸艂u, od oprawy wizualnej po pieczo艂owit膮 produkcj臋, wida膰 wyra藕nie lata wyt臋偶onej pracy nad w艂asn膮 to偶samo艣ci膮. St膮d te偶 przy okazji "Kingdom Come" nie da si臋 ju偶 m贸wi膰 o "lokalnej odpowiedzi na skandynawski pop". To akurat popowy pierwiastek zosta艂 na albumie najbardziej zredukowany, ale muzyka Fiordmoss nadal hipnotyzuje a swym p贸艂mroku skrywa ca艂e konstelacje detali.
Na koniec drobnostka, ale istotna. Tom谩拧 Havlen by艂 po艂ow膮 duetu post-hudba, bywalcom praskich koncert贸w znany jest jako jeden z najlepszych d藕wi臋kowc贸w, w ostatnich latach za艣 konsekwentnie wyrasta na topowego producenta. Sundays On Clarendon Road, Aid Kid, Lukas Landa, Mayen, wszyscy doczekali si臋 jego produkcji lub przynajmniej miksu, do tego masteringu od jego brata Martina. Ten niezwykle sympatyczny cz艂owiek t艂a wreszcie robi ma艂a krok wprz贸d i jako Spomenik wydaje epk臋 "Contingency". Na razie trzy utwory wystarczaj膮 by pokaza膰 jak robi si臋 g臋st膮 i jednocze艣nie lekk膮 elektronik臋, ale zdecydowanie czekamy na wi臋cej.
[Wojciech Nowacki]