5 września 2012

Recenzja Beak> "Beak>>"


BEAK> Beak>>, [2012] Invada || Chciałem uniknąć wspominania o Portishead w kontekście drugiego zespołu Geoffa Barrowa. Beak> nie zasługuje na traktowanie jako projekt poboczny, lecz nie da się pominąć tożsamości muzycznej jego lidera. Silnie odcisnęła się bowiem na odmiennym i intrygującym charakterze „Third” Portishead, którego kraut-rockowe wątki znalazły rozwinięcie właśnie w postaci Beak>.

O ile pierwszy album zatytułowany „Beak>” lub „Recordings 05/01/09 > 17/01/09”, przypominał raczej zestaw szkiców lub zabaw w studiu, o tyle po „Beak>>” można spodziewać się już większej dojrzałości. Od pierwszych sekund „The Goal” wiadomo z czym będziemy mieli do czynienia. Już na samym wstępie przypominają nam się, co bardziej motoryczne, fragmenty ostatniego albumu Portishead. Szybko jednak skojarzenia te giną w kraut-rockowej otchłani.

Najciekawiej tą intrygującą, lecz hermetyczną, stylistykę odświeżyło w latach 90-tych Stereolab. Echa tego legendarnego zespołu pobrzmiewają i tutaj. W „Liar” skonfrontowane zostają z pulsacją rodem z filmów sci-fi z lat 70-tych, w „Yatton” zaś z czytelnym nawiązaniem do Kraftwerk. Kosmiczne rozbłyski wydają się czasem jedyną podstawą kompozycji („Ladies’ Mile”). Nie jest jednak gładko i sterylnie. „The Goal” prowadzony jest kolejnymi dźwiękowymi dysonansami, „Spinnig Top” z luźnego jamu przeradza się w noise’owy szum.


Centralnym albumem na płycie jest zdecydowanie „Wulfstan II”. Pustynny, psychodeliczny charakter zderza się tu z brudną, industrialną produkcją. Wreszcie następują zmiany w obrębie jednej kompozycji, wzrost napięcia, rodzący nadzieje na post-rockową kulminację, pozostaje jednak niespełniony. Próbę wlania emocji do kraut-rockowych form Beak> podejmuje również w nerwowym i zaskakująco podniosłym „Kidney”.

Są na „Beak>>” fragmenty ociężałe. Czasem powraca poczucie, że muzyka ta nie jest niczym więcej niż studyjną zabawą. Estetyka kraut-rocka jednak otula i pochłania. Dzięki swojej transowości brzmi pierwotnie, wręcz prymitywnie, spełniając najprostsze potrzeby. Z pewnością czymś nietypowym dla gatunku jest jednak zaskakująco garażowe brzmienie. Paradoksalnie jednak nie przydaje ono „Beak>>” emocji.

Potencjalnie intrygująca całość nie fascynuje zatem aż tak bardzo. Krautowe stuktury Tim Gane potrafił wykorzystać jako podstawę kreacji przebogatego wszechświata Stereolab. Geoff Barrow, nagrywając z Beak> niewątpliwie ciekawą muzykę, nie ma jednak takich ambicji, zadowalając się jedynie imitowaniem i składaniem hołdu klasykom. 5/10 [Wojciech Nowacki]