23 listopada 2010


ALONE What Am I..., [2008] Studio Alone || Wystarczy jeden rzut oka na ok艂adk臋 "What Am I...", debiutanckiego kr膮偶ka zespo艂u Alone, by powsta艂y konkretne oczekiwania wobec materia艂u. Widok brudnego, zniszczonego miasta i dzier偶膮cego mask臋 cz艂owieka zestawiony z tytu艂em p艂yty zdaje si臋 naprowadza膰 zar贸wno na styl muzyki, jak i temat liryk. Postapokaliptyczne t艂o jako symbol pogr膮偶onego w chaosie i znieczulicy 艣wiata, bia艂a maska sugeruje intrygi, jakimi pos艂uguj膮 si臋 ludzie by wzajemnie si臋 rani膰, ale tak偶e to偶samo艣膰 (poszukiwanie tego kim si臋 jest). Moje skojarzenia spe艂ni艂y si臋 jedynie po cz臋艣ci - w lirykach. Muzyka okaza艂a si臋 nie by膰 brudn膮, zardzewia艂膮 i klaustrofobiczn膮 mieszank膮, jakiej si臋 spodziewa艂em.

21 listopada 2010


TWIN SHADOW Forget, [2010] 4AD || Jak wielu innych, z projektem Twin Shadow zetkn膮艂em si臋 wpadaj膮c w sieci na klip do utworu "Slow". Zaintrygowa艂y mnie s艂owa trzymaj膮cego kamer臋 co-robisz-by-si臋-zabawi膰 George'a i ten smutny, uciekaj膮cy przed kamer膮 wzrok bohatera teledysku. Jego retro fryzura, nie艣mia艂a odpowied藕 Gram na perkusji, muzyk臋 przywo艂a艂y w mojej g艂owie nieokre艣lone skojarzenie.

Kiedy dr臋czony kolejnymi pytaniami George wydusza z siebie, 偶e lubi sportowe samochody, a kamera zaczyna pod膮偶a膰 po jego ciele, zrozumia艂em - klip jest wzorowany na filmach porno. Konkretniej na rozmowach, kt贸re pojawiaj膮 si臋 na pocz膮tku z debiutuj膮cymi aktorami. Dalej operator rzuca No to dajesz, a George staje pod 艣cian膮 jakby szykuj膮c si臋 do porno-sceny. W tle rozkr臋ca si臋 subtelna i klimatyczna muzyka bezpo艣rednio odwo艂uj膮ca si臋 do lat 80-tych. Prosta, ale 艣wietna perkusja, wpadaj膮cy w ucho bas. I wtedy ten niepozorny facet zaczyna 艣piewa膰. Moim pierwszym skojarzeniem by艂 "czarny Morrissey" i w艂a艣ciwie co艣 w tym jest, z tym, 偶e George 艂aduje w 艣piew niepor贸wnywalnie wi臋cej emocji. Klip wci膮偶 nawi膮zuje do pornografii, a muzyka i s艂owa konsekwentnie przebijaj膮 si臋 z zupe艂nie innym i pi臋knym przekazem. To zestawienie tworzy 艣wietny kontrast. Wokalnie niesamowity jest fragment powtarzaj膮cy I don't wanna believe, but be in love / I don't wanna be, believe in love. Kilkadziesi膮t razy z rz臋du ods艂ucha艂em "Slow" a偶 w ko艅cu postanowi艂em zapozna膰 si臋 innymi utworami Twin Shadow. Ba艂em si臋, 偶e reszta b臋dzie s艂aba, ale tak nie jest - "Forget" to 艣wietny album. Wskrzesza brzmienia lat 80-tych, przywo艂uj膮c skojarzenia z "Disintegration" The Cure, Depeche Mode, The Smiths, synth popem czy nurtem new romantic.


Na "Forget" znalaz艂y si臋 zar贸wno fragmenty spokojniejsze, jak i 偶ywsze, smutniejsze i weselsze. Odnajdziemy powiew disco, ale i ducha post-punku. Pos艂uchamy 艣wietnego, pe艂nego emocji wokalu, wci膮gaj膮cych sekcji instrument贸w. Kompozycje s膮 minimalistyczne (przy takim wokalu mo偶na sobie na to pozwoli膰), ale d藕wi臋ki zosta艂y u偶yte 艣wiadomie. Poza gitar膮 i perkusj膮 pojawiaj膮 si臋 tak偶e smyczki, d臋ciaki, organy i pianino. Przez oszcz臋dno艣膰 i unikanie nat艂oku efekt贸w 艂atwo us艂ysze膰 poszczeg贸lne instrumenty. Ca艂o艣膰 jest marzycielska, emocjonalna i nawet, gdy zahacza o smutek, to w jaki艣 dziwnie ciep艂y spos贸b.

My艣l臋, 偶e najbardziej porywaj膮ce jest "Slow". Utw贸r jest no艣ny i je偶eli ma wpa艣膰 w ucho, to raczej ju偶 przy pierwszym ods艂uchu. To dobry wyb贸r pod klip. Zreszt膮 drugi teledysk, "Castles In The Snow", tylko nieco w tej kwestii ust臋puje. Muzycznie r贸wnie偶 jest niez艂y (szczeg贸lnie gitarki s艂yszane ju偶 od wst臋pu), ale ten utw贸r powala przede wszystkim 艣licznym, przejmuj膮co i ciekawie faluj膮cym wokalem. Ca艂ego utworu s艂ucha si臋 z przyjemno艣ci膮, ale fragmenty Here's all I know i calutkie zako艅czenie wyci膮gaj膮 muzyczne czary na niesamowity poziom.

O ile dwa utwory, do kt贸rych powsta艂y klipy s膮 najbardziej chwytliwe, o tyle najpi臋kniejsza jest inna kompozycja. Cofnijmy si臋 na sam pocz膮tek p艂yty, do utworu "Tyrant Destroyed". Umieszczenie tego kawa艂ka na pocz膮tku jest odwa偶nym posuni臋ciem, bo jest to melancholijny i ma艂o przebojowy utw贸r. Wiele os贸b uzna go za s艂aby, nudny, a wiele b臋dzie potrzebowa艂o kilku podej艣膰 by w nim si臋 rozkocha膰. Zwrotki s膮 tak minimalistyczne, jak to si臋 tylko da. W艂a艣ciwie nie ma w nich 艣piewu, a raczej jak膮艣 ponur膮 melodeklamacj臋. W refrenie g艂os staje si臋 nieco bardziej melodyjny, a w jego tle us艂yszymy dodaj膮cy klimatu pog艂os.


Najoryginalniejszym utworem jest "Tether Beat". Kompozycja jest oparta o niskie, drgaj膮ce syntezatory i perkusj臋, a wzbogacona gdzieniegdzie innymi d藕wi臋kami, jak cho膰by zadziorn膮 gitar膮. Co pewien czas powtarzane zostaje pytanie Does your heart still beat?. Ot贸偶 bije, a przy takich piosenkach to nawet silniej. Wydaje mi si臋, 偶e utw贸r pozostanie jednym z najmniej docenianych, ale w moich s艂uchawkach i g艂o艣nikach zago艣ci nieraz.

Zach臋caj膮ce do pod膮偶ania za ch艂opcem z 偶贸艂tym balonem "Yellow Balloon" urzeka chwytliwymi wokalami i bezpo艣rednio艣ci膮 tekst贸w w stylu If you hear your mama calling / Get away from me. Tytu艂owy utw贸r pojawia si臋 na zako艅czenie albumu. "Forget" jest nastrojowe i refleksyjne, a przez wi臋kszo艣膰 czasu muzyka pozostaje spokojna i pokorna wobec smutku wokalu. Jedynie przez chwil臋 wyrywa si臋 w postaci gitary, walcz膮c o uwag臋, a kto wie, mo偶e i nawet pocieszenie wokalisty.

Niepozorny bohater klipu "Slow", George, to naprawd臋 osoba odpowiedzialna za Twin Shadow. George Lewis Jr. przekona艂 do siebie Chrisa Taylora - basist臋 indie folkowego Grizzly Bear, cenionego producenta, a tak偶e w艂a艣ciciela wytw贸rni Terrible Records, kt贸ra wyda艂a kr膮偶ek (w Europie prawa do dystrybucji posiada kultowe 4AD). Jaki艣 czas temu Lewis trafi艂 na list臋 najbardziej stylowych nowojorczyk贸w magazynu "Time Out".

"Forget" jest jednym z najwa偶niejszych wydawnictw 2010 roku. Lewis udowodni艂, 偶e potrafi czarowa膰 g艂osem, ma mn贸stwo pomys艂贸w na wokale. Kr膮偶ek pokazuje, 偶e mo偶na stworzy膰 co艣 艣wie偶ego bez rewolucyjnych eksperyment贸w. Bior膮c pod uwag臋, 偶e to dopiero debiut, warto 艣ledzi膰 dalsze poczynania pana z niedzisiejszym fryzem. 9/10 [Micha艂 Nowakowski]

11 listopada 2010


APPLESEED Night In Digital Metropolis, [2010] Sidrecords || Przynajmniej cztery lata czeka艂em na ten kr膮偶ek i zosta艂o mi to wynagrodzone. "Night In Digital Metropolis", debiut zespo艂u Appleseed, to porywaj膮ca muzyczna przygoda kr膮偶膮ca pomi臋dzy ciep艂em a lodowato艣ci膮, szcz臋艣ciem a smutkiem, zakamarkami miasta a jego o艣wietlonymi barwnymi neonami ulicami. Na pewno jest inaczej ni偶 na epce "Broken Lifeforms", ale zesp贸艂 nie porzuci艂 swoich atut贸w, raczej je pog艂臋bi艂, uwypukli艂 i sprowadzi艂 na nieco inny tor.

Na kr膮偶ku pozna艅skiej formacji us艂yszmy nie tylko nastrojowo艣膰 i przestrzenno艣膰 post-rockowych brzmie艅 po艂膮czonych z alternatywnymi eksperymentami, ale tak偶e co艣 stricte appleseedowego. Wokalista 艣piewa r贸偶norodnie, prze偶ywaj膮c utwory i okazuj膮c to szerok膮 palet膮 emocji, muzycy natomiast wydobywaj膮 ze swoich instrument贸w niezwyk艂e i wci膮gaj膮ce d藕wi臋ki. To nie s膮 grajkowie - to arty艣ci, obdarzeni tym niezwyk艂ym darem zmieniania d藕wi臋k贸w w muzyczne opowie艣ci. Na p艂ycie us艂yszymy zar贸wno cieplejsze, pe艂ne 艣wiat艂a, zrozumienia i spokoju momenty, jak i takie, w kt贸rych pojawia si臋 podsk贸rny czy nawet ca艂kiem jawny niepok贸j. Dope艂nieniem wokalu, gitar i perkusji s膮 klawisze, kt贸re nadaj膮 wszystkiemu oryginalno艣ci i zwi膮zanej z koncepcj膮 albumu cyfrowo艣ci. W przypadku Appleseed elektroniczne d藕wi臋ki nie s膮 po prostu modnym dodatkiem do rocka, a integraln膮 cz臋艣ci膮 muzyki, jej przekazu i klimatu.

Uwielbiam gdy poszczeg贸lne elementy wydawnictwa koresponduj膮 ze sob膮. Tak w艂a艣nie jest w przypadku "Night In Digital Metropolis" - tytu艂owa noc w cyfrowej metropolii to motyw obecny zar贸wno w ok艂adce, tekstach, jak i muzyce. Miasto w nocy to bardzo specyficzne miejsce (wr臋cz zjawisko). Niezwykle inspiruj膮ce, popychaj膮ce do przemy艣le艅, a te bywaj膮 zar贸wno pozytywne, jak i negatywne. 呕eby odda膰 ten klimat potrzeba przede wszystkim kontrastu pomi臋dzy ciemno艣ci膮 a 艣wiat艂em (w sensie muzycznym i emocjonalnym), ale tak偶e czego艣, co wyrazi przestrze艅 i nowoczesno艣膰. O wszystko Appleseedzi zadbali. Gitary Bartka B膮ka, Wojtka Deutschmanna i Marcina Banego czasem brzmi膮 technicznie i zimno, a czasem wyra偶aj膮 cz艂owieka i ciep艂o. Perkusja Macieja Hoffmanna, mo偶e symbolizowa膰 mechaniczno艣膰 maszyn, pojazd贸w, ale z drugiej strony - od czas贸w pierwszych plemion b臋bnienie wyra偶a艂o ludzkie pragnienia i obawy. Obecno艣膰 klawiszy dodaje nowoczesno艣ci. A w to wszystko zosta艂 wrzucony cz艂owiek - w tym wypadku w postaci wokalisty, Radka Grobelnego. Jego popisowymi sztuczkami, od pocz膮tku by艂y pe艂ne napi臋cia i pragnie艅 przeci膮gni臋cia, ch艂odne przywo艂ywanie my艣li, a na tym albumie wokal wzbogaca r贸wnie偶 o swoj膮 ja艣niejsz膮 stron臋 ("The Distance", "What I Feel", "Chasing Dreams").

Pi臋kny wst臋p "The Distance" przywo艂uje skojarzenia z muzyk膮 filmow膮, a tak偶e nieco Sigur R贸s (nie ma mowy o kopiowaniu, raczej podobnej wra偶liwo艣ci). Ci臋偶ko powiedzie膰, 偶e jest to utw贸r weso艂y, ale na pewno jest to pr贸ba rozja艣nienia ciemno艣ci. Pierwsze d藕wi臋ki "Delay" sugeruj膮, 偶e b臋dzie chwila wytchnienia, ale szybko okazuje si臋, 偶e to nieprawda - jest to jeden z bardziej przejmuj膮cych kawa艂k贸w. Gitary i wokal, nagle o偶ywiaj膮 si臋 i nape艂niaj膮 niepokojem, powoduj膮c, 偶e mam ochot臋 rzuci膰 wszystko i biec. 艢wietna perkusja te wra偶enie podsyca.

"Playground" zaczyna si臋 od rytmicznego b臋bnienia, do kt贸rego do艂膮czaj膮 kolejne d藕wi臋ki i wtedy, przez chwil臋, muzyka kojarzy mi si臋 z projektem IAMX. Utw贸r jest intensywny, podtrzymywany przez kapitaln膮 perkusj臋, ubarwiany klawiszami Wojtka Deutschmanna. Gitary s膮 bardziej alternatywne ni偶 post-rockowe, a wokal przepe艂niony energi膮. W drugiej po艂owie utworu nast臋puje 艣wietny wyciszaj膮cy mostek, z subteln膮 gitar膮 i klimatycznym t艂em.

"Raidrops" jest najd艂u偶sze na p艂ycie (osiem i p贸艂 minuty). Zesp贸艂 m贸g艂 pozwoli膰 sobie na ponad dwuminutowy wst臋p oparty o klawisze (tym razem zagra艂 na nich Bartek B膮k), gitary i perkusj臋, instrumentalne przej艣cia wewn膮trz utworu, a jeszcze odda膰 Radkowi du偶o pola na 艣piew. I to jaki 艣piew! To, co wyczynia ten cz艂owiek po pi膮tej minucie wywo艂uje ciarki. Na koniec albumu trafi艂o "Autumn Outside My Window", kt贸re wita nas nastrojowymi klawiszami Bartka B膮ka i stopniowo rozkr臋ca si臋 dzi臋ki perkusji, a nast臋pnie zgrzytom gitar. Idealny utw贸r na zako艅czenie.

Najwi臋ksze moje zastrze偶enie to "Angel", kt贸re znamy z singla. Jest to dobry kawa艂ek, powinien si臋 znale藕膰 na jakim艣 kr膮偶ku, ale nie bardzo wpasowuje si臋 w klimat "Night In Digital Metropolis". S膮 oczywi艣cie r贸wnie偶 mniej powalaj膮ce fragmenty p艂yty, ale 偶adnego nie uzna艂bym za s艂aby. To bardzo udany album. Po prostu niekt贸re kawa艂ki brzmi膮 艣wietnie jako odr臋bne twory (s膮 bardziej chwytliwe), a niekt贸re brzmi膮 dobrze, gdy s艂ucha si臋 ca艂o艣ci materia艂u.

Za pomoc膮 „Night In Digital Metropolis” (oficjalna premiera jeszcze nie nast膮pi艂a - p贸ki co, mo偶na ods艂ucha膰 w sieci) poznaniacy udowodnili, 偶e graj膮 w pierwszej lidze polskiej sceny "klimatycznego rocka". Oczywi艣cie rozpatruj臋 to pod wzgl臋dem warto艣ci muzyki, bo z popularno艣ci膮 dopiero zobaczymy (jak wiadomo jest to bardzo kapry艣na, cz臋sto niezrozumia艂a kwestia). Fantastyczny debiut i jedna z najlepszych polskich p艂yt tego roku. Bez w膮tpienia wiele wieczor贸w i nocy w "moim" cyfrowym Gda艅sku sp臋dz臋 s艂uchaj膮c tego kr膮偶ka. 9/10 [Micha艂 Nowakowski]

8 listopada 2010


D4D Who's Afraid Of?, [2010] Mystic || Bez w膮tpienia nie obawiaj膮 si臋 niczego muzycy D4D (bo tak nale偶y okre艣la膰 teraz tr贸jmiejsk膮 formacj臋 Dick4Dick). Nie obawiaj膮 si臋 eksperymentowania i samplowania - nagrali oni bowiem kr膮偶ek roj膮cy si臋 od dyskotekowych beat贸w i sampli ze starych polskich winyli. Album nazywa si臋 "Who's Afraid Of?", jest jednym z lepszych polskich album贸w tego roku, kt贸ry mimo wykorzystania zakurzonych d藕wi臋k贸w jest nowoczesny i 艣wie偶y.

Mamy do czynienia z jak膮艣 pokr臋con膮, ale porywaj膮c膮 alternatywn膮 dyskotek膮. Od samego pocz膮tku formacja udowadnia, 偶e ma ciekawe pomys艂y nie tylko na beaty, ale tak偶e na wokale. Chocia偶 zdarza si臋 im ociera膰 o kicz, to s艂ycha膰, 偶e wszystko jest skomponowane 艣wiadomie i wpasowane w muzyk臋. Utwory nie s膮 zbyt r贸偶norodne, ale mimo tego album jest udany. Na pewno jest specyficzny - wielu osobom si臋 spodoba, wielu nie. Zwolennicy bardziej klasycznych form "Who's Afraid Of?" mog膮 sobie od razu odpu艣ci膰, a reszcie sugeruje da膰 p艂ycie szans臋. Mo偶e si臋 op艂aci膰. Ciekawostk膮 albumu s膮 kobiety. Poza t膮 z ok艂adki (fotografia ma nawet swoj膮 anegdotk臋), na albumie zosta艂y rozsiane najr贸偶niejsze g艂osy kobiece (j臋ki, okrzyki, pomruki), a po艣r贸d nich r贸wnie偶 g艂os Gaby Kulki.

Pota艅c贸wka rozpoczyna si臋 stosunkowo nie艣mia艂o, od "Smells Like A Young God", kt贸re najmniej odbiega od wcze艣niejszych dokona艅 Dick4Dick. To przede wszystkim basowe d藕wi臋ki, perkusja i stukaj膮cy beat. "Smells Like A Young God" da艂oby si臋 jeszcze wcisn膮膰 na "Grey Album" w przeciwie艅stwie do reszty p艂yty. "Now We're Young" zaczyna si臋 spokojnie, od d藕wi臋k贸w fortepianu. Szybko do艂膮czaj膮 szalone, imprezowe beaty, ci臋偶kie basy, a tak偶e miksowany wokal wychwalaj膮cy m艂odo艣膰 i 偶ycie w przyjemno艣ci. W po艂owie kompozycji eksploduje jeszcze wi臋cej toksycznych d藕wi臋k贸w, po kt贸rych pojawia si臋 moment bardziej refleksyjny. Muzyka nadal jest szalona, ale zmniejsza si臋 zag臋szczenie element贸w, a t艂o robi si臋 bardziej przestrzenne. Zn贸w s艂ycha膰 fortepian, kt贸ry - chocia偶 przykrywany przez wariactwo - pobrzmiewa w tle, nadaj膮c wszystkiemu drugiego dna. Jakiej艣 smutnej my艣li, kt贸rej nie st艂umi nawet taki przesyt d藕wi臋k贸w.

Skoro ju偶 jeste艣my przy muzycznym przepychu, w trzyminutowym "Love Is Dangerous" dzieje si臋 naprawd臋 wiele. Jest to utw贸r bez dw贸ch zda艅 zabawowy. W膮tpliwo艣ci z poprzednich utwor贸w znikaj膮, ust臋puj膮c kilku warstwom szalonych, dynamicznych d藕wi臋k贸w - mocno przerobionemu wokalowi, g艂osom Kasi Wo艂owskiej i Oli Tro艣ciankowskiej, sekcji d臋tej, klawiszom, basom, bongosom, a nawet pi艂eczkom pingpongowym. Jest to wyj膮tkowo jaskrawy utw贸r, przerywany raz na jaki艣 czas mniej natarczywymi momentami, jak chocia偶by 艣wietny fragment zagrany na saksofonie przez Tomasza Dud臋 (Baaba, Pink Freud). Doda艂o to jazzowego smaczku i koj膮cego kontrastu.

"Hello, My Name Is Jerk", to jeden ze s艂abszych etap贸w p艂yty. Fajnie, 偶e jest wyciszenie po "Love Is Dangerous", rozumiem za艂o偶enie, ale niekoniecznie wysz艂o intryguj膮co. Nie jest tragicznie, ale nie jest dobrze. Najlepszy elementy piosenki to instrumenty smyczkowe Ksi臋偶niczek (o kt贸rych w dalszej cz臋艣ci recenzji) i ch贸rki Ma艂gorzaty Szmudy. Mo偶e gdyby przeci臋li utw贸r w po艂owie i z drugiej cz臋艣ci zrobili przerywnik, to by wypali艂o, ale jako kilkuminutowa kompozycja sprawdza si臋 艣rednio. Dalej jest "Call Up Your Mamma", kt贸re wita nas niez艂ymi hiphopowymi rytmami, zadziornymi tekstami o 偶yciu na Facebooku i g艂osem Marsiji z Loco Star. W 艣rodku utworu zostajemy wci膮gni臋ci w elektroniczny zgie艂k, kt贸ry a偶 nadto wystarcza by przeprosi膰 za przeci臋tno艣膰 poprzednika. Na wst臋pie "Don't Park In The Dark" s艂ycha膰 patefon i akordeon (go艣cinnie Piotr Fr膮艣, brat Jacka z ekipy D4D), ale nie dajcie si臋 zwie艣膰 pozorom, ci膮g dalszy imprezy za moment. O, ju偶 - s艂yszycie te basy, skoczne beaty, wiruj膮ce d藕wi臋ki? Mi si臋 najbardziej podoba kontrast z bardzo spokojnym wokalem, kt贸ry s艂yszymy w zwrotkach.

Przed ko艅cem kr膮偶ka jeszcze znajduj膮 si臋 pere艂ki. Najpierw najlepszy na p艂ycie, "Your Sweet Feet", poruszaj膮cy kwesti臋 jednego z popularniejszych w艣r贸d m臋偶czyzn fetysz贸w - tego na punkcie damskich st贸p. Od pierwszych chwil utw贸r wyr贸偶nia kapitalnym zmiksowanym okrzykiem Wow!, kt贸ry wyrywa si臋 z gard艂a Gaby Kulki, toksycznymi beatami, basami i 艣wietnym wokalem. Ju偶 pierwsze I want to undress you! robi wra偶enie (szczeg贸lnie przerywaj膮cy efekt pod koniec linijki), a dalej poziom jest piel臋gnowany przez powracaj膮ce Wow!, 艣wietny podk艂ad, chaotyczn膮 perkusj臋 i sporadycznie pojawiaj膮ce si臋 kr贸tkie m煤mowe d藕wi臋ki. "Communication, My Girl!" kontynuuje tematy cielesno-kobiece, ale ju偶 nie powala tak, jak poprzednia kompozycja. Tym razem us艂yszymy powolne syntezatorowe plamy i spokojne d藕wi臋ki. Utw贸r jest dobry, ale bez szale艅stw. Troch臋 mi si臋 podoba (ch贸rki), troch臋 irytuje (wokal), a czego艣 zabrak艂o.


W przedostatnim kawa艂ku, "Dracula Is Bleeding" zesp贸艂 wystrzeli艂 jeszcze jedn膮 rakiet臋. Poza toksycznymi beatami, pot臋偶nymi i porywaj膮cymi basami, us艂yszymy tak偶e skrzypce (Julia Zi臋tek), a tak偶e wiolonczele (Edyta Czerniewicz i Karolina Rec). Wszystkie trzy panie mo偶na us艂ysze膰 tak偶e jako Cie艣lak i Ksi臋偶niczki, poboczny projekt Macieja Cie艣laka ze 艢cianki. Ich porywaj膮ca i przyjemnie jadowita gra dodaje (i tak ju偶 obfitego) kolorytu tej p艂ycie.

Na zako艅czenie otrzymujemy "Szelak" - utw贸r, kt贸ry kojarzy mi si臋 z humorem mojego ulubionego komika, Tima Minchina. Na ko艅cu wyst臋pu zapowiadaj膮c specjaln膮 piosenk臋 (mroczniejsz膮 i mniej g艂upkowat膮) m贸wi, 偶e zale偶y mu by ludzie wychodzili z jego show, nie tylko rozbawieni, ale tak偶e my艣l膮c Ten cz艂owiek jest naprawd臋 g艂臋boki. "Szelak" to bardzo udany instrumentalny utw贸r, nie zrozumcie mnie 藕le, us艂yszymy w nim zar贸wno przejmuj膮ce smyki Ksi臋偶niczek, saksofon Tomasza Dudy, jak i podkre艣laj膮c膮 klimat elektronik臋. To bardzo wa偶ny element p艂yty. Mam na my艣li co艣 pozytywnego, mam bowiem wra偶enie, 偶e ten (zupe艂nie odstaj膮cy) utw贸r jest w艂a艣nie takim 偶artem czy ciekawostk膮. Niemal偶e widz臋 ch艂opak贸w z D4D m贸wi膮cych: Wrzu膰my taki utw贸r by wiedzieli, 偶e jeste艣my te偶 g艂臋bocy! Wra偶liwi muzycznie. A s膮. 7/10 [Micha艂 Nowakowski]

5 listopada 2010


COMBICHRIST Making Monsters, [2010] Out of Line || "Making Monsters" to najwy偶szy szczyt, na kt贸ry wdrapa艂a si臋 norweska ekipa dowodzona przez Andy'ego LaPlegua. W pewnym sensie jest to wr臋cz ich debiut. Oczywi艣cie, jako Combichrist wydali wcze艣niej cztery albumy, znam je, lubi臋 (jeden nawet posiadam w wersji z zapachem), ale dopiero teraz ten aggrotechowy projekt nagra艂 kr膮偶ek, za kt贸ry powinien zosta膰 zapami臋tany. Pierwszy, kt贸ry mog臋 s艂ucha膰 w ca艂o艣ci, od pocz膮tku do ko艅ca.

Muzycznie jest znacznie szerzej, utwory s膮 艣wietnie skonstruowane, porywaj膮ce i - przede wszystkim - uk艂adaj膮 si臋 w d藕wi臋kowe opowie艣ci, a nie s膮 jedynie zbiorami d藕wi臋k贸w i udanych moment贸w. Kiedy chcesz 艣piewa膰 o przemienianiu ludzi w potwory, dobrze jest by w muzyce by艂o s艂ycha膰 zar贸wno pierwiastek mechaniczny, potworny, jak i ten reprezentuj膮cy ludzko艣膰. Bezdusznej ciemno艣ci na albumach Combichrist od pocz膮tku nie brakowa艂o, natomiast homo sapiens by艂 dot膮d silnie kamuflowany. Na "Making Monsters" ujawnia si臋 w postaci g艂osu Andy'ego, z kt贸rego, w wielu momentach, 艣ci膮gni臋to filtry i efekty, zbli偶aj膮c do naturalno艣ci. W dodatku si臋ga on po sposoby 艣piewania, kt贸rych wcze艣niej unika艂 ("Through These Eyes Of Pain"). Ods艂ania to oczywi艣cie niekt贸re braki wokalne (cho膰 paradoksalnie dopiero teraz kupuj臋 jego starania), ale w zamian oferuje unikalno艣膰 jego strun g艂osowych. Wokal staje si臋 bardziej ludzki.

Zesp贸艂 gra tzw. aggrotech. Jest to pochodna electro-industrialnych brzmie艅, kt贸re pod wp艂ywem hardcore techno ewoluowa艂y w nowy gatunek. Podk艂ad elektroniczny na "Making Monsters" jest 艣wietny, ale to 偶adna nowo艣膰 - Combichrist przyzwyczaili nas do tego. S艂ycha膰 specyficzne dla zespo艂u beaty, 艂膮cz膮ce taneczno艣膰 z agresj膮, ale tym razem wszystko zabrn臋艂o bli偶ej toksycznych dyskotek 脿 la The Prodigy (tyle, 偶e w znacznie ciemniejszej i silniejszej formie).

Przyk艂adami materia艂u na dyskotek臋 rivethead贸w s膮 "They", "Fuckmachine" czy "MonsterMurderKill". O ile w pierwszych dw贸ch us艂yszymy przerobiony g艂os Andy'ego, o tyle trzeci z nich jest zbudowany jedynie na toksycznych beatach i komputerowym g艂osie powtarzaj膮cym wci膮偶 i wci膮偶 We're making monsters / Inject adrenaline / Fuel up with gasoline / Murder kill / Monster kill. Jest to jedyny komputerowy g艂os, jaki zmusi艂 mnie do nucenia. "They", z kolei, to naprawd臋 udana walka ludzkiego g艂osu z jego komputerow膮 modyfikacj膮, beat贸w masywnych z tanecznymi. Mistrzowski jest cyber-odjazd, kt贸ry us艂yszymy chwil臋 za p贸艂metkiem utworu. Naprawd臋 nie艂atwo by艂oby znale藕膰 si臋 jeszcze bli偶ej dyskotekowego techno (ocieraj膮cego si臋 o psytrance), jednocze艣nie pozostaj膮c w industrialnym 艣wiecie. Z najbardziej dyskotekowych pozosta艂o jeszcze "Fuckmachine" - pi臋ciominutowy monolog pana LaPlegua, w kt贸rym wyra偶a swoje odczucia zwi膮zane z jak膮艣 kobiet膮. Ta dzio艂cha okazuje si臋 by膰 jego seks-zabawk膮, jego zabawk膮 do pieprzenia, dostawa膰, to na co zas艂uguje, a tak偶e by膰 pi臋kn膮. A przy tym inspiracj膮 do niez艂ych beat贸w.

Majstersztykiem na kr膮偶ku jest "Never Surrender", kt贸re dla fan贸w industrialnych i cybergotyckich klimat贸w mo偶e sta膰 si臋 tym, czym V symfonia Beethovena dla mi艂o艣nik贸w muzyki klasycznej. Utw贸r rozpoczyna si臋 od "odkurzacza", klasycznego silnie zniekszta艂conego basu i ju偶 do ko艅ca utworu kr贸luj膮 w艂a艣nie te niskie d藕wi臋ki. Rytmiczne, cho膰 ci臋偶kie - wprawiaj膮 moje cia艂o w ruchy, kt贸re (gdybym potrafi艂 to robi膰) mo偶na by nazwa膰 ta艅cem. Zadziorne liryki uzewn臋trzniane na zmian臋 melodeklamacj膮 i wrzaskami Andy'ego. Kolejne etapy kompozycji s膮 przemy艣lane, wprowadzone 艣wiadomie i uwa偶nie pilnuj膮 aby艣my si臋 przypadkiem nie nudzili. Nie us艂yszymy niczego innowacyjnego, ale za to fenomenalnie wykonan膮 klasyk臋. Do ostrzejszych kawa艂k贸w nale偶y r贸wnie偶 "Follow The Trail Of Blood" brzmi膮ce jak po艂膮czenie Combichrist z Aesthetic Perfection. W utworze go艣cinnie pokrzycza艂 Brendan Schiepatti z metalowej formacji Bleeding Through.

Wspomnian膮 naturalno艣膰 wokalu mniej s艂ycha膰 (cho膰 nieco te偶) w mocniejszych kompozycjach, jak cho膰by "Never Surrender", ale w innych tak, a najsilniej w "Through These Eyes Of Pain". Utw贸r zdaje si臋 by膰 bardziej intymny, najbardziej balladowy z tego, co dot膮d si臋 znalaz艂o na kr膮偶kach Combichrist. Kojarzy mi si臋 to z aggrotechowym odpowiednikiem jazzu. Nie jest to jednak pierwszy przypadek, gdy Andy'ego g艂os jest go艂y. Taka nago艣膰 ju偶 si臋 zdarzy艂a, przyk艂adowo w tytu艂owym utworze z poprzedniego kr膮偶ka, "Today We Are All Demons" (najlepszego na tamtej p艂ycie, jak dla mnie).

Album zosta艂 uj臋ty w klamr臋 poprzez "Declamation" i "Reclamation". Pierwszy z nich jest intensywnym i pe艂nym napi臋cia wst臋pem, natomiast drugi utworem, kt贸ry ostro偶nie, ale skutecznie buduje ponury, przejmuj膮cy klimat. Wra偶enie robi przestrzenne, nieco epickie t艂o (kojarzy mi si臋 z soundtrackiem kt贸rej艣 z cz臋艣ci "Terminatora"), a tak偶e chrypi膮ce i dr偶膮ce s艂owa. Trzeba przyzna膰, 偶e Andy jest 艣wietny w tworzeniu takich aggro-dramat贸w, a dowodem niech b臋dzie wspomniane "Today We Are All Demons". Z tym 艣wietnym kr膮偶kiem 偶egnamy si臋 w akompaniamencie industrialnych zgrzyt贸w i bas贸w, kt贸re ju偶 wcze艣niej s艂yszeli艣my we wst臋pie. 8/10 [Micha艂 Nowakowski]

4 listopada 2010


SORRY BOYS Hard Working Classes, [2010] Mystic || Wyj膮tkowo wyczekiwa艂em tego kr膮偶ka. Z utwor贸w ju偶 znanych znajdziemy jedynie "Chance", natomiast w艣r贸d 艣wie偶ych kompozycje bardzo r贸偶ne - od bli偶szych temu, co dot膮d us艂yszeli艣my ("Hard Working Classes", "Cancer Sign Love"), przez tr膮c膮cy ponurym Dzikim Zachodem "Trains Go Everywhere", egzotyczne eksperymenty ("Roe Deer At A Rodeo", "Caesar On Fire"), a偶 po rock'n'rollowy "Salty River" czy swobodne "Give Me Back My Money" brzmi膮ce nieco jak rockowy odpowiednik Pati Yang z kr膮偶ka "Faith, Hope & Fury".

Zesp贸艂 oferuje nam ten sam (znany z utwor贸w przed debiutem) styl, jedynie g艂臋bszy, bardziej intensywny i eksplorowany na r贸偶ne sposoby. 艁膮cznikiem jest niezwyk艂y g艂os Izy Komoszy艅skiej, kt贸ra nie tylko po raz kolejny udowodni艂a, 偶e potrafi wprowadza膰 w trans, ale tak偶e bawi膰 si臋 g艂osem, moduluj膮c go i dostosowuj膮c do zmieniaj膮cych si臋 emocji kolejnych kr膮偶k贸w. To cecha, kt贸rej brakuje wielu polskim (r贸wnie偶 i tym dobrym) projektom, kt贸rych wokale cz臋sto zdaj膮 si臋 w og贸le nie reagowa膰 na tekst i zmiany muzyki. 脌 propos samej muzyki, sekcje instrument贸w oferuj膮 s艂uchaczom ciekawe, oryginalne i naprawd臋 magiczne brzmienia konkuruj膮c z g艂osem Izy (co nie nale偶y do 艂atwych wyzwa艅). Muzycy wci膮偶 czaruj膮, zmieniaj膮 klimat i ubarwiaj膮 wszystko intryguj膮cymi d藕wi臋kami, a do tego te etniczne instrumenty.

No w艂a艣nie, poza elektrykami Tomasza D膮browskiego i Piotra Blaka, basem Jacka Perkowskiego, us艂yszymy tak偶e klawisze Izy, saksofon Mariusza Godziny, a nawet bardziej nietypowe, etniczne instrumenty, jak sitar i dilruba o偶ywione przez Tomasza Osieckiego. Mamy wi臋c r贸偶ne instrumenty, razem tworz膮ce szeroki koloryt d藕wi臋k贸w - od typowo rockowych, przez jazzowe, a偶 po egzotyczne.

Ju偶 pierwszy na p艂ycie, utw贸r tytu艂owy, pokazuje klas臋 tego wydawnictwa. Wst臋p oparty o prosty, powtarzany riff gitary, wok贸艂 kt贸rego kr膮偶y p艂acz tzw. lap guitar (znanej m.in. z muzyki country czy wyst臋p贸w Kaki King gitary trzymanej na kolanach muzyka), a tak偶e g艂臋boki wokal i ulotne ch贸rki. Klimat jest intensywny i wyj膮tkowo g臋sty, a zar贸wno wokal, jak i muzyka zmieniaj膮 si臋 kilkakrotnie - raz s艂yszymy przyt艂膮czaj膮ce d藕wi臋ki, momentami przejmuj膮c膮 walk臋 o co艣, a偶 w ko艅cu chwil臋 wytchnienia ubarwion膮 ciep艂ymi klawiszami.


Utw贸r drugi to zupe艂na zmiana. "Salty River" jest zadziorne, rock'n'rollowe. Wokalistka wysuwa pazury (brzmi to fantastycznie!), gitary nieco przyspieszaj膮 (jednak zachowuj膮c przy tym specyficzn膮 dla Sorry Boys g艂臋bi臋 stawian膮 wy偶ej ni偶 przebojowo艣膰), a w tle rozbrzmiewaj膮 egzotyczne p臋tle elektroniczne. "Trains Go Everywhere" to z kolei nawi膮zanie do westernowych klimat贸w. Spos贸b 艣piewania, obecno艣膰 harmonijki, a tak偶e muzyka zahaczaj膮 nieco o rozja艣nione klimaty Wovenhand. Iza wy艣mienicie sprawdza si臋 w roli 偶e艅skiej wersji Davida Eugene Edwardsa.

Rozpocz臋cie "I Feel Life" przywo艂a艂o we mnie skojarzenie z Gotan Project, p贸藕niej do skojarze艅 do艂膮czy艂a (nie jedyny raz na kr膮偶ku) Pati Yang, ale kiedy Iza si臋 rozkr臋ci艂a, a w tle zacz膮艂 ujada膰 saksofon, poczu艂em, 偶e wszystko to razem w po艂膮czeniu ze stylem Sorry Boys ewoluowa艂o w co艣 niezwyk艂ego. Jest to nie tylko jeden z lepszych utwor贸w, z p艂yty, ale tak偶e jeden z lepszych utwor贸w, jakie ostatnio us艂ysza艂em. B臋dzie chodzi艂 za mn膮 d艂ugo.

Najbardziej egzotycznym kawa艂kiem na kr膮偶ku jest "Roe Deer At A Rodeo". Jest on spokojn膮, chocia偶 barwn膮 i wci膮gaj膮c膮 kompozycj膮 zar贸wno muzycznie, jak i tekstem przywo艂uj膮c膮 wizj臋 lasu. Jak dla mnie to drewniany rock, le艣ny jazz. Uroku utworowi doda艂 etniczny instrument zwany dilrub膮, kt贸ry mo偶emy w tle us艂ysze膰.

W艂a艣ciwa premiera kr膮偶ka odb臋dzie si臋 8 listopada, ale przedpremierowo mo偶na (przynajmniej w momencie, gdy to pisz臋) go ods艂ucha膰 na oficjalnym profilu MySpace zespo艂u. "Hard Working Classes", to nie album, kt贸ry z powodzeniem na艣laduje zagraniczne trendy, to album, kt贸ry swoim oryginalnym stylem wydeptuje w艂asn膮 艣cie偶k臋. Mam nadzieje, 偶e wydawca zespo艂u, Mystic Production (podobnie, jak w przypadku Comy) podejmie starania mianowania Sorry Boys jednym z polskich towar贸w eksportowych. Mog膮 oni bowiem 艣mia艂o zagra膰 na jednej scenie z najlepszymi zagranicznymi wykonawcami. 9/10 [Micha艂 Nowakowski]