21 pa藕dziernika 2014


SWANS + PHARMAKON [20.10.2014], Lucerna Music Bar, Praha || Graj膮 najd艂u偶sze koncerty! S膮 najg艂o艣niejszym zespo艂em na 艣wiecie! Maj膮 w sk艂adzie faceta o imieniu Thor, kt贸ry p贸艂nagi gra na gongu! To tylko pierwsze z brzegu slogany, kt贸rymi uzasadni膰 mo偶na konieczno艣膰 udania si臋 na koncert Swans. Jest to wydarzenie ekstremalne i nie dla ka偶dego, ale z drugiej strony jest obowi膮zkowe i ka偶dy zobaczy膰 je powinien.

Zgodnie z przypuszczeniami, pierwszy utw贸r koncertu trwa艂 dok艂adnie 45 minut. Dopiero po czasie, kt贸ry niekt贸rym zespo艂om starczy艂by na odegranie ca艂ego setu, pojawi艂 si臋 pierwszy w miar臋 rozpoznawalny fragment "To Be Kind": rozci膮gni臋te do 20 minut "A Little God In My Hands". Pierwsza kompozycja z "The Seer" pojawi艂a si臋 po p贸艂torej godziny, ale z "The Apostate" wybrzmia艂o zaledwie ok. 10 minut, wtedy bowiem basista Christopher Pravdica wysadzi艂 jeden ze wzmacniaczy. Ta艣mowo produkowany przez niego basowy groove by艂 zreszt膮 tym elementem, dzi臋ki kt贸remu robi艂 na mnie najwi臋ksze wra偶enie spo艣r贸d instrumentalist贸w Swans. Thor Harris robi oczywi艣cie najwi臋ksze wra偶enie wizualnie, ale sprawia艂 wra偶enie nieco schowanego w tle, ale cz臋艣ci potencjalnie najciekawszych tworzonych przez niego d藕wi臋k贸w po prostu nie by艂o s艂ycha膰.

Michael Gira pe艂ni艂 rol臋 bardziej dyrygenta utrzymuj膮cego kontrol臋 nad zespo艂em, daj膮cego  ci膮g艂e instrukcje celem osi膮gni臋cia d藕wi臋ku zgodnego z w艂asnymi oczekiwaniami. A propos oczekiwa艅, w swych kaznodziejskich zap臋dach zmierzy艂 wzrokiem publiczno艣膰 i patrz膮c przypadkiem akurat w stron臋 gdzie si臋 znajdowa艂em sapn膮艂 do mikrofonu grandmas.


Zamierzeniem Swans jest wprowadzenie s艂uchaczy w rodzaj totalnego sonicznego transu. Rozci膮ganie zatem jednego motywu do 20 minut nie s艂u偶y zatem budowaniu napi臋cia, jest ju偶 celem samym w sobie. Swans ma aspiracje do bycia czym艣 wi臋cej ni偶 zwyk艂y zesp贸艂 rockowy, niebezzasadnie zreszt膮. Je艣li jednak wykracza poza standardowe ramy gatunku, to czy nie zas艂uguje te偶 na warunki wykraczaj膮ce poza typowy rockowy koncert? Bardzo chcia艂em da膰 si臋 porwa膰 og艂uszaj膮cej monotonii Swans, udawa艂o mi si臋 to zaledwie momentami, co przy koncercie zapowiadanym na 2 godziny i 40 minut jest zdecydowanie za ma艂o.

By膰 mo偶e pewn膮 rol臋 odgrywa tu specyfika tw贸rczo艣ci Swans, nie ma bowiem czego艣 takiego jak ustalone i sko艅czone kompozycje. Albumy grupy to zaledwie uchwycone w czasie momenty tw贸rczego procesu, muzyka pod czujnym okiem Giry stale si臋 zmienia, rozrasta, modyfikuje, nie ma wi臋c mowy o typowym koncercie zestawionym z utwor贸w znanych z p艂yt. Co jest oczywi艣cie fascynuj膮ce, ale nie w tych warunkach. Jestem przekonany, 偶e Swans potrzebuj膮 wi臋cej przestrzeni, wymagaj膮 totalnej koncentracji, nie m贸wi膮c o wytrzyma艂o艣ci czysto fizycznej. Ba, s膮dz臋 nawet, 偶e koncerty Swans powinny by膰 siedz膮cymi.

Nie da si臋 nawi膮za膰 wi臋zi z zespo艂em i zsynchronizowa膰 si臋 z tworzonymi przez nich d藕wi臋kami w ciasnym klubie znanym z nienajlepszego nag艂o艣nienia, po艣r贸d ci膮g艂ych w臋dr贸wek do baru po kolejne piwo, czy w otoczeniu plagi fotograf贸w wciskaj膮cych si臋 wsz臋dzie ze swoimi aparatami wi臋kszymi od przeci臋tnego praskiego mieszkania. W tym warunkach zaczyna si臋 kwestionowa膰 sens tak ekstremalnej muzycznej formu艂y. A wiedz膮c, 偶e poza obezw艂adnieniem ci膮g艂ymi repetycjami nie oferuje ona 偶adnych niespodzianek, po dw贸ch godzinach mo偶na mie膰 dosy膰 i wyj艣膰. Cho膰 Swans zdecydowanie polecam to mam w膮tpliwo艣ci jak sprawdz膮 si臋 podczas nadchodz膮cych trzech koncert贸w w Polsce.

Niespodziank膮 za to okaza艂 si臋 support. Pharmakon, czyli niepozorna, drobna blondynka Margaret Chardiet, na bazie pot臋偶nych loop贸w generowanych przy pomocy p艂achty blachy prowokuje swym przesterowanym krzykiem, wychodzi do publiczno艣ci, konfrontuje si臋 z ni膮 bezpo艣rednio, ch臋tniej nawet z jej 偶e艅sk膮 cz臋艣ci膮. Wyst臋p r贸wnie intensywny jak Swans, ale kr贸tki i zaskakuj膮cy. [Wojciech Nowacki]

19 pa藕dziernika 2014


CARIBOU + JESSY LANZA [16.10.2014], MeetFactory, Praha || “Swim” nale偶y do najcz臋艣ciej s艂uchanych przeze mnie p艂yt a Caribou do mych najbardziej ulubionych wykonawc贸w szeroko rozumianej muzyki elektronicznej. Samodzielnymi koncertami Polski nie rozpieszcza, tym wi臋ksza moja rado艣膰, 偶e przy okazji promocji nowego albumu „Our Love” Dan Snaith odskoczy艂 na jeden wiecz贸r do Pragi.

W koncertowym podaniu Caribou przyjmuje niemal klasyczny kszta艂t zespo艂owy. Je艣li kto艣 spodziewa artysty nad Sammlerami, to zapewne zaznajomiony jest jedynie z tanecznymi przebojami ze „Swim”, czy z nowym singlem „Can’t Do Without You”. Kto jednak pami臋ta s艂onecznie-psychodelizuj膮c膮 „Andorr臋” i niemal kraut-rockow臋 „The Milk Of Human Kindness”, wie, 偶e Caribou dalekie jest od zwi膮zanych z elektronik膮 stereotyp贸w a koncertowy potencja艂 tej muzyki jest spory.

Niew膮tpliwie jednak sukces „Swim” i, co ju偶 dzi艣 wydaje si臋 nieuniknione, jego przebycie jeszcze przyst臋pniejszym i bli偶szym powszechnemu s艂uchaczowi „Our Love”, by艂 przyczyn膮 ca艂kowitego wyprzedania praskiego koncertu i wype艂nienia MeetFactory do granic mo偶liwo艣ci. Publiczno艣膰 mo偶e nie by艂a zupe艂nie przypadkowa, ale po reakcjach najsilniejszych na „Can’t Do Without You” i niewiele s艂abszych na najbardziej chwytliwe kompozycje ze „Swim”, wida膰, 偶e Caribou zyskuje na odbiorze, co mo偶e tylko cieszy膰, o ile odbije si臋 to na jako艣ci proponowanej muzyki.

„Our Love” wydaje si臋 by膰 elektronicznym ekwiwalentem muzyki wieku 艣redniego, najnowsze utwory s膮 delikatniejsze, 艂agodne, cz臋sto oparte na niemal piosenkowej strukturze. Zaistnia艂o niebezpiecze艅stwo, 偶e Caribou mo偶e p贸j艣膰 drog膮 Bonobo, kt贸ry oferuje przyjemn膮, ale podwieczorkow膮 muzyk臋, bez wi臋kszych emocji i zdecydowanie rozczarowuj膮c膮 w koncertowym, zespo艂owym podaniu. Snaithowi towarzysz膮 jednak znakomici muzycy, szczeg贸lnie (drugi) perkusista, udowadnia jak niesamowitej precyzji potrzeba, by 偶ywymi instrumentami akompaniowa膰 elektronice i wzbogaca膰 j膮 o nowe wymiary.


Nie wiem, czy przyczyn膮 mi臋kkiego brzmienia koncertu by艂o nag艂o艣nienie czy charakter nowych kompozycji i aran偶acji, ale oczywi艣cie najbardziej satysfakcjonuj膮ce by艂y przej艣cia mi臋dzy cz臋艣ciami piosenkowymi a house’owo-tanecznymi. Kulminacj膮 koncertu by艂o zdecydowanie „Bowls”. Mimo, 偶e podobnie jak w innych utworach brakowa艂o tu najbardziej charakterystycznych element贸w, i wydawa艂o si臋, 偶e utw贸r wybrzmi jako rytmiczny, krautowy instrumental, to mocny, dwuperkusyjny fina艂 pokaza艂 drapie偶no艣膰 blisk膮 niemal „Aurory” Bena Frosta.

Dla przeciwwagi „Second Chance” ukaza艂o niebezpieczn膮 drog臋 bezbarwnych piosenek z nudnymi wokalistkami w czym zaczyna si臋 specjalizowa膰 ostatnio Bonobo. Zaproszona na scen臋 Jessy Lanza obdarzona jest s艂abym, ledwie s艂yszalnym g艂osem, pozbawiona jest za艣 jakiejkolwiek charyzmy i sama swoim wyst臋pem wydawa艂a si臋 znudzona i 艣miertelnie zm臋czona. Jako support za艣 brzmia艂a jako FKA twigs bez odpicowanych przez plejad臋 producent贸w podk艂ad贸w, co nie wiem czy 艣wiadczy gorzej o Jessy, czy o twigs.

Wa偶ne jednak, 偶e sam Dan Snaith, o aparycji nudnego nauczyciela akademickiego (doktor matematyki, przypominam) ze s艂abo艣ci膮 do sztruksowych marynarek, okaza艂 si臋 bardzo sympatycznym wykonawc膮, a i towarzysz膮cy mu muzycy wyra藕nie radowali si臋 reakcjami publiczno艣ci, zw艂aszcza na najnowsze, licz膮ce ledwie dwa tygodnie kompozycje. Wiecz贸r by艂 zdecydowanie udany, je艣li Snaith, sam lub z zespo艂em, pojawi si臋 w Polsce, nie powinni艣cie mie膰 w膮tpliwo艣ci go zobaczy膰. Warto jednak obserwowa膰, w jak膮 stron臋 pod膮偶y w przysz艂o艣ci, wraz z „Our Love” Caribou zdecydowanie znalaz艂o si臋 w zwrotnym punkcie kariery. [Wojciech Nowacki]

16 pa藕dziernika 2014


THOM YORKE Tomorrow's Modern Boxes, [2014] self-released || Drugi solowy album Thoma Yorke'a zapewne nie zapisze si臋 w historii jako pami臋tne czy prze艂omowe dzie艂o. Wystarczy kolejny tweet, zdj臋cie ze studia, tajemniczy obrazek zapowiadaj膮cy uko艅czenie lub nag艂e wydanie nowego tytu艂u Radiohead i "Tomorrow's Modern Boxes" spadnie zn贸w do znanej kategorii "projektu pobocznego" czy "tymczasowego substytutu". Przypad艂o艣膰 ta, typowa dla solowych dzia艂a艅 cz艂onk贸w uznanych zespo艂贸w, cz臋sto jest g艂臋boko niesprawiedliw膮. Tym razem jednak nie da si臋 rozgraniczy膰 mi臋dzy solow膮, zespo艂ow膮 czy poboczn膮 dzia艂alno艣ci膮, "Tomorrow's Modern Boxes" jest bowiem najbardziej satysfakcjonuj膮cym dokonaniem Yorke'a od p贸艂tora dekady. Co wa偶ne, po raz pierwszy od dawna satysfakcjonuj膮cym muzycznie.

Fascynacja Yorke'a w艂asnym g艂osem objawi艂a si臋 na "Hail To The Thief", albumie zawieraj膮cym jeszcze kilka zjawiskowych kompozycji, ale jako ca艂o艣膰 zapadaj膮cym si臋 pod w艂asnym ci臋偶arem, za d艂ugim, nier贸wnym i wype艂nionym falsetowym wokalem. Na "The Eraser" Yorke zacz膮艂 dawa膰 upust swojej drugiej fascynacji, p艂askimi bitami i rytmem, kt贸re zdominowa艂y te偶 brzmienie Radiohead. "In Rainbows" i "The King Of Limbs" by艂y na szcz臋艣cie kr贸tsze i sp贸jniejsze od "Hail To The Thief", ale brzmieniowo i kompozycyjnie umacnia艂y tylko obraz "j臋k贸w Yorke'a na perkusyjnym automacie" jako dominuj膮cego wyznacznika jego stylu. Popraw臋 przyni贸s艂 "AMOK", ale po czasie musz臋 przyzna膰, 偶e z p艂yty Atoms For Peace niewiele zostaje w pami臋ci.

Nie BitTorrent, ale Polyfauna powinna by膰 kluczem do "Tomorrow's Modern Boxes". Tajemnicza aplikacja, przygotowana przez Yorke'a, jego naczelnego producenta Nigela Godricha i naczelnego grafika Stanleya Donwooda, oferuje hipnotyczn膮 w臋dr贸wk臋 po niepokoj膮cych krajobrazach, ilustrowan膮 fragmentami muzyki. Pierwotnie by艂y to sample z "The King Of Limbs", ale po wrze艣niowej aktualizacji aplikacja zosta艂a de facto zast膮piona ca艂kowicie now膮, z zupe艂nie nowymi obszarami do zbadania i przede wszystkim z now膮, nieznan膮 wtedy jeszcze muzyk膮.

Yorke podgrzewa艂 atmosfer臋 publikacj膮 kolejnych obraz贸w z, jak si臋 mia艂o okaza膰, nowej wersji Polyfauny. Muzyka, od pocz膮tku brzmi膮ca jako jego najciekawsza muzyczna propozycja od dawna, w powi膮zaniu z wie艣ciami o wej艣ciu Radiohead do studia, rozbudzi艂a nadziej臋 na nag艂e wydanie nowego albumu, tudzie偶 hipotetycznej drugiej cz臋艣ci "The King Of Limbs". Wreszcie publikacja zdj臋cia bia艂ego winyla doprowadzi艂a niemal do histerii p.t. "nowe Radiohead w drodze", jakby nikt nie zauwa偶y艂 grafiki w tle, charakterystycznej dla obu "nieradioheadowych" p艂yt Yorke'a.

Sw贸j g艂os zawsze w ostatnich latach traktowa艂 w kategoriach instrumentu, najcz臋艣ciej jednak dominuj膮cego. Na "Tomorrow's Modern Boxes" nie ma mowy o powrocie do bardziej piosenkowych form ekspresji, ale z drugiej strony eksperymentuj膮cy wokal wreszcie wycofuje si臋 i stapia si臋 z t艂em w jedn膮 koj膮c膮 ca艂o艣膰. Mog臋 si臋 w pewien spos贸b zgodzi膰 z twierdzeniem, 偶e te osiem utwor贸w brzmi jak jedna nierozr贸偶nialna kompozycja, protestowa膰 jednak b臋d臋 stanowczo przeciw g艂osom m贸wi膮cym, 偶e jest to kolejna taka sama propozycja z ci膮gu wymienionych wy偶ej album贸w.

Wreszcie otrzymujemy sp贸jny, komplementarny projekt, w kt贸rym 偶aden z element贸w nie wybija si臋, nie irytuje, nie dominuje, ale wszystkie zapadaj膮 si臋 do siebie, do konceptu, kt贸ry po zetkni臋ciu si臋 z Polyfaun膮 musi kojarzy膰 si臋 ze 艣cie偶k膮 d藕wi臋kow膮 po sennych krajobrazach. Rozpikselowane wzg贸rza, wielok膮tne konstrukcje, unosz膮ce si臋 w powietrzu barwne formy, uczucie dojmuj膮cej pustki, ale i czyjej艣 obecno艣ci zarazem. Idealnie ilustruje to ponadczasowy g艂os Thoma Yorke'a w pe艂nej harmonii z niepokoj膮c膮, ale zaskakuj膮c膮 ciep艂膮 i bogat膮 elektronik膮. Niezale偶nie od tego, czy Yorke zbli偶a si臋 do Radiohead w "Guess Again!", czy do techno w "There Is No Ice (For My Drink)", po raz pierwszy od dawna w g艂owie zostaj膮 przede wszystkim d藕wi臋ki.

"The Eraser" doceni艂em dopiero po latach, bynajmniej nie dzi臋ki 贸wczesnej p艂asko-terkocz膮cej produkcji, ale dzi臋ki kilku klasycznym ju偶 dzi艣 kompozycjom. Pierwszy solowy album Thoma Yorke'a uchodzi膰 zatem mo偶e za przyst臋pniejszy, ale nie znaczy to, 偶e "Tomorrow's Modern Boxes" jest materia艂em wymagaj膮cym. Wr臋cz przeciwnie. Ta muzyka nie zaskakuje, ale op艂ywa s艂uchacza i jak krajobraz gotowy do odkrywania nie wymaga uzasadnie艅. 9/10

***

Celowo pomija艂em w zasadniczej cz臋艣ci tekstu spos贸b publikacji "Tomorrow's Modern Boxes". Po pierwsze, w wi臋kszo艣ci przypadk贸w rozwa偶ania na temat nowych dr贸g dystrybucji zaciemniaj膮 kwestie muzyczne. Po drugie, doszed艂em do wniosku, 偶e 偶adna rewolucja si臋 nie dokona艂a. Thom Yorke udost臋pni艂 odp艂atnie sw贸j nowy album w postaci plik贸w mp3, a czy zrobi艂 to za po艣rednictwem strony internetowej, BitTorrenta czy profilu na Bandcampie, nie ma wi臋kszego znaczenia. [Wojciech Nowacki]

13 pa藕dziernika 2014


KRISTEN The Secret Map, [2014] Endless Happiness || Kristen to jeden z nielicznych polskich zespo艂贸w, kt贸re naprawd臋 wysoko ceni臋. Je艣li po latach dzia艂alno艣ci i szeregu znakomitych album贸w now膮 p艂yt臋 wydaje praktycznie w艂asnym sumptem i nadal gra koncerty w niewielkich klubach, to doskonale obrazuje to moje niewielkie zainteresowanie polsk膮 scen膮. Tym ch臋tniej wy艂膮czam Kristen z lokalnych warunk贸w i po prostu ustawiam w szeregu jednego z najlepszych przedstawicieli wsp贸艂czesnej gitarowej alternatywy.

Zacz臋艂o si臋 od debiutanckiego albumu „Kristen”, kt贸rego do dzi艣 s艂ucham na wydanej w 2000 roku przez Gusstaff Records kasecie. Cho膰 nie do ko艅ca, wszak wczesnych i surowych wersji cz臋艣ci zamieszczonych tam utwor贸w pos艂ucha膰 mo偶na na pochodz膮cym z zamierzch艂ego 1998 roku demo. „Kristen” przynios艂o muzyk臋, kt贸ra dzi艣 mo偶e nie uchodzi艂aby za w pe艂ni oryginaln膮, ale wtedy ca艂kowicie autorsk膮 i nawi膮zuj膮c膮 do najciekawszych tradycji post-rocka lat 90-tych. Si艂膮 albumu by艂y d艂u偶sze, precyzyjne i skupione formy, ale przede wszystkim inteligentne i emocjonuj膮ce melodie. To jednak wyprodukowane przez Macieja Cie艣laka „Stiff Upper Worlds” nale偶a艂oby dzi艣 uzna膰 za klasyk polskiej alternatywy, cho膰 by艂 to ju偶 materia艂 bardziej wymagaj膮cy i wielowymiarowy, odrobin臋 mniej oddzia艂uj膮cy na emocje, z kompozycyjnymi nieregularno艣ciami, ale i inkorporuj膮cy lekk膮, piosenkow膮 odmian臋 post-rocka w stylu The Sea & Cake.

Zr贸偶nicowane „Please Send Me A Card” jeszcze za艂apa艂o si臋 na chwilowo wzbieraj膮c膮 fal臋 polskiej alternatywy pocz膮tku XXI wieku. Jako ca艂o艣膰 by艂 to album rozedrgany, ale przyni贸s艂 te偶 kilka z najlepszych kompozycji Kristen, nieprzypadkowo tych najd艂u偶szych. „Night Store”, wype艂nione formami wr臋cz ekstremalnie kr贸tkimi, ci膮偶y艂o ju偶 bowiem patchworkowym, surowym i nieprzyst臋pnym charakterem a obcowanie z tym wcieleniem Kristen by艂o do艣wiadczeniem lekko niepokoj膮cym. By艂 to rok 2005 i zesp贸艂 zamilk艂 na par臋, zdecydowanie zbyt d艂ugich lat, przynajmniej je艣li chodzi o dzia艂alno艣膰 wydawnicz膮.

Powr贸t albumem „Western Lands” ukaza艂 Kristen w bardzo dobrej formie i cho膰 nie jestem fanem potraktowania tego materia艂y przez Etamskiego, to doskona艂e „We Want To Weave A Pattern” by艂o dok艂adnie tym czego od zespo艂u mo偶na by艂o oczekiwa膰. Tym lepiej, 偶e niewiele p贸藕niej nast膮pi艂o wyraziste, zadziorne i skupione „An Accident!”, teoretycznie epka, co nie ma wi臋kszego znaczenia je艣li albumy Kristen oscyluj膮 wok贸艂 ca艂kowicie satysfakcjonuj膮cych trzydziestu minut. Cztery zawarte tam utwory do dzi艣 stanowi膮 jeden z najlepszych tytu艂贸w jakie w polskiej muzyce mo偶na by艂o us艂ysze膰 w ci膮gu ostatniej dekady.


Oczywi艣cie, mo偶na po raz kolejny narzeka膰, do jak umownie w膮skiego grona trafia w Polsce muzyka Kristen, lecz zesp贸艂 nie zas艂uguje na to, by by膰 ci膮gle wykorzystywany jako podr臋cznikowy przyk艂ad problem贸w z tzw. polskim gustem i muzycznym obyciem. „The Secret Map” wydaje si臋 by膰 艣wiadectwem tego, 偶e bracia Rychliccy i Micha艂 Biela po prostu znajduj膮 si臋 w swej strefie przynajmniej minimalnego komfortu i niesko艅czone szcz臋艣cie zapewnia im tworzenie muzyki, kt贸ra przy okazji okazuje si臋 by膰 wy艣mienit膮.

Po raz kolejny zmianie ulega struktura albumu. W przypadku Kristen praktycznie jedyn膮 sta艂膮 rzecz膮 jest wspomniana ju偶 wy偶ej zwi臋z艂o艣膰, ca艂kowicie przekonywuj膮ca, cho膰 akurat w przypadku „The Secret Map” m贸wi膰 mo偶na o stosunkowo najwi臋kszym niedosycie.P艂yt臋 spina klamra dw贸ch niezwykle d艂ugich utwor贸w, dziewi臋ciominutowego „Upward, Beyond The Onstreaming, It Mooned” i jedenastominutowego „Endless Happiness”. Pierwszy, pe艂en d藕wi臋kowych zniekszta艂ce艅 przypominaj膮cych jeszcze „Western Lands”, ma kontemplacyjny charakter i wykonaniu Kristen stanowi niemal podej艣cie do dark ambientu. Drugi, o pustynnym niemal charakterze, prowadzony jest przez syntezatorowy puls i kombinuj膮ce perkusjonalia.

Pomi臋dzy nimi znajduj膮 si臋 trzy kompozycje. Z atmosfery „Upward, Beyond The Onstreaming, It Mooned” zdaje si臋 wyp艂ywa膰 swobodne, rozstrojone “2 A.M.” z przyg艂uszon膮 niby-melorecytacj膮 Bieli, niemal jazzowymi akcentami i fina艂ow膮 mantr膮 I don’t know, kt贸ra rozwi膮zanie znajduje w „Music Will Soothe Me”, jednej z najlepszych piosenek, tak, piosenek, ostatnich lat. Taneczny wr臋cz funkowy groove, ci臋偶kiego kalibru, ale lekko st膮paj膮cy, rozwija najbardziej skupione pomys艂y i melodie z „An Accident!” i prowadzi je w bardziej chwytliw膮 i przyst臋pn膮 stron臋. Wreszcie tekst I'm always broke, desperated, but I'm not breaking / I need a brake, but baby, I won't get a brake / … / and yet at home there's music to soothe me brzmi jak uniwersalny hymn zar贸wno zespo艂u, jak i introwertycznego s艂uchacza. Tytu艂owe “The Secret Map”, zn贸w niesamowicie melodyjne i piosenkowe, najbli偶ej ma do znakomitego solowego materia艂u Micha艂a Bieli, ale w zespo艂owym podaniu powoli buduje napi臋cie a偶 do intensywnego i dos艂ownie rozmarzonego fina艂u.

Czy jest to najlepsza p艂yt Kristen? Na tak postawione pytanie nie potrafi臋 odpowiedzie膰. Manipulowanie konwencj膮 p艂yty w r臋kach Kristen przynosi za ka偶dym inne efekty i cho膰 sam zesp贸艂 wydaje si臋 by膰 zainteresowany tylko „tu i teraz”, to dla s艂uchacza fascynuj膮ce jest w艂a艣nie to, 偶e ich tw贸rczo艣膰 najlepiej pojmowa膰 jako ca艂o艣膰, z kolejnymi, miejmy nadziej臋, 偶e regularnie pojawiaj膮cymi si臋 odcinkami. Tymczasem „The Secret Map” jest najlepszym, co mo偶ecie dzi艣, w tym roku, w tym kraju us艂ysze膰. 8/10 [Wojciech Nowacki]

3 pa藕dziernika 2014


KIESLOWSKI Mezi lopatky, [2014] Indies Scope || Formu艂a duetu jest jedn膮 z najbardziej wdzi臋cznych, ale i najbardziej wymagaj膮cych. Interakcja mi臋dzy dwoma muzykami, dwiema osobowo艣ciami, 艂atwo mo偶e zapa艣膰 do sztampowych klisz, ale przy niewymuszonej chemii i naturalnym talencie mo偶e odwdzi臋czy膰 si臋 niezwykle intensywn膮 i intymn膮 zarazem tw贸rczo艣ci膮. O tym, 偶e Kieslowski potrafi膮 w duecie dosi臋gn膮膰 maestrii udowodnili ju偶 na znakomitym albumie "Na no啪e".

Jest to p艂yta z gatunku tych, kt贸re po odtworzeniu natychmiast chce si臋 zap臋tli膰. Co jest zas艂ug膮 w podobnym stopniu jej idealne wywa偶onej d艂ugo艣ci, co bezb艂臋dnych kompozycji. "Na no啪e" jest zadziorna, wyrazista i chwytliwa. Od pierwszego indeksu praktycznie ka偶da piosenka niesie ze sob膮 intensywno艣膰 przeboju. Wsp贸艂gra duetu w czystej formie oddana zosta艂a w spos贸b niemal niemo偶liwy do polepszenia. Duetu, zaznaczmy raz jeszcze podstawowy warunek, prawdziwie i bezpretensjonalnie utalentowanego.

Nie mog膮 zatem dziwi膰 spore oczekiwania wobec nast臋pcy, zaostrzone tylko remiksowym minialbumem "Na lo啪e", udowadniaj膮cym mocne zakotwiczenie Kieslowski we wsp贸艂czesnych realiach muzycznych. Oczekiwania nie dotyczy艂y bynajmniej jako艣ci kompozycji, piosenki z "Mezi lopatky" ju偶 od dawna s膮 sta艂ym elementem koncert贸w duetu. Uwag臋 najsilniej zwr贸ci艂a osoba zapowiadanego producenta p艂yty.

Jan P. Muchow to ju偶 legenda, ale nadal filar czeskiej sceny muzycznej. Taki troch臋 Artur Rojek, ale bez festiwalu, za to z karier膮 uznanego producenta, autora muzyki filmowej a nawet aktora. W pocz膮tku lat 90-tych, na fali shoegaze'u zesp贸艂 The Ecstasy of Saint Theresa promowany by艂 przez samego Johna Peela. Umakart, maj膮c na koncie zaledwie dwa albumy, jest w czeskich warunkach nie mniejsz膮 legedn膮. "Samot谩艡i" z muzyk膮 Muchowa to w Polsce film kultowy, w Czechach taki sam status ma "艩eptej", w kt贸rym zagra艂 jedn膮 z g艂贸wnych r贸l.


Osoba producenta o tak uznanym statusie i od lat wypracowanym warsztacie odznaczy艂a si臋 na "Mezi lopatky" na tyle silnym pi臋tnem, 偶e czasami mam wra偶enie jakbym s艂ucha艂 p艂yty Jan P. Muchow feat. Kieslowski. Nie ma w膮tpliwo艣ci co do autorstwa kompozycji, to nadal pe艂na napi臋cia interakcja Marie i Davida. Nie chc臋 bynajmniej powiedzie膰, 偶e p艂yta jest przeprodukowana, zdecydowanie nie. Delikatniejsze ni偶 na "Na no啪e" piosenki pozostawiaj膮 sporo miejsca do s艂usznego wype艂nienia. Wi臋kszo艣膰 jednak produkcyjnych i aran偶acyjnych zabieg贸w jest na tyle charakterystyczna dla Muchowa, 偶e do muzycznego zwi膮zku Kieslowski wnikn膮艂 z zewn膮trz kto艣 trzeci naruszaj膮c kruchy idea艂.

Pe艂no na "Mezi lopatky" ciep艂ych, mi臋kkich klawiszy. Pojawia si臋 i gitara elektryczna, ale tylko w roli akcentu, podobnie subtelna elektronika, czasem w postaci lekkiego syntezatorowego pulsu. Kieslowski swoj膮 obecno艣膰 wyra藕niej zaznaczaj膮 w dynamiczniejszych utworach, kt贸rych jest tu wyra藕nie mniej ni偶 na poprzedniku. 呕ywe "Postele" czy "Obrazy", bazuj膮ce gitarze akustycznej i linii z p贸藕niejszym towarzystwem klawiszy i rytmicznych oklask贸w, to jedne z najlepszych piosenek na p艂ycie. Wizyt贸wk膮 albumu mog膮 by膰 ju偶 otwieraj膮ce ca艂o艣膰 "Doteky" a w "Sever" znajdziemy bardzo sympatyczne odniesienie do Kittchena, kt贸ry na P贸艂noc chcia艂 tylko wyjecha膰, ale David to faktycznie zrobi艂, tylko po to, 偶eby si臋 przekona膰, 偶e jednak nie jest tam lepiej. C贸偶, na P贸艂nocy jest kraj Kie艣lowskiego.

"Mezi lopatky" to urocza p艂yta, s艂ucha jej si臋 bez w膮tpienia niezwykle przyjemnie. Po prostu bardziej ekscytuje mnie surowsza, mniej wyg艂adzona i bardziej podstawowa ods艂ona tego zjawiskowego duetu. Dwa g艂osy, klawisze Marie, gitara Davida, wyra藕ne osobowo艣ci i talent to tworzenia bez wyj膮tku udanych piosenek zupe艂nie wystarczaj膮. Mi臋kko艣膰 nowego albumu jednak r贸wnie偶 znajduje zastosowanie a Kieslowski idealnie trafiaj膮 mi臋dzy 艂opatki jesieni. 7.5/10 [Wojciech Nowacki]