Z racji toczącej me ciało i duszę przypadłości poproszony zostałem o poprowadzenie na DNA muzyki nowego cyklu, którego nazwa właśnie od niej się wywodzi. Żyjąc na poły w Polsce, na poły w Czechach, wprowadzałem już niejednokrotnie bohemofilskie treści na DNA muzyki. Oczywiście nadal można oczekiwać kolejnych recenzji, zwłaszcza tych rzeczy, które są osiągalne w Polsce. W niniejszym cyklu jednak, pomyślanym jako comiesięczna prezentacja wydarzeń czeskiej (i częściowo słowackiej) sceny muzycznej, chodzi raczej o ukazanie jej bogactwa, przemycenie paru kulturowych ciekawostek i „odpepikowanie” banalnego dość wizerunku Czechów. Obiecuję zatem, że będzie bardzo subiektywnie.
Niczym przewodnik oprowadzający niesforną wycieczkę zacząć muszę od praktycznych informacji wstępnych. Cóż począć ma biedny Polak w Pradze, któremu czeska muzyka kojarzy się z Helena Vondráčkovą i Karlem Gottem? Ewentualnie z Jaromírem Nohavicą. Od czego zacząć, co czytać, czego słuchać oraz gdzie dokonywać zakupów?
Oczywiście medium najbardziej dostępnym jest internet. Jak słusznie zauważono w jednej z rozmów w ramach cyklu Michała Nowakowskiego, w Polsce panuje solidne rozdrobnienie muzycznej blogosfery, brak czołowego serwisu akceptowalnego i dla alternatywnej, i dla popowej sceny. W Czechach tymczasem zdecydowanie taką rolę pełni Musicserver, w równym stopniu traktujący o muzyce komercyjnej i niezależnej, czeskiej i zagranicznej, prowokujący często do burzliwych dyskusji w komentarzach i bez wątpienia opiniotwórczy. Zwrócić uwagę można również na muzikus.cz, bardziej jednak skupiony na informacjach, niż na recenzjach i w sporym stopniu promujący muzykę lokalną. Klasyczną hipsteriadą jest natomiast IndieMusic, to tu możemy poczytać relacje z indie-koncertów, czy recenzje z których dowiemy się, że Lana Del Rey to taka trochu píča.
Za pośrednictwem internetu można rzecz jasna słuchać czeskiego radia. Godnym polecenia jest Radio Wave będące tak naprawdę jednym z programów Czeskiego Radia a więc jakby odpowiednikiem naszej Czwórki. Wave jest jednak znacznie stabilniejsze, ma już od lat ugruntowaną markę i z konsekwencją skupia się głównie na szeroko rozumianej elektronice. Równie szeroko rozumianą muzyką alternatywną i niezależną zajmuje się praskie Radio 1, prezentujące szerokie spektrum gatunków i również zdecydowanie opiniotwórcze. Płyty z nalepką Radio 1 można kupować niemal w ciemno.
Sytuacja prasy muzycznej wygląda niewiele lepiej niż w Polsce. Miesięcznik Rock&Pop to odrobinę tylko lepszy odpowiednik naszego nieszczęsnego Teraz/Tylko Rocka. Mimo obecności słowa pop w nazwie, stoi na równie konserwatywno-rockistowskiej pozycji, ale przynajmniej w większym stopniu zauważa nowsze brzmienia. Nie mamy w Polsce niestety odpowiednika magazynu Full Moon poświęconego stricte muzyce alternatywnej. Dawniej miesięcznik, obecnie dwumiesięcznik o małym formacie, niekiedy zadufany intelektualnie i zbyt skupiony na subiektywnych i mocno undergroundowych bieżących fascynacjach redakcji, jest jednak tytułem wyjątkowo ciekawym.
Cóż natomiast mają zrobić osoby równie archaiczne jak ja i nadal muzykę kupujące, do tego jeszcze na fizycznych nośnikach? Największą siecią sklepów muzycznych jest Bontonland, w przeciwieństwie do naszego Empiku nie jest brutalnym monopolistą i jedynym graczem rynkowym. Skupia się zaś jedynie na muzyce, filmie i grach komputerowych (księgarnie to w Czechach świętość i nikt by nie wpadł tam na pomysł łączenia w jedno sprzedaży książek, gazet, cukierków i „może-skorzystania-z-dziejszej-promocji”). W centralnym Bontonlandzie przy samym Placu Wacława (łatwo niestety przegapić, Václavské náměstí 1, budynek Palác Koruna, przy jednym z wejść na stację metra Můstek), wybór płyt jest ogromny, co szokujące płyty są uporządkowane i na miejscach a wszystkie nowości pojawiają się od razu w dniu premiery. Ceny płyt są niestety odrobinę wyższe niż w Polsce, stale jednak szereg tytułów znajdziemy w fantastycznych przecenach.
A jeśli nie Bontonland to co? Warto zaglądać do bardzo popularnych bazarów cédeček, a więc sklepów z używanymi płytami, oczywiście tańszymi, często już nieosiągalnymi, a i łatwo się tam natknąć także na nowości. Mój ulubiony to Bazar-CD oraz Bazar CD Krakovská, oba w bezpośredniej bliskości Placu Wacława. Znajdziemy również w Pradze cały szereg małych prywatnych sklepików muzycznych dla fascynatów muzyki niezależnej. Z czystym sercem polecić mogę Musictown, położony co prawda poza turystycznym centrum, ale w miejscu również stosunkowo często odwiedzanym przez turystów, mianowicie tuż pod Žižkovską wieżą telewizyjną. Jakub, właściciel i jedyny póki co sprzedawca, doradzi, pozwoli posłuchać winyli, na życzenie sprowadzi niemal wszystko o co się go poprosi i mimo korzystania z alternatywnej dystrybucji sprzeda za zaskakująco rozsądną cenę.
Warto również znać konkretne miejsca na koncertowej mapie Pragi, ale przecież nie jesteśmy osobami które chodzą „do klubów” a nie „na koncerty”, prawda? Podążamy za wykonawcami a nie miejscami, w związku z czym o wadach i zaletach poszczególnych lokali jeszcze z pewnością będzie okazja napisać. S pozdravem! [Wojciech Nowacki]