21 wrze艣nia 2018


WCIAS Hejna艂y, [2017] self-released || Korzenie nie s膮 czym艣 do czego trzeba si臋 dokopywa膰, jak膮艣 pierwotn膮, archaiczn膮 podstaw膮, wymagaj膮c膮 ponownego odkrycia, doczyszczenia i wyniesienia na muzealne piedesta艂y. Korzenie s膮 tu stale, oplataj膮 nas czasem ledwie widzialnymi ni膰mi, st膮d te偶 wymagaj膮 okre艣lonej wra偶liwo艣ci pozwalaj膮cej na ich dostrze偶enie. Wra偶liwo艣膰 ta te偶 niekoniecznie musi by膰 darem, mo偶na j膮 te偶 wy膰wiczy膰. Droga do "Hejna艂贸w", od We Call It A Sound jako jednego z wielu optymistycznych indie zespo艂贸w poprzez dzi艣 ewidentnie przej艣ciowe "Tr贸jpole", niezale偶nie od przyczyn tego objawienia pozostaje bezdyskusyjnie imponuj膮c膮.


Nie chodzi nawet o zaskakuj膮co kunsztown膮 produkcj臋, idealne proporcje albumu czy te偶 o sam wygl膮d p艂yty natychmiastowo stawiaj膮cy j膮 po艣r贸d najpi臋kniej wydanych polskich album贸w ostatnich lat. "Hejna艂y" to studium uniwersalizmu, dow贸d na to, 偶e d藕wi臋ki si臋gaj膮ce korzeni, z natury folkowe czy mo偶e raczej folklorystyczne okazuj膮 si臋 by膰 po prostu ponadczasow膮 muzyk膮 niewymagaj膮c膮 偶adnych przymiotnik贸w. Gdzie艣 nad ca艂o艣ci膮 unosi si臋 duch Devendry Banharta z jego ostatnich p艂yt, podobnie pozornie skromnych, bezpretensjonalnie lekkich w kompozycjach, malowniczo enigmatycznych w tekstach. Oczywi艣cie, pomimo zbli偶onych efekt贸w, 藕r贸d艂owy kr膮g geograficzny jest u WCIAS znacznie nam bli偶szy. Zw艂aszcza je艣li sobie u艣wiadomimy, 偶e pe艂noprawnym pejza偶em dzisiejszej wielkopolskiej wsi s膮 p艂askie po horyzont pola, niemieckie samochody i post-geesowskie pawilony.

W tym w艂a艣nie raczej, a nie w samych d藕wi臋kach, tkwi minimalizm p艂yty. W celebracji naszych ma艂ych ojczyzn w ich dzisiejszych kszta艂tach zamiast w poszukiwaniu mrzonek 艣wiatowo艣ci. I paradoksalnie, ten偶e minimalizm skali w艂a艣nie tak silnie nap臋dza uniwersalizm "Hejna艂贸w". Kompozycje natomiast, oczywi艣cie, 偶e wydawa膰 si臋 mog膮 skromne, ale te偶 niczego wi臋cej nie potrzebuj膮, chocia偶 艂atwo wyobrazi膰 sobie mo偶na wype艂nienie ich modn膮 elektronik膮 z producenckiego kr臋gu Bj枚rk. Dla artyst贸w tego formatu nagranie p艂yty opartej niemal w ca艂o艣ci na d臋ciakach by艂oby wykoncypowanym i szeroko og艂aszanym oh-tak-oryginalnym konceptem. Dla WCIAS jest to po prostu naturalny proces, nie dziwi wi臋c jak pi臋knie instrumenty d臋te s膮 tu zaaran偶owane. Tr膮bka i puzon nios膮 ze sob膮 majestat, melancholi臋, poczucie wielkiego brzmienia kapeli, ale te偶 i intymno艣ci. I doskonale w to wpisuje ostatni z trop贸w, kt贸re odnale藕膰 mo偶na na "Hejna艂ach". Kruche repetycje i pewna motoryka przywodz膮 na my艣l dawny post-rock z chicagowskich kr臋g贸w, co ma sens, bo r贸wnie偶 wtedy przez redukcj臋 brzmienia osi膮gano bajeczne przyk艂ady powszechno艣ci muzyki. 9/10 [Wojciech Nowacki]

14 wrze艣nia 2018


QUEENS OF THE STONE AGE Villains, [2017] Matador || Wyobra藕cie sobie jedn膮 z waszych najlepszych przyjaci贸艂ek, nota bene m臋偶atk臋, cho膰 by膰 mo偶e nie ma to tu wi臋kszego znaczenia. Niezobowi膮zuj膮co odwiedzacie si臋 w swych domach, wi臋c na tym etapie wieloletniej za偶y艂o艣ci nie jest 偶adnym problemem, 偶e podczas waszej wizyty przyjaci贸艂ka postanawia umy膰 pod艂og臋. W tle rzecz jasna pobrzmiewa sobie muzyczka i tym razem zamiast zwyczajowego, dziewcz臋cego zestawu Lana Del Rey - Anneke Van Giersbergen - Behemoth jest to Queens Of The Stone Age. I tak oto wasza droga przyjaci贸艂ka mopuje przed wami pod艂og臋 pod艣piewuj膮c I wanna suck, I wanna lick a jedynym co was w ca艂ej tej malowniczej sytuacji frapuje jest pi臋knie zobrazowane miejsce w kt贸rym Queens Of The Stone Age si臋 znalaz艂o.

Nie ma w膮tpliwo艣ci co do tego, 偶e na prze艂omie wiek贸w p艂yty takie jak "Rated R" i "Songs For The Deaf" by艂y istotnym elementem do艣膰 ekscytuj膮cych czas贸w. Gdy w 2000 roku "Kid A" ustanawia艂o status quo na przysz艂o艣膰, "Rated R" by艂o jednym z nielicznych ju偶 wtedy podryg贸w tradycyjnie pojmowanej muzyki rockowej w walce o utrzymanie swej istotno艣ci. Bez przechodzenia na stron臋 alternatywy, bez nalepki indie-rocka, bez flirtowania czy konkurowania z "now膮 rockow膮 rewolucj膮", ale te偶 bez starczego odgrzewania dawnych recept. Po-prostu-rockowa p艂yta nadal by艂a w stanie okaza膰 si臋 艣wie偶膮, nowatorsk膮, zaskakuj膮c膮. Przy tym tak uniwersalnie udan膮, 偶e trafi膰 mog艂a i do mainstreamu, i do indie-hipsteriady, i teraz-rockowych tradycjonalist贸w. Bo dlaczego nie? Po latach jednak wiemy, 偶e w nowym stuleciu takie albumy nale偶膮 do rzadko艣ci.


Dla wykonawc贸w "dojrza艂ych", czyli starych rutyniarzy wydaj膮cych r贸wne p艂yty nie wykraczaj膮ce ju偶 swym zasi臋giem poza kr膮g usatysfakcjonowanych fan贸w, jest bardzo cienka granica mi臋dzy starzeniem si臋 pomys艂owym a typowym trwaniem w samozadowoleniu. Na "...Like Clockwork" numer si臋 uda艂, pomimo do艣膰 p艂askiej produkcji, album ten przyni贸s艂 przynajmniej kilka udanych melodii, par臋 przebojowych kompozycji i troch臋 rozwi膮za艅, kt贸re nienachalnie igra艂y z niby ju偶 ustalonym wizerunkiem zespo艂u. "Villains" to album pozornie bardzo podobny do poprzednika, ale im bardziej Queens Of The Stone Age staraj膮 si臋 by膰 zabawnym zespo艂em, tym bardziej jawi膮 si臋 jako pozbawieni humoru i autorefleksji. W najlepszych momentach mamy tu podlany lekko zje艂cza艂ym testosteronem glam-rock, kt贸ry jednak stawia pomnik pewnym tradycjom zamiast odkrywa膰 je na nowo. Naj艂adniej w pami臋膰 zapada "Fortress", stopniowo eskaluj膮ce i porzucaj膮ce zabawowy nastr贸j na rzecz chwytliwego i nietypowo dla Queens Of The Stone Age eterycznego refrenu. Reszta za艣 kompozycji jest przyci臋偶ka, przyd艂uga, o umiarkowanej, nieinwazyjnej temperaturze. Przeci臋tno艣膰 mo偶na jednak wytrzyma膰, nawet znale藕膰 dla niej zastosowanie, gorzej je艣li stara si臋 udawa膰, 偶e jest czym艣 wi臋cej.

Pr贸ba napisania l偶ejszego, prostszego od "...Like Clockwork" albumu zawiod艂a pogrzebana pod t艂ust膮, przyci臋偶k膮 produkcj膮, 艂ami膮c膮 krucho艣膰 niedostatecznie silnych kompozycji. Czasem w tle chichocze p贸藕ny Marilyn Manson, kt贸remu znacznie jednak lepiej wychodzi w臋drowanie po kolejnych stopniach autoironii. Czasem pobrzmiewaj膮 tu Arctic Monkeys, kt贸rzy sami przecie偶 w pewnym momencie pragn臋li brzmie膰 jak Queens Of The Stone Age, Josh Homme za艣 ewidentnie nie ma finezji pozwalaj膮cej mu na poruszanie si臋 po jakichkolwiek meta-poziomach. Oczywi艣cie, umieszczenie przez terazrockowc贸w "Villans" na trzecim miejscu najlepszych album贸w pi臋tnastolecia jest a偶 zbyt 艂atwym celem do okrutnych 偶art贸w, ale co w tym zaskakuj膮cego skoro Queens Of The Stone Age zmierzaj膮 w stron臋 bycia troch臋 twardszym U2, czyli markuj膮cej w艂asn膮 istotno艣膰 muzyki dla ludzi albo nie s艂uchaj膮cych muzyki tak naprawd臋, albo nie aktualizuj膮cych swych gust贸w, albo po prostu potrzebuj膮cych przyjemnej 艣cie偶ki d藕wi臋kowej do sobotniego mopowania pod艂ogi. Ale tutaj nadal lepiej sprawdza si臋 "...Like Clockwork". 5/10 [Wojciech Nowacki]

4 wrze艣nia 2018


HERCULES & LOVE AFFAIR Omnion, [2017] BGM || Pierwszym spo艣r贸d nie tyle nieporozumie艅, co do艣膰 powierzchownych wyobra偶e艅 na temat Hercules & Love Affair jest bycie elektronicznym projektem w kt贸rym Antony Hegarty pokaza艂, 偶e z taneczn膮 elektronik膮 radzi sobie nawet lepiej ni偶 z p艂aczliwymi balladami (tym wi臋ksze rozczarowanie p贸藕niejsz膮 p艂yt膮 Anohni). Dla bardziej zaawansowanych mo偶e by膰 to te偶 zesp贸艂 z kt贸rym wsp贸艂praca na osobistym poziomie okaza艂a si臋 prze艂omow膮 dla Johna Granta. Wreszcie albumy Hercules & Love Affair uchodz膮 za wakacyjn膮 muzyk臋 i sam, wiedz膮c przecie偶 偶e to p艂ytkie ich postrzeganie, mia艂em nadziej臋 na "Omnion" jako letni膮 p艂yt臋, ale z ambicjami, zw艂aszcza po zaznajomieniu si臋 z pierwszymi singlami.

Utw贸r tytu艂owy jest bowiem jak na Hercules & Love Affair ca艂kiem nietypowy. Sharon Van Etten, kt贸ra nadal najbardziej kojarzy mi si臋 z jej wyst臋pem w serialu "The OA", wprowadza niepokoj膮co eteryczn膮 atmosfer臋, niczym ze snu, kt贸ry grozi brakiem przebudzenia si臋. Tymczasem dziwna produkcja zestawia tu ze sob膮 ozdobniki gustowne (d臋ciaki) z archaicznymi (bity), elektroniczna przestrze艅 za艣 targana jest p艂ask膮 rytmik膮. Po intryguj膮cym pocz膮tku przychodzi "Controller", modelowe wr臋cz Hercules & Love Affair, czyli gimnastyczny house z disco za艣piewem i wysoce seksualnym tekstem. Satysfakcjonuj膮ce napi臋cie podbija podkr臋ca ekstatyczne "Rejoice", kt贸re nap臋dza rytm brzmi膮cy jakby zap臋tla艂 si臋 do niesko艅czono艣ci i pozwala艂 nam na kilkuminutowe ze sob膮 obcowanie.


Ani nowatorstwo, ani przebojowo艣膰 nie znajduj膮 jednak wi臋kszego rozwini臋cia w dalszej cz臋艣ci p艂yty, cho膰 Andy Butler zdecydowanie sk艂ania艂 si臋 ku tej pierwszej opcji. Utwory wydaj膮 si臋 niewyko艅czone, rozdarte mi臋dzy kompozycyjnym minimalizmem a po艂aman膮 rytmik膮, pozbawione jednak jakiego艣 spoiwa 艂膮cz膮cego je w niezale偶ne wypowiedzi. "My Curse & Cure" cieszy przynajmniej niezamierzonym efektem komicznym, zamiast tytu艂owej frazy nachalnie wr臋cz s艂ysz臋 my prosecco, co idealnie wsp贸艂gra z tekstem (More each day / More each day czy So while it comes and goes / There's always more in store).

Projekt Hercules & Love Affair, jakkolwiek naturalnie taneczny, nigdy nie mia艂 by膰 偶artobliwym, ani nawet beztroskim. Za po艣rednictwem queerowych ikon zawsze wyci膮ga艂 wspieraj膮c膮 d艂o艅 w stron臋 gejowskiej spo艂eczno艣ci, na kolejnych albumach byli to Antony Hegarty, Kele Okereke i John Grant. Na "Omnion" pochodni臋 z piosenk膮 "Are You Still Certain?" dzier偶y Mashrou' Leila (賲卮乇賵毓 賱賷賱賶), indie-rockowa grupa z Libanu poruszaj膮ca problematyk臋 LGBT w wyj膮tkowo ku temu niesprzyjaj膮cym arabskim 艣wiecie. Wreszcie sam Andy Butler staje za mikrofonem by 艣piewa膰 o w艂asnym alkoholizmie w "Fools Wear Crowns", przypominaj膮cym bardziej eksperymentalne utwory Hot Chip i wreszcie przynosz膮cym udan膮 realizacj臋 pomys艂u kt贸ry mia艂 na ten album. Zboczenie ze 艣cie偶ki typowej house'owej p艂yty nie do ko艅ca si臋 uda艂o, nie jest ona bowiem ani przesadnie ambitn膮, ani po staremu totalnie przebojow膮. Ale nawet je艣li tylko uwypukla jak po latach udanym albumem jest "The Feast Of The Broken Heart", to pozycja Hercules & Love Affair w swej tanecznie zamy艣lonej niszy pozostaje niezagro偶ona. 7/10 [Wojciech Nowacki]