24 sierpnia 2021


Komiksowo-muzyczno-powieściopisarski projekt Kafka Band jednak nie okazał się być jednorazową efemerydą. Po "Zamku", zespół złożony z muzyków Priessnitz i Umakart, grafika Jaromíra Švejdíka oraz pisarza Jaroslava Rudiša, wziął na warsztat kolejną niedokończoną powieść Franza Kafki. I choć "Amerika" przynosi muzykę dokładnie taką, jakiej możemy się spodziewać po tych muzykach, to lekkie wzbogacenie brzmienia sprawia, że powtórka z kafkowskiej rozrywki okazuje się całkiem udaną. Z wyjątkiem szpetnej okładki.


Whoa, przy okazji "Candyland" chwaliliśmy głównie młodzieńczą energię i radosną garażowość Genuine Jacks, ale "Turning Monochrome" brzmi jak płyta zespołu, który ma za sobą parę dekad działalności, z których czerpać może dowolnie celem stworzenia swojego ostatecznego dzieła. Tymczasem ten ponadczasowo melodyjny album jest zaledwie ich drugim. To już zdecydowanie więcej niż tylko bandcampowa ciekawostka.


Jakub König znany jest nam z początkowo tajemniczego, solowego projektu Kittchen, który wraz z wydanym ostatnio nowym albumem przerodził się w mniej więcej regularny zespół. W międzyczasie jednak bardziej zespołową formę okazję miał przećwiczyć w kolektywie Zvíře jménem Podzim. Mimo imponującej plejady uczestników (Marie Kieslowski, Aid Kid, Tomáš Havlen z post-hudby) dopiero drugi ich album "Září" wyłamuje się poza znaną kittchenową melodykę i melancholię stając się prawdziwie kolaboracyjnym przedsięwzięciem.


"Songs With The Acoustic Band" to teoretycznie skok w bok w działalności Kalle, ale przynosi wyłącznie nowe kompozycje, akustyczne aranżacje zaś tylko eksponują rosnącą pewność siebie bijącą z charakterystycznego wokalu Veroniki Buriánkovej. Zdecydowanie więc można postawić to wydawnictwo obok poprzednich dwóch płyt zespołu, a kto wie, ze względu na emocjonalną intensywność, może nawet i wyżej.


W inspiracji amerykańskim indie-rockiem lat dziewięćdziesiątych kryje się praktycznie nieskończony potencjał pisania bezpretensjonalnych gitarowych piosenek. Hissing Fauna powróciła z drugim albumem "Youth" po sześciu latach z lekkością i bez najmniejszego ciśnienia, za to z czystą radością grania w swej piwnicznej, lecz słonecznej niszy.


Granice między albumami a epkami są dosyć płynne, "Temple Timbre Embers" jest jednak drugim już winylem, który Stroon wydał w ciągu swej trwającej już od ponad dekady kariery. Albumowa nobilitacja więc zdecydowanie się Daliborowi Kocianowi należy, niezależne od kierunku, który w swych elektronicznych produkcjach obiera. Choć na płycie tej dźwięczy i markowy wibrafon, to przepłynęły tu i twardsze brzmienia z paru wcześniejszych jego wydawnictw, nietypowo tworząc całość okazjonalnie dość wymagającą.


Dziwna, niemal obca mistyka, ujmowana w ustrukturyzowane krautrockowe ramy miesza się na "Liebe" z mrocznym folkiem i hipnotyczną ludowością rodem z pradziejów. Całość jednocześnie spina charakterystyczna, czeska bajkowość, w efekcie więc znakomity debiut grupy Tábor tylko po części prezentuje się jako wariacja na temat spotkania Swans i Sun Araw. Obok duetu Tomáš Palucha to najciekawszy ostatnimi czasy przejaw eksperymentalnego rocka z czeskiej kotliny.



[Wojciech Nowacki]