5 lutego 2015

Recenzja 3moonboys "na tym zdjęciu wcale nie wyglądasz grubo"


3MOONBOYS na tym zdjęciu wcale nie wyglądasz grubo, [2014] Music Is The Weapon || Gitarowa alternatywa w Polsce najlepiej miała się w czasach, gdy warunki raczkującego internetu nie sprzyjały jeszcze jej recepcji. Dziś, w dobie lokalnych oficyn wydawniczych, kwitnącej blogosfery i platform w typie Bandcampa, polscy wykonawcy mają przynajmniej teoretycznie nieograniczone możliwości propagowania swej muzyki. Słuchacze jednak wydają się żyć w przeświadczeniu, że muzyczna alternatywa jest wynalazkiem post-internetowym a w lokalnych warunkach o jej jakości świadczy stopień umiejętności imitacji zachodnich trendów spóźnionych w najlepszym razie o rok.

Jeśli zatem 3moonboys, czy ostatnio Kristen, wydają nowy album dziś, gdy stopniowo pokrywane są kolejne nisze, nie ma w tym nic dziwnego. Młodzież jednak może poczuć się zaskoczona tym, że są to wykonawcy, których historia zaczyna sięgać już w niektórych wypadkach dwóch dekad. W totalnym oderwaniu od naszej ówczesnej muzycznej rzeczywistości powstawała najlepsza polska muzyka, polska jednak tylko w sensie geograficznym. Na szczęście większość z nich, poza nieodżałowanym zespołem na literę Ś, zniosła dobrze przejście od czasów małych sklepów muzycznych, kaset magnetofonowych i sporadycznych wzmianek w prasie drukowanej do doby cyfrowej dystrybucji.

Gdy w 2005 roku 3moonboys wydawali swój pierwszy album pod nowym szyldem, akurat otwierało się na moment okno, gdy bycie porównywanym do Mogwai było wyrazem uznania. Szkoci nie byli już klasykiem dla wybranych, ale jeszcze nie byli pobłażliwie traktowanym powtarzającym się staruszkiem. Bydgoszczanie dalecy jednak byli od roli epigonów schematu cicho-głośno-cicho plus długi, poetycki tytuł bez znaczenia. Ulotne skojarzenia polegały raczej na emocjonalnej odpowiedzi ciał słuchaczy, debiut "3moonboys" do dziś dostarcza naprawdę sporo satysfakcji. Później grupa raczej subtelnie poszerzała formułę niż poszukiwała nowych brzmień. O tym, że tak też można przekonuje "na tym zdjęciu wcale nie wyglądasz grubo", album, który niepostrzeżenie może stać się dla 3moonboys otwarciem nowego etapu.


Oczywiście, najważniejszą zmianą (poza tytułem i okładką, pierwszą niewyglądającą jak zaprojektowaną w MS Paint) wydaje się być w zwrot w stronę języka polskiego. Jest to nabierająca rozmachu tendencja, czasem z niezłym, czasem ze złym efektem. Niebezpieczeństwem polszczyzny jest jednak jej inwazyjność i wybijanie się na pierwszy plan wrażeń odbieranych przez słuchacza, szczególnie w szeroko rozumianej estetyce post-rocka, z natury skłaniającej ku instrumentalności. Tymczasem, polskojęzyczne wokale 3moonboys wydają się być schowane w miksie i otulone warstwą instrumentalną, tworząc spójną całość o umiejętnie zachowanych proporcjach. O ile lepiej brzmi polszczyzna 3moonboys niż toporny angielski Plum.

Niewinnie zatytułowany "miś" otwiera płytę jako najlepsza możliwa wizytówka. Motoryczna gitara, stopniowa gradacja, zręczna elektronika w tle, nawet coś na kształt solówki a wszystko to w zaledwie 3 minuty. Waham się przed nazywaniem utworów na "na tym zdjęciu wcale nie wyglądasz grubo" piosenkami, ale dominujący tu plus minus trzyminutowy indeks jest prawdziwym pokazem umiejętności zespołu. W tak krótkich ramach 3moonboys zawarli więcej pomysłów niż niejedni post-rockowi epigoni w rozlazłych wielominutowych kompozycjach. W "-3m3" umiejętnie przeplatają się elektroniczne i gitarowe faktury, "przejazdem" rozpoczyna się od niemal southern-rocka by przez skoczną psychodelię w stylu Clinic przejść do syntezatorowych pląsów. Rockowych stylistyk w tej układance jest zresztą więcej, ale jeśli gitara w "umieralności" brzmi wręcz bluesowo to kontrowana jest połamaną, marszową perkusją, kolejnym elementem zdecydowanie wyróżniającym się w wielu miejscach na płycie.

"na tym zdjęciu wcale nie wyglądasz grubo" traci odrobinę na intensywności w drugiej połowie, najbardziej czytelna w "cssii..." piosenkowość nie zawsze intryguje, ale jest to album nie tylko prawdziwie odświeżający dla 3moonboys, ale i przemycający muzyczną erudycję w niemal podprogowy i jakże przystępny sposób. 7.5/10 [Wojciech Nowacki]