23 sierpnia 2013

Recenzja SOUNDQ "Barbarians"


SOUNDQ Barbarians, [2013] Wytwórnia Krajowa || Z pierwszym utworem krakowiaków zetknęłam się w okolicach maja, kiedy przesłuchiwałam składankę KSM, na której znajdował się numer „Elephant’s Graveyard“. Mile mnie on zaskoczył i bardzo często przywracałam mu żywotność naciskając „replay“. Bardzo sie nakręciłam na ten album i ogromne było moje zaskoczenie kiedy w końcu przyszło zapoznać się z pozostałymi pozycjami.

Całość "Barbarians" obraca się w okolicach synth-popu, elektropopu z elementami disco. W tytułowym utworze zostały użyte sample głosu Lisy Gerrard z "The Arrival and the Reunion". Jest to jeden z lepszych utworów na płycie, no i mamy do niego przy okazji klip, który warto obejrzeć.

Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że co najmniej połowa tego albumu jest do niczego. W dużej mierze druga połowa. Kiedy czytam na blogu FYH "Bogata paleta dźwięków i instrumentów! Tkliwe momenty wokalne! Z jakim umiarem!", to w sumie mogę się zgodzić ze wszystkim, poza tym, że nie jest to zrobione z umiarem. Wokal jest tak denerwujący, że po czwartym kawałku słucha się tego na siłę a każdy kolejny utwór jest gorszy od poprzedniego. Zarówno jeśli chodzi o sam pomysł, jak i nieprzemyślane wykorzystanie instrumentarium.

Przede wszystkim mam wrażenie, że chcieli być na tym albumie na siłę trendy i super ekstra disco. Ale jakoś tak się to nie upłynnia z tekstami i tym irytującym wokalem. Jaki efekt osiągnęli? Ano właśnie taki że "replay" wciskać chce się bez przerwy, ale już po czwartym kawałku, bo odczuwa się strach przed tym co czeka nasze uszy od utworu "Cargo Planes" w dół listy.

Niestety, mimo dobrze prosperujących trzech pierwszych utworów, ten album jest bardzo przeciętny. Nie wystarczy zrobić rozrywkowej elektroniki, zaśpiewać po angielsku z wyuczoną manierą i zatrudnić Daniela Bergstranda. Trzeba jeszcze mieć pomysł na całość. A tutaj tego zabrakło. Nie będę się już dłużej rozpisywać, bo jak mawiał Bukowski "nic nie jak tak nudne jak prawda". 4/10 [Agnieszka Hirt]