27 sierpnia 2013

Recenzja D.O.M. "D.O.M."


D.O.M. D.O.M., [2013] French Girls Records || Po części znana z Old Time Radio subtelna elektronika, charakterystyczny bas Piotra Salewskiego oraz jego łagodnie mruczący, dochodzący z głębi wokal złożyły się na „Dowódcę wiatru”, pierwszy singiel projektu D.O.M. Tekst utworu zawiera w sobie tyle obrazów, że nie sposób za nimi nadążyć, kompozycja rozpływa się jednak w drugiej części, by przejść w ambientową „Levandula spica”, w której kraftwerkowy syntezator kontrastowany jest z „ludzką” gitarą.

Old Time Radio należy do moich ulubionych i jednocześnie najbardziej niedocenianych polskich zespołów. Kilka płyt na koncie, niewielkie koncerty a trójmiejskie trio pozostaje nadal bezpretensjonalne i niezwykle sympatyczne. Ostatnia, choć nietypowa, bo zawierająca piosenki dla dzieci, płyta „Stare radyjko gra dla dzieci” spotkała się chyba z najszerszym odzewem. Mam nadzieję na kolejny album Old Time Radio, który być może zwróci na nich zasłużoną większą uwagę, tymczasem basista Piotr Salewski proponuje swoje solowe dokonania, roboczo szufladkowane jako kraut-rockowe.


Debiutancki singiel pokazywał jednak bardziej rozwinięcie elektroniki w wydaniu Old Time Radio, nawiązującej do nowych brzmień początku XXI wieku, spod znaku Hood czy The Notwist i rozmytej melancholią w stylu Low. Dopiero pełen album D.O.M. pokazuje, choć nie od razu, bogatsze stylistycznie oblicze, w tym i faktycznie krautowe. Mechaniczny początek „W ruchu” bardziej bowiem zmierza w stronę shoegaze’u a następująca po nim autentycznie przebojowa „Lista”, z bitem z automatu, syntezatorem i gitarą a’la The Cure brzmi niemal jak ejtisowy synth-pop.

Odrobina krautowej motoryki pojawia się dopiero w „Deset prstů”, odwołującym się jednak bardziej do pustynno-cyrkowej psychodelii przełomu lat 60-tych i 70-tych. „Dwa i pół Księżyca/Wiatr i piasek” to spojenie hałasu z piosenkowością, szczególnie zaś ładna melodia wyłania się z ambientowych pogłosów w „115-188-115”, koronkowej kompozycji, której nie powstydziłby się John Frusciante z czasów „To Record Only Water For Ten Days”.

Od tego też miejsca, z wyjątkiem singlowego „Dowódcy wiatru” kraut-rockowe nawiązania stają się bardziej czytelne, co zapewnie nieprzypadkowo łączy się z ciemniejącą atmosferą albumu. Gitarowy motyw w drugiej połowie „Ogrodów” faktycznie zbliża się do najlepszych dziś „kopistów” kraut-rocka z Beak> w „Ogrodach”. Na charakterystycznej i niezwykle urokliwej powtarzalności oparta jest też konstrukcja utworu „Oksus i Jaksartes” oraz powoli pulsujący finał „Afryka”.

Wielką zaletą jest też łagodny wokal Piotra Salewskiego, czasem odrealniony, niby ciepły, niby chłodny, teksty zaś układają się bardziej w towarzyszący muzyce ciąg scen i obrazów niż w opowieści. Jako takie nie musiałyby być nawet wydrukowane na okładce płyty. Która pozostaje jednym z najciekawszych odkryć tego roku i zyskuje z każdym kolejnym przesłuchaniem. 7/10 [Wojciech Nowacki]