23 listopada 2018

Recenzja Everything Everything "A Fever Dream"


EVERYTHING EVERYTHING A Fever Dream, [2017] RCA || Everything Everything mają wielką, wszechogarniającą nazwę i dążą do wielkiego, szerokiego brzmienia. Bynajmniej niebezpodstawnie i naprawdę szkoda, że nadal nie osiągają należnej im i zasłużonej rozpoznawalności. Przyznać jednak trzeba, że balansują na granicy słuchalności, gęste brzmienie i, cóż, specyficzne wokale mogą przysłonić fakt, że Everything Everything to jedna z najbardziej przebojowych i na swój sposób najmądrzejszych grup z kręgu indie-rocka. Czymkolwiek ten krąg właściwie jest. "A Fever Dream" przynosi dalsze umocnienie brzmienia zespołu, ale ujednolicanie niekoniecznie musi pomagać zespołowi, który wyróżniał się właśnie różnorodnością i niemal chaotyczną nieprzewidywalnością.

Dawna kolażowość zdaje się być odpowiedzialna za dość wyraźny zwrot w stronę math-rocka, stąd też okazjonalne wrażenie obcowania z Foals na zwolnionych obrotach. Przynajmniej w warstwie muzycznej, Jonathan Higgs nadal bowiem cedzi słowa z dość oszałamiającym natężeniem. Album może wydawać się prześpiewany, okazjonalnie jednak rozbrzmiewa twardsza gitara, efektowne instrumentalne mostki, nawet zręcznie połamana, żywa perkusja, mamy więc punkty dostępu, które pozwalają odkryć nam złożoność piosenek Everything Everything. Pod względem jednak ogólnej atmosfery są całością dość jednorodną i zbitą w charakterystyczną dla nich pozorną zabawność / zabawowość, kontrastowaną z mocnymi słowami.


Zatytułować piosenkę "Night Of The Long Knives" może być bardzo niebezpiecznym gestem, na szczęście nie dochodzi tu do taniego szokowania i tekst okazuje się być gustownie wstrzemięźliwym. Niekoniecznie zatem można się od razu domyśleć jak polityczną jest ta płyta. Od kryzysu lokalnych społeczności, przez Brexit i uchodźców, aż po wiadomą prezydenturę. Szkoda więc, że słowa w rodzaju I'm tiredAnd you are ridiculous / God for a clown and a clown for a pig czasem giną w jednolicie umiarkowanym nastroju piosenek. Stąd też niespodzianką nie jest, że najefektowniej wypadają te najbardziej taneczne. Synth-popowe "Can't Do" obezwładnia przebojową, house'ową rytmiką, tytułowe "A Fever Dream" zaś najpierw zwodzi poetyckim, balladowym wstępem, by przekształcić się w prostą kompozycję opartą na wciągającej, tanecznej motoryce i pierwotnych repetycjach.

Dramaturgia, po raz kolejny zresztą, poprawia się w końcówce płyty, w ogólnym rozrachunku jest tu jednak mniej niż dotąd ciekawostek. Stopniowe kompaktowanie własnego brzmienia i przekazu zapewnia spójność i niezmienną jakość materiału, droga ta jest więc z pewnością jedną z możliwości. Mamy tu też ślady drogi bardziej tanecznej i porywającej, szkoda po prostu, że Everything Everything, choć wydają się do tego całkowicie zdolni, nie znaleźli trzeciej drogi, własnej i prawdziwie zaskakującej. 7/10 [Wojciech Nowacki]