PLEASE THE TREES [29.07.2012], Pasaż Kultury, Poznań || Kolejny koncert czeskiej formacji Please The Trees w Poznaniu, choć darmowy i niemal nienagłośniony, był jednym z najciekawszych muzycznych wydarzeń tego miasta ostatnimi czasy oraz, jak stwierdzam po chwili zastanowienia, tak, najlepszym jaki do tej pory widziałem w tym roku.
Please The Trees to jeden z czołowych zespołów alternatywnego rocka w Czechach. Niekoniecznie jednak czeskiego alternatywnego rocka, zarówno bowiem horyzonty, jak i ambicje Václava Havelki III sięgają daleko poza granice własnego kraju. Siłą czeskiej sceny muzycznej jest jej swoista rdzenność, wszelkie trendy potrafi bowiem przekuć na rodzimą wrażliwość, bez jawnego kopiowania wzorców. Václav Havelka III jednak, kompozytor, gitarzysta i wokalista, postać niewątpliwie kultowa, nie jest zainteresowany przenoszeniem wielkiego świata do Republiki Czeskiej. Czy to dowodząc Please The Trees, czy to solo jako selFbrush, sam udaje się w wielki świat, jasno określając swój cel i najważniejszą fascynację, jaką jest Ameryka.
Havelka ma duszę bezkompromisowego i samodzielnego punkowca, wizerunek folkowego barda i smutnego śpiewaka country, sceniczną energię rasowej gwiazdy rocka. Jego upór zaprowadził Please The Trees do trasy koncertowej po Stanach, wystąpienia na festiwalu SXSW i nagrania trzeciej płyty zespołu w Kaliforni. W Czechach pozostają jednak częścią undergroundu, sam lider nie wydaje się też specjalnie utożsamiać z lokalną sceną, być może ze wzajemnością. Cóż, nie każdy może supportować Belle & Sebastian czy The Twilight Singers.
Please The Trees powstało z przecięcia folkowych fascynacji Havelki z post-rockowymi instrumentalistami. Twórczość zespołu daleka jest jednak do zaszufladkowania, ilość stylistyk, które posłużyły do wypracowania własnego i unikatowego dźwięku Please The Trees, przyprawia o zawrót głowy. Być może niedawna wymiana części składu, dotychczasowego perkusistę i basistę zastąpili Jan Sváča Svačina i Míra Syrný, sprawiła że zespół ewidentnie jest w znakomitej formie koncertowej, prezentując ogromną dojrzałość i sceniczną perfekcję.
Obawy rodzić mogło udźwiękowienie plenerowego jednak koncertu, lecz mimo drobnych problemów i dzięki profesjonalizmowi całego zespołu, w tych letnich i prowizorycznych warunkach staromiejskiego pasażu Please The Trees zabrzmieli potężnie. Na całkiem długi, ponad godzinny koncert złożyły się wszystkie najważniejsze kompozycje z obu albumów grupy. Dla zwolenników różnorodnego i bardziej przebojowego debiutu „Lion Prayer” znalazły się „Lost Mind”, „Wrong Along” (z malowniczym zaśpiewem you’re always be my boy!), wojownicze „It’s Not Me” czy epickie „Red Sky”. Fanów spójniejszej i bardziej kontemplacyjnej płyty „Inlakesh” ucieszyć musiał rockowy singiel „Ear Heart”, poczciwe country „Easy Ride”, rozdzierające „In the New Light” oraz „Veil of an Echo” rozpływające się w finale w monumentalnym post-rockowym białym szumie.
Mieliśmy tu odległe echa grunge’u, odrobinę dansingu, post-rockowe gradacje i emocje, elementy country, amerykańskiego bagiennego rocka spod znaku Wovenhand, a nade wszystko świetnie się rozumiejących i bawiących się wspólnym graniem muzyków. Uwagi publiczności nie mógł nie przykuwać Havelka, przeradzający się na scenie w rockowego idola, z kolejnymi pozami, gestykulacją, zabawami gitarą i własnym bębnem, wzbogacającym brzmienie zespołu o synkopowany niepokój.
Zespół nie raczył widowni żadną konferansjerką, co wydaje mi się właściwie zrozumiałe. Po czesku? Lekki dysonans w „amerykańskim” wizerunku grupy. Po angielsku? Jednak zbyt pretensjonalnie. Po polsku? Nie, nie proście Czechów o mówienie po polsku. Wystarczył jednak sam fakt obcowania z będącym w doskonałej formie zespołem, czerpiącym radość z grania gdziekolwiek, dla kogokolwiek a przede wszystkim ze sobą. Ja sam czuję się usatysfakcjonowany, nie tylko dlatego, że udało mi się dostać od zespołu dwie limitowane płyty. Przyznaję jednak, że to pełni szczęścia zabrakło mi jedynej w repertuarze, znanej wyłącznie z Bandcampa, piosenki Please The Trees po czesku. Trochę szkoda, ale Václav Havelka III wie co robi. [Wojciech Nowacki]