21 listopada 2016

Recenzja Moderat "III"


MODERAT III, [2016] Monkeytown || Przyznać muszę, że byłem zbyt surowy wobec Moderat. Nad Bogu ducha winnym drugim albumem tria powyzłośliwiałem się swego czasu, zamiast docenić jego nieszkodliwą w gruncie rzeczy wartość użytkową. Moderat nie są ani oryginalni, ani odkrywczy, ani innowacyjni, zredukować ich można wyłącznie do nieinwazyjnej przyjemności słuchania. I biorąc pod uwagę relatywnie wielką popularność niezależnego przecież wykonawcy oraz ogromne zapotrzebowanie na ich koncerty, dlaczego by nie machnąć ręką lub nawet umiarkowanie przyklasnąć?

"II" nie była przecież płytą złą, jedynie modelowo przeciętną. Po części oferowała łatwiej przyswajalne powtórki z debiutu, po części koncentrowała się bardziej na budowie atmosfery niż zręcznych motywów. W porównaniu z "III" okazuje się, że przyniosła jednak kilka wyróżniających się fragmentów, ale jednocześnie uwypukliła tylko fakt, że debiut "Moderat" funkcjonowałby najlepiej jako jednorazowy projekt. Pomijając kanciaste inklinacje hip-hopowe, nieprzypadkowo porzucone na późniejszych płytach, debiutanckie połączenie sił Apparat i Modeselektror do dziś prezentuje się jako przynajmniej ciekawy artefakt swoich czasów.


Skoro zdecydowali się kontynuować działalność, to musi stać za nią jakaś motywacja. Wydaje się, że siłą napędową Moderat są żywe występy a każdy kolejny album jest w istocie ścieżką dźwiękową, podkładem pod żywe projekcje i efektowne wizualizacje. Szczególnie "III", z jednej strony dostarcza zastanawiająco mało naprawdę chwytliwych kompozycji, ale z drugiej, jako całość funkcjonuje znacznie lepiej niż rozwodnione "II". Prawdziwie wyróżnia się jedynie dynamiczne "Running", z wyraźnym terkoczącym bitem, niewymuszoną tanecznością i efektownymi basami. Te ostatnie zresztą są wiodącą siłą albumu, który m.in. za ich sprawą brzmi po prostu bardzo dobrze. O ile "Running" jest modelowym singlem, to "Eating Hooks" w tej roli już zastanawia, choć i tak pozostaje jednym z ciekawszych utworów na płycie. Otwiera ją w sposób niespecjalnie przebojowy, ale sam jego początek przynajmniej obiecuje umiarkowaną eksperymentalność materiału. Obietnica ta nie zostaje spełniona, ale utwór flirtuje też efektowną eskalacją, do czego później nawiązuje jedynie koncertowo skrojony "Intruder". "Ghostmother" operuje rytmem r'n'b, "The Fool" gitarą w stylu The xx, album miejscami brzmi jednak wręcz minimalistycznie ("Finder" czy rozczarowujący finał "Ethereal"), chaotycznie (nietrafiony singiel "Reminder") i abstrakcyjnie (odświeżające "Animal Trails").

Nie dziwią więc opinie, nawet wśród fanów, że jest to najsłabszy spośród trzech albumów. Ale być może właśnie dlatego, że nigdy nie uważałem Moderat za porywające zjawisko, "III" bawi mnie stosunkowo najbardziej. Solidna, nieinwazyjna i dobrze wyprodukowana elektronika, strategicznie alternatywna i odpowiednio popowa, ma w Moderat swych zasłużenie czołowych przedstawicieli. Teoria zaś o ich bycie bazującym na koncertowej egzystencji ma szansę zostać sprawdzoną już niedługo wraz z wydaniem albumu koncertowego. 6/10 [Wojciech Nowacki]