9 czerwca 2021

Recenzja Tęskno "Mi"


TĘSKNO Mi, [2018] [PIAS] || Żyjąc przez lata w Pradze niespecjalnie, delikatnie mówiąc, skupiałem się na polskiej muzyce, ale z ciekawością śledziłem czeską perspektywę tego, co i jak z Polski do Czech przecieka. Na entuzjastyczną recenzję płyty "Mi", zupełnie mi wtedy nieznanego duetu Tęskno, natknąłem się w moim ulubionym czasopiśmie Full Moon, w czym być może zasługa labelu [PIAS], który skutecznie zdążył zachwycić Czechów Brodką. Ale pomijając promocyjne szlaki, oryginalność i autorskość wizji Tęskno i dziś zasługuje na ciągłe uznanie.
Smyczki pojawiły się w muzyce popularnej jako ozdobnik wnoszący pretensje do domniemanej powagi, większego artyzmu, środek do odnalezienia się pośród dzieł największych. Często jednak  towarzyszyło temu pewnie niezgranie, poczucie niekompatybilności, ale i tymczasowości trwającej tylko do odkrycia kolejnego eksperymentu. Z czasem jednak znalazły sobie miejsce, choćby u neoklasyków, zawsze jednak z tym samym, melancholijno-romantycznym ładunkiem emocjonalnym, a tak zręczne ich zastosowanie jak na "A Moon Shaped Pool" nadal należy do rzadkości. Oddanie instrumentom smyczkowym pierwszego planu, wraz z przełamaniem ich banalnego wydźwięku, powiodło się alternatywie i na naszym polu zachwyciła tym Resina, eksponując tylko ich niepokojącą nerwowość.


Tęskno wtłacza ten potencjał znów z piosenkowe ramy, nie tracąc jednak nic z pełni emocjonalnego spektrum, które instrumentarium to oferuje. Kompozycje cieszą niekoniecznie piosenkową strukturą, ale skrzą się też wyjątkowym talentem do melodii, wyłaniających się z dźwięcznego minimalizmu, budowanych zadziornym punktowaniem i wciągającymi repetycjami. Atmosfera ich jest zwiewna, lecz jednocześnie nerwowo emocjonująca, bliska zmysłowi kompozycyjnemu Agnes Obel i dynamicznej oszczędności Nilsa Frahma. Jednocześnie są to cały czas piosenki, kruche, lecz intensywne, wydające się być znacznie krótszymi niż są w rzeczywistości. Przewijają się przez nie wokalne zaśpiewy, które spinają całość albumu klamrą, eksponując jego podskórną eskalację w stronę emocjonalnego centrum, którym wydają się być słowa jestem a trochę mnie nie ma, bo wszystko w życiu to tylko złudzenia w przedostatnim utworze "Mięsień".

Przeplatające się wokale to tylko jedna z drobnostek przyjemnie przywołujących ducha Stereolab, co akurat odrobinę się wytraciło wraz ze swoistym restartem projektu na wydanej od tego czasu drugiej płycie p.t. "Tęskno". Po odejściu współkompozytorki Hani Rani Joanna Longić trochę inaczej rozkłada akcenty, ale "Mi" nadal powinien przykuwać szczególną uwagę jako jeden z najciekawszych polskich debiutów ostatnich lat. Tęskno jak mało kto czerpie siłę ze smyczkowych instrumentów całkowicie unikając zarówno ludowo-folkowych skojarzeń, jak i mielizn pretensjonalności. 8.5/10 [Wojciech Nowacki]