11 października 2011

Recenzja debiutu Sleep Party People


SLEEP PARTY PEOPLE Sleep Party People, [2010] Speed Of Sound || Duńczycy, którzy twarze ukrywają za maskami nieco złowieszczych króliczych mordek, to prawdziwie szalona senna mieszanka. Znana jest jedynie tożsamość lidera zespołu - Brian'a Batz'a, wokalisty i kompozytora. Ich debiut został ciepło przyjęty, a utwory doczekały się remiksów ze strony duńskich DJ-ów.

Unikatowy klimat, w jaki wprowadzają zbłąkane królicze postacie, chwyta za serce i nie puszcza, dopóki go sobie w całości nie zaskarbi. Elektronika, zmodyfikowany wokal, trochę dream popowego zadumania i dużo eksperymentu. Grupa lubi bawić się syntezatorami i trzeba przyznać, że ta zabawa wychodzi im dobrze. Otrzymujemy sen na jawie, który oczarowuje, wprowadzając w stan euforii, by potem nagle zamienić się w jakąś koszmarną, ale wciągającą wizję.

Kolejne oniryczne epizody zaczynają się i kończą. In The Morning Sun We Stand powoli wprowadza w nastrój, jaki będzie słuchaczowi towarzyszył aż do następnej fazy snu. Our Falling Snow to jeszcze przyjemne, cudowne marzenie, które ma tylko uśpić czujność. Ale za rogiem zdaje się już czekać coś mniej przyjemnego.

Nie ma wyboru, trzeba przemierzyć już nie tak bezpieczne zakątki. Serce uderza szybciej. I tak od utworu do utworu. Emocje sięgają zenitu. Od drzewa do drzewa. Wkraczamy w punkt kulminacyjny. Gonimy królika, ale wciąż się paskuda wymyka. Coś za nami szepcze. Inny królik. Ni z tego, ni z owego, jesteśmy szczelnie otoczeni przez wielkie króliki, a ten maluszek, którego goniliśmy zniknął. Nie ma jak uciec. Trzeba się zdać na łaskę zwierzy - olbrzymów. A one tańczą i nic sobie z nas nie robią. Czekają aż sami damy za wygraną z nadmiaru emocji i wyczerpania.

W końcu przychodzi świt, Everything Has An End i budzimy się. Króliki grają i śpiewają, ale w świetle słonecznym zdają się zupełnie niegroźne. Warto jednak było się trochę postraszyć, bo każdą taką przygodę długo się pamięta i służy jako doskonała anegdotka do opowiadania przy piwie.

A tak już całkiem serio, szkoda się ze Sleep Party People budzić. Taka to kusząca mara. 7/10 [Joanna Kloska]