7 października 2011

Recenzja The Kooks "Junk Of The Heart"


THE KOOKS Junk Of The Heart, [2011] Virgin || The Kooks bardzo szybko z zespołu nieznanego stał się prawdziwą ikoną indie pop-rocka z Wysp. Wystarczyła jedna płyta z lekkimi, nośnymi melodiami by chłopaki z Brighton zagościli w milionach głośnikach. Patent z naiwnymi pioseneczkami jednak nie zadziałał po raz trzeci. Najwidoczniej skomponować nośne refreny jest znacznie trudniej, niż Luke Pritchard z kolegami mógł sobie wyobrazić. Minęło pięć lat od Inside In/Inside Out, chłopaki dorośli, ale ich muzyka nie. Dodatkowo straciła swoją świeżość. The Kooks z pierwszej ligi spadają do indie przedsionka.


Na Junk Of The Heart znajduje się dwanaście słonecznych utworów, których kwintesencją będzie już pierwszy, singlowy i zarazem tytułowy utwór. Typowy kooksowy kawałek z bujającym refrenem, który rozpuszcza serca dziewcząt na koncertach i rozodziewa je z bielizny.

Dalej jest trochę dziwnie, gdyż kawałki tendencyjne dla zespołu mieszają się z tymi, na których panowie jakby próbowali zrobić coś nowego jednak nie za bardzo wiedzą jak się za to zabrać. W ten sposób na Take Pictures of You dostajemy popularną ostatnio eteryczną, rozmytą gitarę i przaśny syntezator pod koniec utworu. Chwilę później dopada nas nafaszerowane patosem Time Above The Earth. W następny Runaway również znajdziemy sporo elektronicznych niespodzianek.


Trochę szczerości w słowach znajdziemy w celowo, niechlujnie i archaicznie nagranym utworze Petulia. Płytę zamyka skoczny dzięki klawiszom wymieszanym z syntezatorem Mr. Nice Guy, który moim zdaniem jest najlepiej skomponowanym utworem na płycie i potrafi w trakcie swoich niecałych dwóch minut zaskoczyć.

Niestety płyta Junk Of The Heart wygląda jak rozpaczliwe rzucenie wszystkiego, co się ma w zanadrzu na szalę. Efekt, końcowy chyba nie jest tym czego można byłoby się spodziewac po takich czynach. Ponarzekałem, więc teraz mogę powiedzieć, że płyta nie jest tragiczna. Jest najzwyczajniej w świecie nieznośnie przeciętna. A to komuś takiemu jak The Kooks po prostu nie przystoi. 5/10 [Tomek Milewski]