8 grudnia 2018

Recenzja Cut Copy "Haiku From Zero"


CUT COPY Haiku From Zero, [2017] Astralwerks || Zamierzenie czy nie, udało się Cut Copy stworzyć album, który unosi się nieważko w przestworzach, bez napięcia, bez oczekiwań, w oderwaniu od wszelkich niuansów recepcji. Z perspektywy więc naturalną wydaje się konkluzja, że oto mamy do czynienia z najlepszą ich płytą. Na poprzedniej, "Free Your Mind", zbytnio się zapędzili w topornie dość przesłodzony über-pop, porzucając wcześniejsze próby stworzenia czegoś więcej. "Haiku From Zero" nawet swoją okładką pokazuje, że nie chodzi już o neonowe fajerwerki, ale coś niewymuszonego, niby przypadkowego, oplecionego jakimś tajemnym kodem.


Tajemnicą ale nie jest, że każda z dziewięciu kompozycji jest przebojowo, choć i niebanalnie chwytliwa. Wstrzemięźliwość w ilości utworów jest zresztą zawsze wyraźną zaletą, plus minus dziesiątka pokazuje zdolność selekcji i skupienia zespołu. Jednocześnie zaś ten akurat album nie wydaje się bynajmniej krótki, atrakcyjność materiału nie oznacza bowiem, że są to standardowe, trzyminutowe przeboje. Płyta układa się w niemal mixtape'ową całość, jednocześnie różnorodną i komplementarną. Oczywiście, stosunkowo najłatwiej wskazać świetne "Airborne", nieznośnie słoneczne w duchu ostatniego Washed Out, bardziej typowe dla melodyki Cut Copy i pokłaniające się latom osiemdziesiątym "No Fixed Destination", czy kroczące, niemal house'owe i bliskie tanecznej odsłonie Yeasayer "Memories We Share".

Pozostałe piosenki jednak pod względem jakości im nie ustępują, w zależności od tego, jaki zabieg produkcyjny czy kompozycyjny przyciąga naszą uwagę, każda ma potencjał pozostania z nami na dłużej. Stopniowo jednak staje się jasnym, jak żywą jest ta płyta. Nie ma tu już zasadniczo mowy o synth-popie, nawet najbardziej taneczne aspekty zawdzięczane są na "Haiku From Zero" rytmicznej gitarze, wspomaganej często naturalnie żywym basem, perkusją, czasem nawet retro-klawiszami. I choć te lekkie, bezpretensjonalne piosenki są niezaprzeczalnie przebojowe, to wzorem tego, co Cut Copy na tej płycie osiągają jest już linearne, zapraszające "Standing In The Middle Of The Field", stopniowo budujące napięcie, jednocześnie chwytliwe i eksperymentujące, bliskie zarówno ambitniejszej, jak i popowej elektronice. Bardziej więc wariacja na temat tanecznej piosenki niż typowy przebój. Niezauważalnie, ale Cut Copy, przynajmniej na razie, odnaleźli swoją perfekcyjną niszę. 8/10 [Wojciech Nowacki]