12 maja 2019

Recenzja The Sea And Cake "Any Day"


THE SEA AND CAKE Any Day, [2018] Thrill Jockey || Stay focused and listen śpiewa Sam Prekop swym koktajlowym głosem w tytułowym utworze na jedenastym albumie w dwudziestopięcioletniej już karierze The Sea And Cake. Kariera to zresztą lekko drugoplanowa, niespiesznie tocząca się w tle, nie tylko dlatego, że dla wszystkich członków grupy jest to tylko jeden z wielu projektów. Brzmienie The Sea And Cake jest natychmiast rozpoznawalne, choć niekoniecznie pożądane. Z każdą spośród ich płyt spędzimy mądre i kojące chwile, jeśli tylko faktycznie się skupimy i zdecydujemy się ich posłuchać zamiast rzeczy, które wydawać się mogą pilniejsze czy istotniejsze.

Tymczasem nie mówimy przecież o żadnej drugiej lidze, ale o samym personalnym centrum chicagowskiego post-rocka, od lat dziewięćdziesiątych jednego z najbardziej wpływowych nurtów gitarowej alternatywy. Żywotność brzmienia The Sea And Cake sprowadza się do udanego wciśnięcia tejże muzyki w format bezpretensjonalnej i beztroskiej piosenki. "Any Day" jest kolejną kolekcją takich właśnie piosenek, dynamicznych, okazjonalnie bardziej melancholijnych, ale zawsze niemal dokądś się spieszących. Tym razem brakuje zerkania w stronę elektroniki i syntezatorów, podstawa jest w duchu zdecydowanie (indie-)rockowa, niuanse ją przecinające są lekko zawoalowane, choć nadal czytelne. Jazzująca, lecz precyzyjna perkusja, post-rockowe, gitarowe frazowanie, w najlepszych momentach bliskie miejskiemu folku.



The Sea And Cake bardziej są jednak aranżerami i producentami niż kompozytorami i pieśniopisarzami. Ich kompozycje są bez wyjątku stylowe i najlepiej rozbrzmiewają wyodrębnione, zebranie ich w formę albumu uwypukla tylko ich tonalne podobieństwo. Siłą grupy jest kreacja atmosfery, niemożliwej do pomylenia z kimkolwiek innym, rozbiegana piosenkowość "Any Day" tymczasem nie pozwala jej na ogół w pełni wybrzmieć. Stąd urzekają te nieliczne momenty wyciszenia, lekkiego wycofania się zespołu, rozluźnienia pędzącej dynamiki. "Occurs" momentalnie nabiera większej głębi w idealną fuzję piosenki i post-rocka, przypominając nam niemal zaginioną dziś muzykę sprzed dwóch dekad.

Konflikt między intelektualną a emocjonalną odpowiedzią zawsze tkwił w centrum post-rocka i pochodnych. Nawet nazwa The Sea And Cake wydaje się go uchwycać, z jednej strony mamy bowiem coś nieskończenie niemal majestatycznego, z drugiej zaś coś dającego nam poczucie doraźnego, codziennego komfortu. Fascynujący temat pasjonuje dziś nielicznych i płyty w rodzaju "Any Day" tego najmniejszym stopniu nie zmienią. Chyba, że się skupimy i posłuchamy. 6/10 [Wojciech Nowacki]