24 maja 2019

Recenzja Yo La Tengo "There's A Riot Going On"


YO LA TENGO There's A Riot Going On, [2018] Matador || "Popular Songs", wbrew swojej nazwie, nie był może najpopularniejszym albumem Yo La Tengo, ale mam nadzieję, że stopniowo wyrośnie na klasyka, spośród ostatnich dokonań grupy wydaje się bowiem tym najatrakcyjniejszym. Pomijając oczywistą kwestię bardzo udanych kompozycji prawdziwie frapowała struktura tamtej płyty. Najpierw szereg stylistycznie różnorodnych indie-rockowych piosenek potem zaś ciąg utworów, długich, niemal instrumentalnych, eksperymentujących z noisem, psychodelią, post-rockiem. Tej strony Yo La Tengo zasadniczo brakowało na "Fade" i "Stuff Like That There", być może warto więc było poczekać, bo "There's A Riot Going On" wydaje się być w całości jej poświęcone.


Choć płyta rozpoczyna się pojawiającym się niemal znikąd swobodnym, motorycznym jamem "You Are Here", to paradoksalnie, pierwsza jej część jest dość zwodniczo piosenkowa. Parę klasycznych indie-popowych kompozycji, tchnących i latami sześćdziesiątymi, i lekko pustynną psychodelią, i akustyczną motoryką, w kontekście całości albumu wydaje się być niemal nie na miejscu, ale da się zauważyć, że wynikają one z bardziej twórczej atmosfery i wskazują mniej banalny kierunek reszty albumu. "She May, She Might" może być swobodną piosenką, ale enigmatycznie budującą, "For You Too" wyraźnie nabiera instrumentalnego rozpędu i tak oto w "Ashes", mimo nadal jeszcze piosenkowej formy, zaczynają się dziać naprawdę ciekawe rzeczy. Utwór ten bowiem bajecznie się wpisuje w tradycje zarówno avant-popu, jak i niemieckiej emotroniki, za pracą gitary spokojnie mogłaby stać Masha Qrella, Stereolab zaś za napędzaną automatem perkusyjnym atmosferą.

Duch Stereolab powraca zresztą wraz z bossanovą w paru późniejszych miejscach na płycie,  w krótkich, ale zdecydowanych i zabawowych fragmentach przełamujących okazjonalnie atrakcyjną senność albumu. "Dream Dream Away", nomen omen, inicjuje ją w niemal medytacyjny sposób i buduje ją na bazie ogniskowej, akustycznej motoryki i przestrzennie pustynnego klimatu. W "Shortwave" na nadal rozmarzony sposób przeskakujemy do całkowicie innej strefy klimatycznej, ten instrumentalny utwór najsilniej bowiem przypomina Sigur Rós z płyty "Valtari", pokazując jak udanie zadziałać może niepozorny ambient, jeśli tylko zamieszczony jest w kontekście większej całości. Wreszcie "Above The Sound" przynosi fantastycznie jazzowy klimat, z plemienną rytmiką, punktującym pianinem i przede wszystkim silnym, barwnym, wiodącym basem. To tylko najciekawsze z elementów przeplatających się ze sobą na "There's A Riot Going On". Mimo niełatwej wymowy i eksperymentującego charakteru album ten pokazuje, że dobra piosenka zrodzić się może praktycznie ze wszystkiego. Nawet niewątpliwie brzydka okładka ma pewien sens, przywodzi bowiem na myśl skupianie wzroku na moment przed osiągnięciem pełnej ostrości. W przypadku "There's A Riot Going On" określenie tej płyty muzyką do zasypiania nie mogłoby mieć bardziej pozytywnej wymowy. 8/10 [Wojciech Nowacki]