AURORA Infections Of A Different Kind (Step 1), [2018] Glassnote || Spokoju mi nie daje sposób wydania tego materiału, bo co to jest? Album? Epka? Minialbum? Dodatek do wydanej już części drugiej, właściwej, bo dostępnej i na fizycznych nośnikach? Nie, muszę zmężnieć, pokonać własne natręctwa i zaakceptować fakt, że Aurora po prostu wydaje nową muzykę i tyle. Zwłaszcza, że pod względem jakości kompozycji "Infections Of A Different Kind (Step 1)" z pewnością nie jest żadnym dodatkiem i traktowane jako album rozwiewa wszelkie wątpliwości odnośnie "kryzysu drugiej płyty".
Wątpliwości, które częściowo zasiała sama Aurora singlami promującymi to wydawnictwo, zwłaszcza piosenką "Queendom", która wydaje się ją napawać szczególną dumą. Pomysł na sympatyczny, ale i hymniczny tekst zrealizowany został w postaci hiperoptymistycznej, dziewczęcej i silnie disneyowskiej, pozbawionej finezji bardziej intrygujących kompozycji Aurory. Na szczęście "Forgotten Love", będąc nadal znakomicie przebojowym, pokazało, że jej unikalny warsztat do pisania zaczepnych melodii i niebanalnych refrenów nadal ma się wybornie. Single te i tak jednak nie są dla "Infections Of A Different Kind (Step 1)" reprezentatywne, zamieszczone też zostały na samym początku, czyszcząc pole dla tego co nadchodzi, ale też silnie sugerując, że jest to tylko kolekcja niepowiązanych ze sobą piosenek.
"Gentle Earthquakes" w dość fascynujący sposób wydaje się jednocześnie przebojowe i medytacyjne. Znów uwodzi charakterystycznie zadziornym refrenem, ale w sferze muzycznej jest niemal eksperymentatorske i stonowane zarazem. Szklane "All Is Soft Inside" jest równie gustowne i stonowane, bardzo też przestrzenne, gdy zaś wybrzmiewa dość niespodziewane outro, zdajemy sobie sprawę, że cała kompozycja podskórnie w jego stronę eskalowała. Poczucie przestrzeni utrzymuje klasycznie pieśniarskie "It Happened Quiet", ale to ledwie chwila wytchnienia przed rewelacyjnym "Churchyard", które jak żadna inna piosenka pokazuje, jak świetnie Aurora pracuje z niebanalną, lecz chwytliwą melodią i z intensyfikowaniem emocji. Gustowna pomysłowość trwa w "Soft Universe", by dopiero w finałowym utworze tytułowym przynieść znaczące wyciszenie.
Na swój sposób to kompaktowe wydawnictwo jest niemal lepsze od debiutanckiego albumu Aurory. Niczym idealnie skrojony teaser trailer pokazuje jej najlepsze wartości i jakości, lecz tak samo jak teaser trailer pozostawia silny miks poczucia zachwytu i niedosytu. Niechcąco więc oczekiwania przed kontynuacją tylko wzrosły. 8/10 [Wojciech Nowacki]