6 czerwca 2019

Recenzja Deerhunter "Double Dream Of Spring"


DEERHUNTER Double Dream Of Spring, [2018] 4AD || Krwiożercze instynkta wyzwoliło we mnie polowanie na to wydawnictwo. Późną wiosną 2018 roku w trasę koncertową ruszył Deerhunter, spowity wieściami o żywym testowaniu nowego materiału z mającej się ukazać jeszcze w tym samym roku płyty. Faktycznie, rozbrzmiały całkiem obiecujące piosenki z wydanego ostatecznie na początku 2019 roku albumu "Why Hasn't Everything Already Disappeared?", ale być może chcąc wynagrodzić rozbudzone nadzieje na szybkie nadejście nowej muzyki zespół zabrał ze sobą w trasę limitowaną do 300 sztuk kasetę "Double Dream Of Spring", z nowym i niedostępnym nigdzie indziej oraz w jakiejkolwiek innej formie materiałem.

Pierwszym powodem do udania się na koncert Deerhunter była oczywista chęć zobaczenia zespołu na żywo. Nie jest to może jedna z moich absolutnie ulubionych grup, ale ich "Halcyon Digest" należy do moich ulubionych albumów i najlepszych rockowych płyt XXI wieku. Za możliwość usłyszenia "Desire Lines" na żywo dałbym się pokroić i to pomimo mojego spadającego z wiekiem entuzjazmu związanego z chodzeniem na koncerty w ogóle. Bo kolejnym powodem jest właśnie możliwość zakupienia różnego rodzaju suwenirów, z rozprowadzanymi wyłącznie na koncertach limitowanymi wydawnictwami, które ze zbieraczą namiętnością włączam do swojej rosnącej kolekcji. Po trzecie zaś, chodziło o kasetę i jako dziecko lat dziewięćdziesiątych darzę ten nośnik ogromnym sentymentem, wierząc jednocześnie w jego praktycznie zastosowanie jako antidotum na winylową bańkę spekulacyjną. Krew za "Double Dream Of Spring" mogła się zatem przelać.

Kaseta rozpoczyna się faktycznie na wskroś wiosennie, "Clorox Greek Chorus" to dziwnie biologiczny ambient, niczym żabi chór budzący się o poranku, szybko i płynnie jednak przechodzi w fantastyczne "Dial's Metal Patterns". Kompozycję wiedzie zręcznie zapętlona melodia, choć pobrzmiewa tu charakterystyczna, minimalistycznie krautowa gitara, to najbardziej wyróżniają się dźwięku klawesynu i stopniowo ośmielające się dęciaki. To zdecydowanie nie jest poziom nagrania demo, brzmienie jest bardziej niż zazwyczaj organiczne, w ostatecznym rozrachunku przebijając to, co na ostatnim albumie osiągnęli Mouse On Mars i o czym ciągle marzy Bon Iver. "Strang's Glacier" przynosi zaś bardziej zrelaksowany majestat motorycznego kraut-rocka po raz kolejny odsłaniając przeplatające się korzenie Deerhunter i Stereolab. Wspomnieć jednak trzeba, że cała pierwsza strona to rzecz całkowicie instrumentalna. Dopiero po zaaranżowanym na pianino prostym, nomen omen, "The Primitive Baptists", Bradford Cox pojawia się w "Denim Opera", piosence brzmiącej jak zetknięcie się Deerhunter z The Flaming Lips, z frenetycznym wokalem bliższym raczej "Monomanii" niż popowym melodiom z "Fading Frontier" i nowej płyty. W znów instrumentalnych "Lilacs In Motor Oil" i "Faulkner's Dance" łokciami rozpycha się kontrolowany chaos i poczucie niepokoju, nie tracąc niczego z barwności żywego instrumentarium. Rozedrgany wokal powraca w "How German Is It?" i pozostaje w "Serenity 1919", zaiste brzmiącym niczym przekaz z dawno minionych czasów.

Deerhunter ma już doświadczenie w spontanicznych wydawnictwach, od albumu "Weird Era Continued" nagranego tylko dlatego, że przedpremierowo wyciekło "Microcastle", po serię "Bedroom Databank" Coxa w ramach jego solowego projektu Atlas Sound. Po "Double Dream Of Spring" można było zatem spodziewać się twórczego chaosu, intrygujących zalążków i jeszcze większego niż na regularnych płytach eksperymentowania. Kaseta ta warta była walki, ale nie jest mym zamiarem przechwalanie się posiadaniem rzadkiego wydawnictwa. Wręcz przeciwnie, życzę wszystkim by materiał ten doczekał się szerszej reedycji lub przynajmniej cyfrowego wydania, nie jest to bowiem oczekiwany zlepek spontanicznych szkiców, lecz pełnowymiarowa całość godna postawienia obok regularnych albumów Deerhunter. Lub nawet powyżej. 8/10 [Wojciech Nowacki]