19 stycznia 2015

Recenzja Antony And The Johnsons "Turning"


ANTONY AND THE JOHNSONS Turning, [2014] Rough Trade || Przemowa “Future Feminism”, wyodrębniona w osobny track na płycie “Cut The World”, może być naiwna, ale jest w zachęcający sposób dyskusyjna. Antony z humorem, urokiem i wielką charyzmą wciąga w świat swej filozofii, pełniącej tam rolę jakby wstępu do następującej potem muzycznej retrospekcji całej jego kariery. Na „Turning” nie usłyszymy słów innych niż wyśpiewanych charakterystycznym głosem, tutaj wizja Antonego wyłożona została w odrębny, audiowizualny sposób, w postaci filmu, który jest nie jest kolekcjonerskim dodatkiem, ale zasadniczą częścią wydawnictwa.

Od „Swanlights”, wydanego w 2010 roku ostatniego jak do tej pory studyjnego albumu Antony And The Johnsons, jest to zatem już druga płyta koncertowa, ale mimo naturalnych podobieństw można zrozumieć zamysł stojący za jej wydaniem. „Cut The World”, choć z wyjątkiem premierowego utworu tytułowego zawiera materiał zarejestrowany na żywo z towarzyszeniem orkiestry, stanowi przede wszystkim doskonałe wprowadzenie do muzyki Antony And The Johnsons i swego rodzaju wybór z całej dyskografii Antony’ego. „Turning” pochodzi z czasów jego największych sukcesów po wydaniu z wielu powodów przełomowego albumu „I Am A Bird Now”. Materiał zawiera zatem utwory z dwóch pierwszych płyt Antony’ego a zarazem jego najbardziej rozpoznawalne kompozycje, przy okazji więc tylko pojedyncze powtarzają się w stosunku do „Cut The World”.


Aranżacje są na równie skromnym i emocjonalnie intensywnym poziomie, ale przy uważnych wsłuchaniu się widoczne stają się subtelne różnice. „Cut The World” jest bardziej wyważone, siłą rzeczy odrobinę dojrzalsze, na „Turning” jednak emocje częściej wędrują między poziomami, miejscami oferując więcej pierwotnego napięcia i teatralno-bajkowego dramatyzmu. Na wyczuwalne pogłębienie nastroju wpływ mają pozorne drobiazgi, jak minorowe pianino czy pobrzmiewająca tu i ówdzie gitara akustyczna. Krucha gitara dodaje wymiaru prowadzonego fantastycznym smyczkowym motywem „Where Is My Power?”, które rozpędza się równie efektownie co imponujący finał „Hope There’s Someone”. Perkusja zaś zmienia „Kiss My Name” w rytmiczną, niemal folkową piosenkę. Choć więc jako całość „Cut The World” jawi się jako bardziej intensywne niż liczące 17 utworów „Turning”, to intrygujących emocjonalnych wahnięć usłyszymy tutaj więcej.

Muzycznie zatem „Turning” nie musi się bronić, gdyby nie „Cut The World”, byłby to wyjątkowy album koncertowy. W porównaniu zatem jasne jest, że „Cut The World” powinien posłuchać każdy, szczególnie ktoś poszukujący kompletnego wprowadzenia do muzyki Antony’ego. „Turning” celuje bardziej w oddanych już fanów, ale nie zapominajmy że sama płyta jest tak naprawdę do filmowego projektu, którego przekaz po niemal dekadzie od powstania niestety nadal pozostaje aktualny. 7/10 [Wojciech Nowacki]