Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Subject Lost. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Subject Lost. Pokaż wszystkie posty

18 grudnia 2015


Po pierwsze, końcówkę roku zdominowała nam zdecydowanie elektronika, po drugie zaś, Słowacy. Nazwa cyklu pozostaje zatem myląca, ale w najlepszym razie lekko naciągana, ale "Czechosłowakofilia" jednak nie brzmiałaby zbyt dobrze a poza tym sceny czeska i słowacka, choć z pewnością różniące się w wielu istotnych szczegółach to jednak są sobie naturalnie bliskie na wielu poziomach. Choć z drugiej strony, jakby przyczepić się porządnie, to nazwa "Bohemofilia" nie obejmuje nawet całej Republiki Czeskiej , bo podle historycznych prawideł nie obejmuje Morawian i Ślązaków. Miejmy zatem nadzieję, że bracia Słowacy wybaczą mi publicystyczną nieścisłość.

Nvmeri to słowackie trio, które debiutowało jeszcze w 2010 roku albumem "From The Dust" wydanym pod nazwą The Uniques. Debiutancki self-titled już pod nowym szyldem ukazał się w roku 2013 a od tego czasu stopniowo ujawniane są szczegóły nowego materiału. Składniki brzmienia Nvmeri brzmią znajomo, od synth-popu po math-rock, wydawać się zatem może, że to kolejna grupa łącząca indie-gitary z elektroniką, ale jak pokazuje "Scales" grupa świetnie odnalazłaby się na letnich festiwalach i to nie tylko showcase'owych. Owszem, nowy singiel wychodzi od rozstrojonego ambientowego podkładu, ale bardzo szybko zdominowany zostaje przez cięte gitary rodem z post-punkowego przełomu lat 80-tych i 90-tych. Największym wyróżnikiem Nvmeri jest jednak wokal. Dla wszystkich zmęczonych identycznymi krzykliwymi chłopcami ze świata indie-rocka i synth-popu, matowy głos przypominający Petera Gabriela czy Guy'a Garvey'a przynosi więcej niż odświeżające wytchnienie. Zaintrygowani czekamy zatem na album, który wydać ma jedna z najciekawszych słowackich oficyn Gergaz Label.

Jan Jiskra tworzy muzykę elektroniczną głównie pod szyldem Moduretik z użyciem analogowego sprzętu, sekwencerów, automatów perkusyjnych osiągając efekt minimalistyczny efekt dark ambientu, syntezatorowego popu, atmosferę nowej fali i przede wszystkim stylową atmosferę lat osiemdziesiątych. Charakteryzuje go ponadto zamiłowanie do takich nośników jak tanie i wygodne CD-R, choć już poboczny projekt Neden ukazał się również na winylu a najnowsze MO-DU na limitowanej kasecie. "MOD01" to znów niezwykle stylowa retro-elektronika, tym razem ze zdecydowanym naciskiem na analogową kosmiczną atmosferę i odtworzenie elektronicznych, ale zaskakująco ciepłych brzmień klasycznej niemieckiej elektroniki, pierwotnego eksperymentalnego ambientu i kosmische musik. A przez ilustracyjny charakter materiału nad całością unosi duch światów kreowanych przez Lema i klasyczną fantastykę.



O Subject Lost wspominaliśmy już choćby przy okazji albumu "Expo Nova", który choć nagrany w domowym zaciszu, okazał się jedną z najbardziej docenianych czeskich płyt z elektroniką zeszłego roku. Za albumem podążyła epka z remiksami i dość niespodziewanie kolejna p.t. "Shelter" z nowym autorskim materiałem, którą jednak miała zamknąć drogę Subject Lost i stworzyć warunki dzięki którym Petr Adamec mógł rozpocząć nowe poszukawiania. Ich efektem jest najnowszy album "Nemesis", który jednak nie odbiega znacząco od wcześniejszych brzmień. Nadal słychać echa gitarowego post-rocka, ambientu, IDMu, ale jednocześnie całość nabrała jeszcze bardziej ilustracyjnego i zarazem melodyjnego charakteru.



O odmianę brzmienia pokusił się także jeszcze drastyczniej Stroon, słowacki producent, który wyszedł od post-dubstepowych początków, nawiązał współpracę z szeregiem przedstawicieli niezwykle prężnej słowackiej sceny, skupionych wokół labeli Exitab, Gergaz czy ajlávmjuzik, ba, wydał nawet singiel o swojsko brzmiącej nazwie "Krakow". Epki, czy może raczej minialbumy Dalibora Kociana ukazywały sie z godną podziwu regularnością aż najnowszy tytuł "Chosen Months" przyniósł największą i zdecydowaną zmianę. Elektronikę, rytm czy dźwięki wibrafonu zastąpiła gitara - surowa, modyfikowana, dronowa, po części industrialna po części shoegaze'owa a zahaczająca nawet o wolniejsze obszaru metalu. Czy zmiana zaszła również na żywo będzie można się przekonać na praskim Festivalu Spectaculare, gdzie Stroon supportować będzie Emikę.


Bulp zaś to debiutant, który epkę "Endian" wydał w zaprzyjaźnionym labelu Starcastic, który znać musicie choćby za sprawą Please The Trees, Prodavača czy Prince Of Tennis. A że wydawnictwo to wszechstronne to pozostajemy przy elektronice, choć tutaj stosunkowo najlżejszej i najbardziej przystępnej. Nic dziwnego zatem, że Bulp supportował HVOB, materiał jest lekki, rytmiczny i pozytywny a i chwytliwie odnosi się do relaksującego downtempa lat dziewięćdziesiątych.



[Wojciech Nowacki]

15 kwietnia 2015


Z polskiego punktu widzenia istnienie w Czechach trzech nagród tyczących muzyki alternatywnej jest godne pozazdroszczenia. Nie mówimy oczywiście o Złotych Słowikach, które od jakiś czterech stuleci co roku otrzymuje Karel Gott, ale o stosunkowo nowych Apollo, Vinyla oraz po części Anděl, które faktycznie całkiem udanie mapują czeską scenę. W tym roku nie dostarczyły nam jednak specjalnych atrakcji, za to trochę rozczarowań a nawet kontrowersji. Czwarty rocznik nagród krytyków Apollo przyniósł dość oczywiste i zachowawcze nominacje (m.in. DVA, Kieslowski, Zrní, Boris Carloff czy Lenka Dusilová), ale zwyciężył niemal nierozpoznawalny ani przez słuchaczy ani przez media Adrian T. Bell, żyjący w Pradze Brytyjczyk i lider indie-rockowych The Prostitutes, za swoją akustyczną solową płytę.

Również czwarty rocznik nagród Vinyla, stosunkowo najgłębiej sięgających w scenę niezależną, przyniósł całkiem ciekawe nominacje: DIV I DED jako przykład eksplozji popularności shoegaze'u w Czechach, projekt Tvrdý / Havelka czy przede wszystkim słusznie hypowane Kalle. Szkoda więc, że płytą roku zostało "Nipomo" duetu DVA, zdobywającego już międzynarodowe, ba, nawet międzykontynentalne uznanie, zamiast udzielić poparcia prawdziwym debiutantom.


Nagrody Anděl w swej komercyjnej i jeszcze nie ogłoszonej części mają być odpowiedzią na rachitycznego Słowika. Rozdano już jednak nagrody w tzw. gatunkowych kategoriach. Kontrowersje dotyczą już samych kategorii (zbyt szeroko pojmowana "muzyka alternatywna" czy "world music" w której ciężko znaleźć wykonawców do nominacji), ale przynajmniej nagrody zgarnęli Kalle za "Live From The Room" w kategorii alternatywy, Subject Lost za "Expo Nova" w muzyce elektronicznej czy Hanba za "Silou Kovadliny" w kategorii punk & hard core. Z olbrzymią krytyką spotkało się samo rozdanie nagród, emitowane zresztą w czeskiej telewizji, na którym nie wystąpił żaden z nominowanych niszowych artystów, za to szereg drugoligowych poprockowych zespołów, których menedżerem jest sam organizator nagród Anděl.


Przy okazji Subject Lost, "Expo Nova" to naprawdę udana płyta z pogranicza elektroniki i post-rocka, którą Petr Adamec wzbogacił również darmową epka z remiksami, w marcu zaś wydał zupełnie nowy tytuł "Shelter EP" nad którym pracował kilka lat i tym samym zamyka pewien etap w rozkręcającej się karierze. Kto woli elektronikę zdecydowanie mniej grzeczną sięgnąć może po split  "Lidumil Heretik" dwóch zespołów o średnio przyzwoitych nazwach: I LOVE 69 POPGEJU (ich brudne elektro masteringowi poddał Wojciech Kucharczyk) oraz Piča z hoven (z kontynuacją ich mrocznej elektroniki z bardzo dobrego albumu "Doom na kraji lesa").


Vložte kočku już wspominaliśmy, w końcu to właśnie oni zgarnęli szereg nagród za swój poprzedni album "SEAT". Niezwykle ciężka do zdefiniowana muzyka, łącząca hiphop, gitarową alternatywę, elektronikę, jazzowe łamańce rytmiczne a nawet klasykę czeskiego popu, całą swą unikatowość pokazuje na wizualnie perfekcyjnie dopracowanych koncertach. Nowy album "Hedwika" wydaje się mniej przystępny od poprzednika, ale warto zapoznać się przynajmniej z darmowym downloadem.

Kto jednak pragnie gitar niech sięgnie po nową epkę Wild Tides. Nigdyś surf-rockowcy z Pragi, na "Sever Fashion" powracają z death-metalowym logiem i nowymi punkowo-rock'n'rollowymi piosenkami. Dla wielbicieli kruchych wokali i brzmień akustycznych, subtelnie tylko podbarwionych elektroniką, trafić powinien "Unward" debiutancki album duetu Sundays On Clarendon Road, wcześniej znanych z darmowej epki "Walking In Limbo". Na koniec zaś ciekawostka. Akustyczny math-rock? Proszę bardzo, epka "Frames" powoli nabierającego rozgłosu tria Inheritance. [Wojciech Nowacki]

17 lutego 2015


Tara Fuki to duet dwóch wiolonczelistek, dla nas o tyle ciekawy, że śpiewaja w tak sofistykowanie brzmiącym dla Czechów języku polskim. Andrea Konstankiewicz i Dorota Bárová pod koniec zeszłego roku wydały swój piąty studyjny album "Winna", który już zdążył zebrać pozytywne reakcje nie tylko w Czechach, ale i za granicą, gdzie najczęściej wrzucane są do kategorii "alternatywnej world-music". Brzmi to lekko jak niedziela z radiową "Trójką", ale "Winna" zarejestrowana została prosto i skromnie, bez gości i zbędnych aranżacyjnych dodatków. Smyczki i wokale niosą ze sobą lekko teatralną, deszczową, ale nie depresyjną atmosferę, pokazują też, że muzyka adresowana do "dojrzalszego słuchacza" nie musi być nudna i wyprana z emocji.


Android Asteroid rozpoczynali jako projekt dwójki producentów, który rozrósł się z czasem do pełnoprawnego składu, będącego dowodem na czeską słabość do subtelnej elektroniki i anglojęzycznego downtempa. Na albumie "Ikaros" mieszają się zatem (nu)jazzowe instrumentacje z hiphopowym rytmem, zbliżając całość do bardziej relaksacyjnych przedstawicieli triphopu z lat dziewięćdziesiątych. Autorskim znakiem rozpoznawczym Android Asteroid są jednak eksperymenty z rytmem, deklarowane jako inspirowane afrykańską polirytmią, oraz korzystanie z rdzennie morawskich cymbałów. Przy okazji, zarówno Tara Fuki, jak i Android Asteroid, to reprezentanci uznanego labelu Indies Scope, który w tym roku obchodzi rocznicę dwudziestopięciolecia działalności. Z tej okazji na białym winylu wznowiony zostanie album "Bílé inferno" znanej i u nas Ivy Bittovéj i Vladimíra Václavka.


Label X Productions przyniósł nam na zimę nie tylko album "Submarine Sky" post-rockowców z Flash The Readies. Moimir Papalescu to człowiek-instytucja na czeskiej scenie, stoi za szeregiem projektów (Magnetik, Die alten Maschinen, The Stylists, Vanessa), działa jako producent, znany jest z przywiązywania wagi do wizualnej strony muzyki oraz ze swej fascynacji technologią i klasycznym futuryzmem. Nie dziwią zatem w jego muzyce ani wpływy Kraftwerk czy syntezatorowego popu z lat osiemdziesiątych, ani motywy z literatury i filmów sci-fi. Wszystko to znajdziemy na trzecim albumie Die alten Maschinen. "Change" pozostaje tytułem dla zwolenników tej specyficznej estetyki, ale przynosi też więcej rockowych i piosenkowych akcentów. Daleko mniej tradycyjną nowością labelu są Fat Old Donald z epką "Tangerine Chicken Won’t Fool Nobody". Mieszają się tu nie tylko języki, ale przede wszystkim gatunki. Psychodelia, rytmiczne gitary, ciemny ambient, noise, ale i radioheadowa piosenkowość skompresowane zostały w ledwie dwudziestominutową i dość ciemną całość.


Na koniec Subject Lost, czyli Petr Adamec, który dwa lata temu wydał już "Made Of Numbers" w naszym ulubionym słowackim labelu Exitab. Nowość "Expo Nova" ukazała się własnym sumptem, zarówno na płycie kompaktowej, jak i w postaci darmowego downloadu, tym bardziej zachęcam do pobrania. Świetni wyprodukowana, delikatna, ale intensywna elektronika, pełna przestrzeni i z gitarowym, post-rockowym posmakiem przypominać może choćby to, co na albumie "Awake" zrobił ostatnio Tycho. Talent z domowego zacisza, idealny na zimowe długie wieczory. [Wojciech Nowacki]