KIEV OFFICE Anton Globba, [2011] Nasiono || Druga płyta Kiev Office to z pewnością coś nowego na polskim rynku. Niespodziewana mieszanka brudu i smogu miasta z melodyjnością porannych podróży w towarzystwie przesterowanego samochodowego radia.
Kiev Office jest gdyńską formacją powstałą w 2007 roku za sprawą multiinstrumentalisty Michała „Gorana” Miegonia, z którym w spółkę weszli: wokalistka i basistka Joanna Kucharska oraz perkusista Krzysztof Wroński. Mają już spore doświadczenie koncertowe, występowali m.in. na Heineken Open’er Festival czy w Jarocinie. Dawali też koncerty za granicą. Debiutancki album „Jest Taka Opcja” wydany w 2009 roku zyskał sobie przychylne opinie portali muzycznych w kraju i uznany został za jedno z ciekawszych odkryć na scenie alternatywnej w ostatnich latach.
Kolejny krążek, „Anton Globba”, to trzynaście osobnych historii, z których każda wywołuje w słuchaczu odczucia innego rodzaju. Są tutaj utwory bardziej gitarowe, rozpoczynające się lekko i nie natarczywie, niemal piosenkowo („Around The Globba”). Są też szelesty i hałasy pełne psychodelicznych dźwięków („Karolina Kodeina”). Prawdziwy miszmasz, z którego nigdy nie wiadomo co się wyłoni. Przy każdym kolejnym odsłuchaniu wyłania się coś nowego, nieoczekiwanego.
Wydaje się też, że wszystkie elementy żyją ze sobą w swoistej symbiozie. Wokal, który od krzyku przechodzi w jęk, po czym w śpiewne szepty. Utwory to po polsku, to znów po angielsku. Twórcze teksty, które przebijają się niekiedy przez szumy przesterów, stwarzające wrażenie zakłóceń na linii. To wszystko powoduje, że można się poczuć jak w prawdziwym dźwiękowym chaosie. O ile na początku pojawia się zaskoczenie, w końcowych utworach zmienia się ono w lekkie przemęczenie materiałem.
Na uwagę zasługuje kawałek „Przygoda na Mariensztacie”, który zawiera elementy recytacji, przy czym słychać na nim dobre zgranie instrumentów, a wszystko to utrzymane w szaleńczym klimacie.
Teksty do utworów zazwyczaj pisał wszechstronny Miegoń, jednak dwa z nich są dziełem Joanny Kucharskiej (stworzyła też do nich muzykę). Mowa tu o: „Nie idź w noc” i „Ultraviolent Light”. Ten drugi wyróżnia się na tle pozostałych kawałków, ponieważ jest bardziej klarowny, shoegaze'owy, z melodyjnym, łagodnym wokalem i gitarowymi zgrzytami. Umiejscowienie w środku tak bogatej mieszanki odgłosów, staje się miłą odmianą.
Ostatni „Hexengrund” jest z pewnością najsłabszym elementem na płycie. Rozwleka się nadmiernie w czasie, nie niosąc z sobą szczególnie ciekawego przesłania. Ma się wrażenie, że to samo można by opowiedzieć znacznie krócej. Dużo noisu nie wiadomo o co.
„Anton Globba” – płyta o tyleż odkrywcza, co chaotyczna. Interesująca odmiana od słodkich, prostych melodyjek do puszczania w tle. Kiev Office tworzy muzykę, na której warto się skupić, robiąc przerwę od innych czynności. Z drugiej strony to też dobra nuta do uprzyjemnienia sobie podróży komunikacją miejską. Eksperymentalne połączenie stylów wyszło grupie na dobre. Ta muzyka jest dowodem na to, że czasami korzystnie jest zgubić się w prawdziwym bałaganie. 8/10 [Joanna Kloska]