15 listopada 2011

Recenzja Pan Stian "Drugi Ulubiony Organ EP"


PAN STAIN Drugi Ulubiony Organ EP, [2011] self-released || Projekt Pan Stian stworzył w 2009 roku Sebastian Pypłacz. Na swoim koncie ma EP-kę i płytę, więc nie należy tego wydawnictwa traktować jak nagrań naturszczyka. To zresztą słychać. Świadomość obranego w utworze celu jest słyszalna i stanowi kręgosłup tych lekko dziwnych konstrukcji. Na tle całego Drugiego Ulubionego Organu koncept trochę się rozciąga, lecz nadal pozostaje spójny.

Wszystko jest umaczane w elektronice. Mniej lub bardziej electro-punkowej. Instrumentalnie nie można nic Stianowi zarzucić. Jest zdecydowanie ponad przeciętną. Z buczących basów i gitary akustycznej, przechodzi w chillout, powraca do pierwszego motywu, po czym dodaje marszową perkusję i po wyciszeniu zmienia pomysł. Przemyślany chaos - i to dotyczy każdego kawałka. Kto by się spodziewał prawie metalowej solówki przy lekko electroclashowym motywie? Chyba tylko sam autor.


Mankamentem są dwie rzeczy. Pierwsza to wspomniana muzyka. Jako, że stanowi najbardziej wartościowy składnik EP-ki, nawet intuicyjnie powinna zostać wypchnięta bardziej do przodu. Tymczasem stanowi coś w rodzaju podkładu - wyrazistej ścieżki dźwiękowej.

To, rzecz jasna, uwypukla lirykę Pypłacza i jego melorecytację. Cóż, o tyle o ile pierwszej zarzucić można mało, o tyle sama barwa głosu, nie jest jedną z tych, których słucha się z zaintrygowaniem. To głos z gatunku przykuwających uwagę, ale raczej wprowadzających w lekką konsternację, a przy stylizowaniu na krzyk lub błędnym wypowiadaniu obcojęzycznych wyrazów, niewiele brakuje do wyszydzenia go.

7/10

(Paweł Samotik)