21 kwietnia 2014

Recenzja Indians "Somewhere Else"


INDIANS Somewhere Else, [2013] 4AD || Dania, paradoksalnie najbardziej tajemnicza część Skandynawii, dała nam już m.in. Efterklang. Muzycznie nie tak hype'owana jak Szwecja i Norwegia regularnie jednak eksportuje niezwykle ciekawych wykonawców i wyjątkowe albumy, choć nie zawsze przebijają się do szerszej świadomości. Znów za pośrednictwem labelu 4AD dała nam Indians, projekt za którym skrywa się niejaki Søren Løkke Juul a jego debiut "Somewhere Else" to płyta, która zdecydowanie zasługuje na większą uwagę.

Występując wcześniej w trzech lokalnych zespołach jako wokalista-klawiszowiec postanowił zmierzyć się z solową działalnością. Mając zaledwie parę ukończonych piosenek i jeden singiel na koncie otrzymał ofertę od 4AD nagrania dla nich całego albumu. Nie jest to oferta, którą można odrzucić, z pewnością również motywuje do zmierzenia się ze sobą. Søren zatem zaszył się w samotności w domu swoich przyjaciół w oddalonym od świata szwedzkim miasteczku i dzięki systematycznej pracy, alienacji i kontaktowi z naturą (ważnemu na tyle, że zawdzięcza mu swój artystyczny pseudonim) skomponował całość materiału na "Somewhere Else".

Przedziwna jest to płyta. Najwłaściwszym dla niej określeniem było by "album jednego utwóru", gdyby nie pejoratywny wydźwięk takiego stwierdzenia. Rzecz w tym, że świadomie czy nie (a wolę myśleć, że tak), cały album podporządkowany jest jednej kompozycji, finałowemu i tytułowemu "Somewhere Else". Całość jest tak skonstruowana, jakby wszystkie utwory, powoli, ale intensywnie eskalujące zmierzały ku wielkiemu emocjonalnemu wytchnieniu jakim jest "Somewhere Else", jedna z najlepszych kompozycji jaką miałem przyjemność usłyszeć w zeszłym roku. Wielką przyjemność.


Większość piosenek utrzymana jest na równym, rozmarzonym poziomie, choć dominującą tu dream-popowa stylistykę przełamuje dziwny folk w utworach "I Am Haunted" i "Cakelakers". Prawdziwie fascynujące jest jednak odkrywanie poutykanych tu i ówdzie drobnych okruchów, jakoby zapowiadających finalne "Somewhere Else". W "Birds" słyszymy charakterystyczne frazowanie Sørena, melodia "Magic Kids" brzmi jak bezpośredni wstęp do "Somewhere Else", taką rolę pełni jednak "Melt". Mamy tu znów charakterystyczny wokal, emocje eskalują niemal nieznośnie w oczekiwaniu na wytchnienie, wreszcie słowa everything just went away / from the start bezpośrednio zapowiadają "Somewhere Else".

Everything feels right / right here / right from the start słyszymy w tej fascynująco pięknej kompozycji. Świeżość i tęsknota zarazem, emocjonalna ulga i zadziwienie jak wszystkie elementy poutykane po całym albumie zapadają się tutaj w jedną całość. Z tego punktu widzenia płyta ta jest majstersztykiem. Prawdą jest jednak to, że żadna inna piosenka nie dorównuje tytułowej. Nie jestem bynajmniej pewien, czy album wypełniony utworami takimi jak "Somewhere Else" nie był by nadużyciem i emocjonalną torturą. Wolę widzieć w tym świadomą decyzję Indians, artysty, który już udowodnił jak wielkim talentem może się poszczycić. 7/10 [Wojciech Nowacki]