25 marca 2015

Recenzja José González "Vestiges & Claws"


JOSÉ GONZÁLEZ Vestiges & Claws, [2015] Peacefrog || Pierwszy przygodny kontakt z "Vestiges & Claws" może rozczarować, choć z drugiej strony takie już przekleństwo José Gonzáleza, że nie oczekuje się od niego wiele więcej niż ślicznych, chwytliwych piosenek, romantycznej gitary i lejącego się miód głosu, najlepiej zaś kolejnych kolorowych piłeczek. Można też przy okazji wspomnieć. że daleko bardziej satysfakcjonująca muzycznie jest jego macierzysta formacja Junip, która ma to nieszczęście być w cieniu jego solowych dokonań. Ale za "Vestiges & Claws" stoi konkretny i niespodziewany zamysł, a gdyby w najnowszy album Gonzáleza wsłuchała się Konferencja Episkopatu Polski powinna zakazać jego występów prędzej niż Behemotha.

Podpowiedzią jest już "With The Ink Of A Ghost", pierwsza na płycie piosenka, niby tak dla Gonzáleza typowa. Mamy tu więc wszystkie charakterystyczne elementy, jego głos, ciepła, melodyjną, rytmiczną, ale jakby niepokojąca gitarę, lecz brakuje tu wyraźnej, chwytliwej melodii, jakby celowo uwaga miała być skierowana na słowa, którymi utwór wydaje się być przepełniony. "Let It Carry" nośna i lekka piosenka, z tytułem tak uniwersalnym tytułem, że graniczącym z banałem, to dokładnie taki José González jakiego się spodziewamy. Ale to w "Stories We Build, Stories We Tell" słowami Don't believe in karma or hell / But in memories and stories we tell odsłania się z metaopowieścią, którą na "Vestiges & Claws" chce nam przekazać.

Ten utwór zresztą ma stosunkowo najbliżej do Junip, powolny, kroczący rytm i mocniejsze uderzenia w struny sprawiają, że niemal czeka się na syntezatorową eskalację. Razem z ponad sześciominutowym, "tytułowym" "What Will" i prawie finałowym "Afterglow" wydają się tworzyć oś albumu, dzieląc podobne napięcie i prostą rytmiczną bazę (choć w "What Will" o strukturze bliskiej Fleet Foxes z "Happiness Blues") pod kluczowe słowa. Słysząc What will it be? Our legacy / Faith in dogma or reasoning i With vestiges and claws / Fight for a common cause / Free your mind / To leave dogma behind, czy All of this will be gone someday / You and me and everyone we know / Leaving memories and traces for the afterglow, wiemy, że José González wcale nie poszukuje Boga, ale jest przekonany o jego nieistnieniu.


Ślad wątpliwości pojawia się w finałowym "Open Book". Lately I've found myself in doubt / ... / What's the point of all without you śpiewa po raz pierwszy i ostatni na płycie w pierwszej osobie, tworząc złudzenie piosenki miłosnej (których nie znajdzemy tutaj wcale). Jest to też zresztą jedyny obok ozdobionego fletem "The Forest" utwór, który uznać za typowy prosty indie-folk. Puszczenie oka do wątpiących w ostatniej piosence nie zmienia wymowy płyty oraz tego, że ateizm Gonzáleza jest z gruntu optymistyczny. W singlowym i obok "Let It Carry" najbardziej chwytliwym "Leaf Off / The Cave" słyszymy Let the reason guide you / See all tracks lead you out from the dark / See all tracks lead you out to the stars.

Sens naszego istnienia upatruje zaś w snuciu opowieści, co zaznacza już "Stories We Build, Stories We Tell", a który to motyw pojawia się też m.in. w nawołującym do racjonalnej odpowiedzalności za swój czas i miejsce "Every Age" czy w kończącym całość, nomen omen, "Open Book". W teorii José Gonzáleza jesteśmy zatem wątkami nieskończonej opowieści, równie istotnymi dla całości, jak i dla przyszłych pokoleń je odczytujących. Proste, ale przekonywujące filozofowanie Gonzáleza zaskakuje głównie tym, że jest ostatnim songwriterem, po którym byśmy się tego spodziewali. Pułapka zastawiona na jego twórczości niestety nadal funkcjonuje. Ma dostarczać ładnych, chwytliwych piosenek i koncertowych westchnień, dlatego "Vestiges & Claws" może rozczarować. Ale nowy album Gonzáleza jest jednym wielkim wezwaniem do prawdziwego wysłuchania go. 7/10 [Wojciech Nowacki]