5 września 2011

Recenzja Dead Snow Monster „Ting Ting EP"


DEAD SNOW MONSTER Ting Ting EP, [2010] self-released || Zapewne zostanę za to rozstrzelany, ale taka praca. W muzyce Dead Snow Monster słychać dość wyraźną inspirację Jackiem White'em. Gitara posiada silny pierwiastek stylu gry założyciela The White Stripes. Ucieka jednak od wpadania w heavy metal i bardziej słychać w niej klimat rockabilly i bluesa. To zresztą wpływy bluesowe są na Ting Ting tym, czego słucha się najlepiej. Solowe partie wybijają się przed szereg i, o ile wszystko ociera się o lekki schemat i trzyma równy poziom, one przykuwają uwagę.

Członkowie DSM są zdecydowanie i jednoznacznie amerykańscy i gdyby nie eksponowanie basu, z pewnością uzyskaliby irytującą etykietkę „polskie White Stripes”. Przypuszczam, że wokalistę Kamila Kozłowskiego i tak czeka los bycia porównywanym z Jack'iem W., ze względu na charakterystyczny, skrzeczący wokal.

Wszystkie kompozycje opierają się na jednym z post-rockowych schematów cicho-głośno-cicho. I tak w kółko. To najpoważniejszy mankament. Panie błogosław jednak możliwości miksu, masteringu i innych cudów techniki, albowiem studyjne efekty wszystkie niedociągnięcia sprytnie maskują, a wszystko nadal pozostaje, jak na garażowe granie przystało, proste i surowe.

Najlepszy moment na Ting Ting to numer zamykający. Instrumentarium płynie spokojnie, jednak z podskórnym nerwem, niczym w klimatycznym westernie klasy B. Wydźwięk utworu jest lekko psychodeliczny, a dodatkowo refren ma w sobie piosenkowy potencjał.  Dobry pomysł na zakończenie. 5.5/10 [Paweł Samotik]